Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 07, 2012 22:05 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

**megan** pisze:Myślę, że nie chce rozmawiać, bo czuje się współwinna śmierci Sary. To dla niej również jest bolesna strata. Każda z nas przeżywa to inaczej.

Trudno mi ocenić (to prawda) jak *anika* przeżywa. Mogę mówić tylko o tym, co czytam i widzę. A to, co widzę, nie jest budujące.

Tak, czy inaczej nie unikniecie rozmowy. Tu jest jądro i (niezależnie od wstydu, strachu, czy chęci zamiecenia pod dywan) je trzeba rozgrzebać. Forum Ci w niczym nie pomoże. Sama widzisz, że nikt się nie garnie cokolwiek wyjaśniać.
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 07, 2012 22:32 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Osób nastawionych negatywnie do Fundacji JOKOT niczym nie przekonam.

Dla osób neutralnych i przyjaznych nam zestawiam w jednym miejscu upublicznione fakty:
1. opiekunką kotki była *anika*. to ona do tej pory zajmowała się kotką, to ona zawiozła ją na pobranie krwi na surowicę.
2. krew była przeznaczona nie dla konkretnego kota, ale "na przyszłość". być może skorzystałyby koty JOKOTowe, być może inne potrzebujące.
3. krew była pobierana w narkozie. każdy zabieg w narkozie niesie ze sobą pewne ryzyko.
4. *anika* dostała dokumentację kotki, była też podczas zdarzenia w lecznicy. Ma kompletną wiedzę na temat zdarzenia - może tę wiedzę ujawnić, ale nie ma takiego obowiązku.
5. po śmierci kotki przeprowadzono sekcję. Jej wyniki również zna *anika*. Ma więc komplet danych (plus własna obecność w lecznicy podczas zdarzenia) by ocenić co zaszło i czy należy kogoś za to obwiniać.
6. *anika* nie udziela się w tym wątku, nie upoważniła mnie również do składania wyjaśnień
7. *anika* jest jednak na bieżąco w kontakcie z Fundacją, uczestniczy w naszych wątkach
8. Związki Fundacji JOKOT z całą historią są dwa:
- być może nasi podopieczni skorzystaliby z surowicy (patrz punkt 3)
- członek Rady Fundacji zawiózł *anikę* do lecznicy. W trakcie zdarzenia nie było go jednak w lecznicy.

Nie jesteśmy upoważnieni przez opiekunkę kota do upubliczniania innych informacji.


Ze swojej strony proszę tylko o powstrzymanie się od insynuacji, że dla *aniki* śmierć jej kota była mniej ważna niż fanatyzm, głupota i statystyki Fundacji JOKOT. To ona opiekowała się Sarą i na pewno nie zasłużyła na przykre słowa.
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 07, 2012 22:45 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jopop pisze:Osób nastawionych negatywnie do Fundacji JOKOT niczym nie przekonam.

Dla osób neutralnych i przyjaznych nam zestawiam w jednym miejscu upublicznione fakty:
1. opiekunką kotki była *anika*. to ona do tej pory zajmowała się kotką, to ona zawiozła ją na pobranie krwi na surowicę.
2. krew była przeznaczona nie dla konkretnego kota, ale "na przyszłość". być może skorzystałyby koty JOKOTowe, być może inne potrzebujące.
3. krew była pobierana w narkozie. każdy zabieg w narkozie niesie ze sobą pewne ryzyko.
4. *anika* dostała dokumentację kotki, była też podczas zdarzenia w lecznicy. Ma kompletną wiedzę na temat zdarzenia - może tę wiedzę ujawnić, ale nie ma takiego obowiązku.
5. po śmierci kotki przeprowadzono sekcję. Jej wyniki również zna *anika*. Ma więc komplet danych (plus własna obecność w lecznicy podczas zdarzenia) by ocenić co zaszło i czy należy kogoś za to obwiniać.
6. *anika* nie udziela się w tym wątku, nie upoważniła mnie również do składania wyjaśnień
7. *anika* jest jednak na bieżąco w kontakcie z Fundacją, uczestniczy w naszych wątkach
8. Związki Fundacji JOKOT z całą historią są dwa:
- być może nasi podopieczni skorzystaliby z surowicy (patrz punkt 3)
- członek Rady Fundacji zawiózł *anikę* do lecznicy. W trakcie zdarzenia nie było go jednak w lecznicy.

Nie jesteśmy upoważnieni przez opiekunkę kota do upubliczniania innych informacji.


Ze swojej strony proszę tylko o powstrzymanie się od insynuacji, że dla *aniki* śmierć jej kota była mniej ważna niż fanatyzm, głupota i statystyki Fundacji JOKOT. To ona opiekowała się Sarą i na pewno nie zasłużyła na przykre słowa.

