Oczywiście Dorota na maile nie odpisała... może jest chora

?
Migdał nadal usiłuje upolowac Morelę jak wychodzi z kuwety, ale ponieważ Morela rzadko wychodzi [bo rzadko wchodzi

] to jakoś dajemy radę Migdała upilnować.
Jest gorsza sprawa, duuuuzo gorsza

. Migdał uważa, że miski z wodą są jego, a może uważa, ze Morela nie powinna pić

A ona powinna - nigdy nie piła dużo, rzadko sika i tak jest nadal. Ale ma jakieś początkowe objawy nerkowe i nie mogę pozwolić by ten wstrętny drań ją wykończył
Próbowałam już stawiać jej miseczkę [trzecią w pokoju] pod fotel, koło jedzenia, ale gdzie by tam kto pił w takim miejscu

.
Jak Morela koło miski, rozgląda sie biedna co chwilę, a drań się czai. Jak widzę to gonię, ale muszę tak - czyli nie za głośno i bez wywijania łapami, żeby nie przestraszyć Moreli . Co sie odwrócę to on rozpłaszczony w poblizu, albo na jakimś meblu obok - przeciez jak na nią skoczy to jej potem nie zmuszę do picia! Wczoraj podobnie - poderwałam sie z podłogi [w trakcie jakiejś asany, co jest bardzo nie wskazane

] machnęłam ręką, Migdał sie podsunął i dostał klapa zupełnie nie zamierzonego - baaaardzo delkatnego. Uciekł, ale się nie obraził i niedługo wrócił

On jak pije to chlipie na cały dom - jakby miał jęzor bernardyna! A Morelka pomalutku, co jakiś czas sie zawiesi, rozejrzy, po cichutku.. to trwa... A ja pilnuję ! A co jak mnie nie ma???
Jak myślicie - sprać go?? I czym ewentulanie??
