Boluś trzasnął kupę do kuwety i stwierdził, że przechodzimy do kolejnego etapu edukacji. To znaczy - on przechodzi, a my możemy robić, co chcemy. Odwrócił się kuperkiem do krawędzi łóżka, spuścił tylne łapki i majtając nimi energicznie wczepił się przednimi w kołdrę. Następnie, wciąż majtając zaczął opuszczać się w dół, aż oślepiająco białe skarpety dotknęły ziemi. Ufff... Czując pod nóżkami pewny grunt, malec rozejrzał się ciekawie i kompletnie bezstresowo ruszył w świat. A konkretnie - w kable, kabelki, kabeleczki, które w pudełku pewnym ma uplasowane Duży.
O jeja! Jakie to ciekawe!! Jakie fajne! Jakie kolorowe i jak się bosssko ciągnie!! I ucieka! Można polować.
Od tej chwili Boluś ma dylemat: polować na Misia, biorąc go z zaskoczenia, czy rozwalać i rozwłóczyć Dużemu te kable.
Mówię Wam - komedia!
Plejades, podrzuć adres mailowy, to Ci tę fotkę, którą sobie życzysz, wyślę.