Błędnie (choć, nie powiem, słusznie ze względów strategicznych) zakładasz negatywne nastawienie do całej fundacji. w ten sposób nie tylko rozdzielasz forumowiczów na "fajnych/empatycznych/prozwierzęcych" i tych "złych/zadymiarzy/awanturników", ale i wzbudzasz (zapobiegliwie) współczucie. Błąd.
Nie byłoby dyskusji, gdyby sprawa została wyjaśniona wcześniej.

Poza tym, nie wyciągaj wniosków z pytań retorycznych, bo to nadinterpretacja i jako taka również podpada pod sugestię sztucznego podziału na "dobrych i "złych".

Po trzecie, nikt nie domaga się upublicznienia konkretnych danych medycznych dotyczących śmierci kotki.
Sama pisałaś, że krew mogła być podana jakiemukolwiek kotu (w tym fundacyjnemu). Z drugiej strony tajemnicą poliszynela jest fakt, ze "Boliłapka" współpracuje z Jokotem. Rozumiem, że nie zależy Ci na opinii tej lecznicy.
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 07, 2012 23:00 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jopop pisze:3. krew była pobierana w narkozie. każdy zabieg w narkozie niesie ze sobą pewne ryzyko.


Dlaczego krew była pobierana w narkozie?
Pytam nie w kontekście całej sytuacji (podczytuję tylko), ale w kontekście konieczności narkozy do pobrania krwi.

Moja Nora oddała naraz 2 dawki na surowicę. Współpracowała, choć była zestresowana. Nikt nawet nie proponował mi narkozy dawcy, wcześniej chcieli zobaczyć książeczkę kota (ostatnie szczepienie, wiek) i zrobili ze mną wywiad (stan ogólny, wyniki ostatniej morfologii).
Pytam, bo - w przypadku podawania krwi na surowicę - nikt mi nie proponował narkozy u kota...
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Czw cze 07, 2012 23:04 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Czy w Boliłapce zawsze pobiera się krew na surowicę w narkozie?

**megan**

 
Posty: 57
Od: Sob wrz 15, 2007 17:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 07, 2012 23:16 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Odpowiadam na pytanie o narkozę - na podstawie własnych doświadczeń, nie w kontekście konkretnego kota.

Przy pobieraniu niewielkiej ilości krwi narkoza jest zazwyczaj zbędną (z wyjątkiem kotów bardzo nerwowych). Przy pobieraniu większej ilości krwi kot zazwyczaj ma w pewnym momencie dość. RAZ udało nam się pobrać 20 ml od mojego Łapka bez narkozy - a on jest stosunkowo spokojny u weta. Zwykle kłopoty pojawiają się już przy pobieraniu krwi na komplet morfologia + biochemia, oczywiście zazwyczaj udaje się jakoś kota uspokoić na tyle, by mieć wystarczającą próbkę do badań.

Jeśli pobiera się większą ilość krwi problemem jest też często ciśnienie krwi - w żyłach w łapach jest ono na tyle niskie, że pobranie już 20 ml staje się niemożliwe - po prostu krew przestaje w pewnym momencie płynąć. Dlatego przy pobieraniu większej ilości krwi wygodnie jest to zrobić z żyły szyjnej (przepraszam jeśli fachowo nazywa się ona inaczej - w każdym razie jest na szyi). Ale tego już nie da się zrobić bez narkozy.

Asystowałam w naprawdę wielu takich zabiegach, w większości na moich własnych kotach, czasem na innych dawcach od zaprzyjaźnionych osób. Jest to pierwszy przypadek o którym słyszałam, że poszło nie tak. Jest mi oczywiście bardzo przykro z tego powodu, zwłaszcza, że nieźle znam *anikę* i wiem co przeżywa. Nie zmienia to jednak mojego podejścia do całej metody - do pobrania dużej ilości krwi jest po prostu niezbędna.

Tym, co na pewno będę zalecać jako naukę z tej historii jest przewaga częstszego pobierania małych dawek krwi bez narkozy i mrożenia surowicy by mieć ją na czarną godzinę nad akcjami na większą skalę jednorazowo. I jeśli tylko będzie to możliwe (np. jeśli nie będziemy mieć akcji jak rok temu, gdy potrzebowałam "na już" ponad 40 dawek :roll: ) - będę ten sposób stosować.
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 07, 2012 23:21 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Zaznaczam wątek.

I w świetle dotychczasowych informacji podanych w wątku wykluczam możliwość, by moje koty zostały kiedykolwiek dawcami.

I nie ja jedyna.
Najszczęśliwszą nie będę już nigdy, ale dajcie im dom:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=163179

najszczesliwsza

 
Posty: 3004
Od: Nie mar 04, 2012 23:43
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw cze 07, 2012 23:32 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

najszczesliwsza pisze:Zaznaczam wątek.

I w świetle dotychczasowych informacji podanych w wątku wykluczam możliwość, by moje koty zostały kiedykolwiek dawcami.

I nie ja jedyna.

i oczywiście przestaniesz też sterylizować koty, w tym aborcyjnie (narkoza, która zawsze jest ryzykiem+ jeszcze ryzyko krwotoku większe niż przy normalnej sterylce)
:roll:
Obrazek http://www.facebook.com/TOP.INNI?ref=pb
milczenie jest srebrem, a mruczenie - złotem...

