Słuchajcie
Ja wiem, że wszyscy tutaj chcielibyśmy, aby Josiu znalazł domek. I dziękujemy Wam za kciuki i kibicowanie. Ale rozmawiałyśmy dzisiaj z domkiem jeszcze raz, chyba z godzinę… I powstały pewne wątpliwości. Tzn. domek (pozdrawiam serdecznie) jest naprawdę fajny , odpowiedzialny i ma wielkie serce dla zwierzaków, dla Josia,
ale powstały kwestie jeszcze do zastanowienia. I domek będzie myślał, tak, żebyśmy wspólnie wybrali dla Josia najlepiej. Ze swojej strony obawiam się m.in. tego, że w domku jest mały chłopczyk. I on bardzo na Josia czeka. A Joś –
Joś nie specjalnie lubi małe dzieci, czy może raczej boi się ich, ucieka. Przynajmniej jak narazie. Choć – co ciekawe – Luiza go lubi. Widzę, jak Joś reaguje na Luizę, najmłodszą córkę. Buczy po niej bardzo często (nigdy na mnie czy na starsze córki). Choć ciekawe jest, że Luizie też to nie przeszkadza. Lubi Josia. Do tej pory w domku mamaleona były małe, młodsze kociaki (Romuś ) i teraz Leon. A Leon, podobnie jak Romuś, od początku był i jest bardzo towarzyski, śpi z chłopczykiem, liże go po buzi… A tego nie można się spodziewać po Josiu… Ja np. obawiam się, że chłopczyk może być trochę rozczarowany zachowaniem Josia – chociaż domek tłumaczył mu już, że to taki kotek jakby z domu dziecka, inny niż Leon… I jeszcze mamaleona będzie z synkiem o tym rozmawiać… A ponieważ podchodzę do sprawy uczciwie i chodzi mi przede wszystkim o dobro Josia, to zaproponowałam mamaleona, żeby jeszcze raz porozmawiała z synkiem o Josiu. I być może lepiej będzie , jak zaadoptują mniej wymagającego kota…
Bo Joś to taki dzieciak po przejściach. Z jednego domu do drugiego… I dlatego taki jest – trudno mu zaufać, wymaga pracy, czasu …
Mamaleona ma troszkę z kolei obawy, jakie będą relacje Josia z Leonem - i tutaj też nie mogę niczego gwarantować, aczkolwiek Joś coraz lepiej radzi sobie w kontaktach i jeśli go oddam to tylko do domu z kotem. Najlepszy kontakt ma z Thają, z Krzywym – letnio.
Także wszystko to musimy sobie jeszcze raz dobrze przemyśleć. Mamaleona też jeszcze raz się zastanowi, czy to na pewno ma być Joś. Choć widzę, że bardzo jej ten Joś się zakradł w serce

Przemyśli, czy podejmie wszelkie ryzyko związane z adopcją Josia. I bardzo jej dziękuję za dojrzałe podejście do sprawy. Nie starałam się w żadnym momencie zniechęcić domku – jedynie próbuję przewidzieć sytuacje, rozmawiam o nich, bo nie chcę już nikogo narazić, a zwłaszcza Josia.
Ne umiem tego wszystkigo napisać, piszę nieskładnie, nie idzie mi to pisanie - wiem jedno. O wątpliwości, czy to po jednej, czy po drugiej stronie warto rozmawiać. Dlatego proszę Was o zrozumienie i cierpliwość. I o kciuki.
Pozdrawiam Cię mamaleona serdecznie
