D.T u J.D.<<jest nowy wątek :))))

Powinnaś to zgłosić do Izby Weterynarynej.
Qrwa, jak ja nie trawię takich "lekarzy" :evil:

[*] koteczka...

A ta doktor- BRAK MI SŁÓW

merlok pisze:[*] koteczka...

A ta doktor- BRAK MI SŁÓW

Edytko-fakt-koteczka biedna....cierpiała bo nie mogła urodzić a czy musiała być w ciąży???
Nie musiała...Na ratowanie życia Wioleta wydała 500zł za co można było wysterylizować 5 kotek....i zamiast kupować dla bezdomniaków Royal canin to można za 100zł kupić 14kg Whiskasa a za oszczędzone 100zł wyciąć jedną kotkę.....płacz po niewczasie...będzie jeszcze nie jeden płacz...mówiłam dla niej,że priorytet to sterylizacja...cóż...ja sama wszystkiego nie ogarnę.....tym bardziej ,że teraz też mam problem bo zakopując koteczkę załatwiłam kręgosłup na amen....niestety tego też nie było komu zrobić...
edit: cóż ...zapomniałam o jednym-każdy wydaje swoje pieniądze jak chce i na co chce...

no i qrwa dzień zaczął się pięknie :evil:

poszłam karmić wolno żyjące i razem capnąć koteczkę na sterylkę-kolejną od "gospodarza"...
patrzę-nie wzięłam łyżki

myslę-muszę wrócić-zły znak :roll:

cholera-pewnie nie złapię kotki :evil:

a nie mam nic w zamian...nic to-idę....zachodzę-no i oczywiście tej mendy nie ma :evil:

zawsze pierwsza a dziś pocałuj w doopę ale patrzę-idzie jedna z tych co karmią maluszki...
jest gospodarz...pytam-czy małe duże już? a on pokazuje mi takie kociaki z 7-8tyg. myslę-wezmę tę kotkę no bo coś muszę wziąć...ale przyglądam się małym i co widzę? oczy byle jakie...mówię,że trzeba oczy zakropić ...a wtedy ten .....[!!!!] pokazuje mi kolejne dwa u których ropa aż wali z oczu...no oczu to one w ogóle nie mają...no jak qrwa nie kląć :evil:

kręgosłup napier...a tak,że nie idzie wytrzymać więc jak tu jechać!!! zanim dojadę to szlag mnie trafi :evil:

ale jechać muszę bo córa nie poradzi sama ze wszystkim-dwie kotki i pięć maluszków...trzy w stanie-możliwym...jeden-siako tako...
jeden -stan marny-wychudzony,smierdzący,biegunka taka,że aż cały mokry...a oczy

nie wiadomo czy gałki oczne jeszcze ma...cóż-w ostateczności ...

O matko kochana :cry:

Co za dziadyga koszmarna, jak tak można?

Do Sano zawieziesz kociaki?

Erin pisze:O matko kochana Co za dziadyga koszmarna, jak tak można?
Do Sano zawieziesz kociaki?

tak...do Sano...tylko,że ten najsłabszy to chyba jednak nie ma gałek ocznych i pewnie zanim dojedzie to odejdzie ...żyje ale ledwo ledwo...myślałam zrobic conva ale czy jest sens?
ale zrobię...mam otwartego...
matki- tez w takim stanie byle jakim katar,łyse...

O kurczę

Rób tego conva, on dobry jest.
Za maluszki :ok:

sytuacja jest tak,że nawet nie mam siły ani chęci do pisania....co zaczynam to przerywam bo od samego myślenia o tym wyć mi się chce...łeb mi pęka od kombinowania a i tak niczego nie wymyśliłam....sytuacja patowa...na samą myśl o kotach i psach...

i znikąd pomocy...

O, kurcze , Joasiu... Nie poddaj się. To przejdzie. Tzn kłopoty i ilość zwierząt pewnie nie, ale odzyskasz siły , zobaczysz . Możemy Ci tylko kibicować, bo jesteśmy w większości daleko, ale mentalnie nie jesteś sama.
O ile to Ci choc trochę może pomóc...
Nie dasz rady przekształcić się w fundację?

morelowa pisze:O, kurcze , Joasiu... Nie poddaj się. To przejdzie. Tzn kłopoty i ilość zwierząt pewnie nie, ale odzyskasz siły , zobaczysz . Możemy Ci tylko kibicować, bo jesteśmy w większości daleko, ale mentalnie nie jesteś sama.
O ile to Ci choć trochę może pomóc...
Nie dasz rady przekształcić się w fundację?

doszłam do wniosku,że to chyba nie ma sensu...owszem status fundacji daje jakieś korzyści ale dokłada tez masę obowiązków i powinności choćby wobec urzędu skarbowego .... a to,że zacznę funkcjonować jako fundacja nie sprawi,że ludzie raptem rzucą się do pomocy...
jeszcze nie teraz...może za jakiś czas jak będę miała choć jedną osobę zdecydowaną pomagać mi stale choćby logistycznie,choćby w sprawach finansowo-internetowo-urzędowych....teraz to umieją mówić tylko o tym jak baaardzo kochają koteczki :roll:

..
a robotę trzeba robić co dzień...to nie tylko przyjemność bo koteczki są takie śliczne....koteczki też bywają chore i brudzą a więc przede wszystkim to jest obowiązek bo czegoś tam podjęłam się ...niestety tu ludzie postrzegają to zgoła inaczej...

Fundacja w pojedynkę to nie jest dobry pomysł. Ale chyba w ogóle działalność w pojedynkę...

na założenie fundacji chyba trzeba najpierw wyłożyć jakieś pieniądze.

MalgWroclaw pisze:Fundacja w pojedynkę to nie jest dobry pomysł. Ale chyba w ogóle działalność w pojedynkę...
na założenie fundacji chyba trzeba najpierw wyłożyć jakieś pieniądze.

jakoś tam dałabym radę z pomocą finansową od rodziny....tylko póżniej ...jak poradzić samej?
dlatego przemyślałam sprawę bo nie robię nic pochopnie....a urzędy i obowiązki wobec nich to nie żarty ...wiem bo miałam przez wiele lat sklep zoologiczny...

W pojedynkę oczywiście nie. Ale sądziłam, że może sie da te kilka osób na miejscu. Od ksiegowości, strony www itp. Niektóre dt przekształciły się w fundacje, np. Kotikowo, ale nie wiem czy są zadowoleni. Z jakiegoś powodu to zrobilo,
Pewnie jednak masz, biorac pod uwagę Twoje doświadczenie, jakąś swoją rację

morelowa pisze:W pojedynkę oczywiście nie. Ale sądziłam, że może sie da te kilka osób na miejscu. Od ksiegowości, strony www itp. Niektóre dt przekształciły się w fundacje, np. Kotikowo, ale nie wiem czy są zadowoleni. Z jakiegoś powodu to zrobilo,
Pewnie jednak masz, biorac pod uwagę Twoje doświadczenie, jakąś swoją rację

Kotikowo to grupa osób-ja jestem sama ...

edit:gdybym miała 3-4 osoby -to zawojowałabym Sokółkę :wink:

Ja już kiedyś proponowałam, ale nie chciałaś.

D.T u J.D.<<jest nowy wątek :))))

Kto przegląda forum