Ja po prostu nie lubię się narzucać. Nikomu. W żadnej sytuacji. Wiem, że nie wycałowywanie kotów to tutaj dziwactwo. Tak samo jak nie mówienie zdrobnieniami i innymi pitu- pitu. Dziwak ze mnie. Ale koty nie narzekają
W ogóle wczoraj koty zrobiły mi czarny PR. Ja powtarzam, ze nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem kotów. Koty zaprosiłam do swojego domu, bo to jedyne zwierzaki, które dadzą się pogłaskać i jednocześnie zniosą mój tryb życia. Wczoraj przyszła znajoma. A w tym czasie Hans głośno domagał się wzięcia na ręce. Na rękach wyczyniał cuda- kręcił się, wiercił; w końcu usiadł mi na ramieniu jak gołąbek. A że mu się łapki plątały, co jakiś czas któraś mu się zsunęła i teraz biust mam w rysach. Potem, gdy usiadłam na kanapie, Elza władowała mi się na kolana. Całą sobą pokazywała jak jej dobrze, łepek wciskała pod ramie, mruczała. Gdy Erwin próbował się wcisnąć na kolana, dobitnie dała mu do zrozumienia, ze teraz to jej chwila i zdzieliła go przez łeb. I kto mi teraz uwierzy, ze nie przepadam za kotami???
Zaraz pomykam na siłownię. Chociaż dzisiaj mam lenia. Ale moja siostra i mama po mnie przyjeżdżają więc nie mam wyboru
