kolejna nocka za nami...Kicia dzielnie walczy...dziś rano popiła wodę i zjadła odrobinę tuńczyka...zaraz siadam do kroplówki, potem papka i glukoza do pyszczka, no i essentiale...
wyniki faktycznie są dziwne...i ja bardzo bym chciała napisać, że to nie był fip...wersje z zatruciem analizowałam po 1000 kroć i nic, kompletnie NIC nie przychodzi mi do głowy...wszystkie środki są zabezpieczone, bo w domu jest dziecko...ma co prawda już 8 lat i swój rozum ale przyzwyczajenia zostały...zresztą nie używam kretów, domestosów....wole raczej łagodniejsze środki

...
kicia miała z pół roku temu robione badania krwi...tak profilaktycznie...morfologia i coś tam jeszcze (jutro spytam się dokładnie co) wszystkie wyniki były super...przez całe życie kicia była raz przeziębiona, miała zapalenie gardła i coś na kształt ludzkiego kaszlu...byliśmy u veta, dostała leki i przeszło bez echa ...więc kot w dobrej a nawet bardzo dobrej formie był zawsze....
żółtaczka to efekt czegoś tylko czego...lekarz naprawdę zrobił solidne usg (ok 45 min. jeździł po brzuchu, próbując coś znaleźć)...do tego badanie dotykowe, kicia nie wykazuje, że boli ją coś pod naciskiem, nie ma wody, płynu, tkliwości...nie załatwia się ale też nie bardzo ma czym...siusia tak ze trzy razy dziennie na pewno, teraz widzę, że chętnie pije....nawet coś jakby miała pragnienie, bo chyba więcej niż przed chorobą...ale też może robi to wolniej, bo słabiutka jest i dlatego tak to wygląda...wyraźnie szuka wody, bo zagląda do wanny, ubikacji, którą obsesyjnie już zamykam, bo boje się że wpadnie głową i się utopi. W muszli od kiedy są koty a dziecko nie zawsze pamięta by zamknąć klapę nie ma żadnych kostek, płynów toaletowych, więc tam też nie mogła nic zlizać paskudnego....
sama nie wiem...