Szenila

 
Posty: 1850
Od: Pt gru 03, 2010 18:24
Lokalizacja: Chrzanów

Post » Czw cze 07, 2012 23:33 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jopop pisze:...I jeśli tylko będzie to możliwe (np. jeśli nie będziemy mieć akcji jak rok temu, gdy potrzebowałam "na już" ponad 40 dawek :roll: ) - będę ten sposób stosować.

Rozumiem, że kluczem do absolutnego bezpieczeństwa dawcy jest "na już".
No cóż, "każdy Cyryl ma swoje Metody". :?
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 07, 2012 23:37 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Do wypowiedzi Szenili

Bycie kocim dawcą nie jest OBOWIĄZKIEM. A sterylizacja aborcyjna jest uśmiercaniem niewinnych kociąt.
Sara urodziła się, bo właścicielka jej matki nie zgodziła się na sterylizację, kiedy dowiedziała się, że jej kotka jest w ciąży. Zrobiła to po porodzie. Wszystkie kocięta z tego miotu znalazły dom.
Ostatnio edytowano Pt cze 08, 2012 0:06 przez **megan**, łącznie edytowano 1 raz

**megan**

 
Posty: 57
Od: Sob wrz 15, 2007 17:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 07, 2012 23:38 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jopop pisze:Jeśli pobiera się większą ilość krwi problemem jest też często ciśnienie krwi - w żyłach w łapach jest ono na tyle niskie, że pobranie już 20 ml staje się niemożliwe - po prostu krew przestaje w pewnym momencie płynąć. Dlatego przy pobieraniu większej ilości krwi wygodnie jest to zrobić z żyły szyjnej (przepraszam jeśli fachowo nazywa się ona inaczej - w każdym razie jest na szyi). Ale tego już nie da się zrobić bez narkozy.


da się.
Obrazek http://www.facebook.com/TOP.INNI?ref=pb
milczenie jest srebrem, a mruczenie - złotem...

Szenila

 
Posty: 1850
Od: Pt gru 03, 2010 18:24
Lokalizacja: Chrzanów

Post » Czw cze 07, 2012 23:43 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

jopop pisze:(...)

Tym, co na pewno będę zalecać jako naukę z tej historii jest przewaga częstszego pobierania małych dawek krwi bez narkozy i mrożenia surowicy by mieć ją na czarną godzinę nad akcjami na większą skalę jednorazowo. I jeśli tylko będzie to możliwe (np. jeśli nie będziemy mieć akcji jak rok temu, gdy potrzebowałam "na już" ponad 40 dawek :roll: ) - będę ten sposób stosować.

Rozumiem - w Twoim przypadku jest to nauka na błędach.
Ale w przypadku weta obowiązuje chyba nauka na studiach? Chyba potrafi ocenić stan zdrowia dawcy i jego możliwości w sensie ilości krwi, jaką może kotu pobrać.

Bo w tym momencie widzę obraz taki: wyssać, ile się da, bo potrzeba mnóstwo!

jaaana

Avatar użytkownika
 
Posty: 19355
Od: Śro gru 10, 2008 22:03
Lokalizacja: pomorskie

Post » Czw cze 07, 2012 23:46 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Szenila pisze:
jopop pisze:Jeśli pobiera się większą ilość krwi problemem jest też często ciśnienie krwi - w żyłach w łapach jest ono na tyle niskie, że pobranie już 20 ml staje się niemożliwe - po prostu krew przestaje w pewnym momencie płynąć. Dlatego przy pobieraniu większej ilości krwi wygodnie jest to zrobić z żyły szyjnej (przepraszam jeśli fachowo nazywa się ona inaczej - w każdym razie jest na szyi). Ale tego już nie da się zrobić bez narkozy.


da się.


OK. Może się da - faktycznie za bardzo uogólniłam. W każdym razie znane mi koty na samą próbę uciśnięcia żyły na szyi by ją znaleźć reagują dość nerwowo. Ale faktycznie mogą być takie, które na to pozwolą. Przepraszam za uogólnienie.
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 07, 2012 23:47 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Biedna kicia [*] i nadal nie wiadomo co było powodem jej śmierci :|
ObrazekObrazek

Justa&Zwierzaki

 
Posty: 17967
Od: Czw wrz 11, 2008 19:03
Lokalizacja: Tychy

Post » Czw cze 07, 2012 23:48 Re: Wydzielone z wątku "Surowica z krwi ozdrowieńca..."

Tak było właśnie w przypadku Sary (wyssać, ile się da, bo potrzeba mnóstwo!). Od członka Rady Fundacji JOKOT usłyszałam, że "ta krew była nam bardzo potrzebna".

**megan**

 
Posty: 57
Od: Sob wrz 15, 2007 17:58
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Wix101 i 128 gości