Wróciłyśmy od weta, z upustu krwi. Jestem dumna z mojej panienki

ale zanim o tym opowiem, to mam pytanie.
Czy morfologię i biochemię można zrobić z surowicy? (wiem, że niektóre parametry bada się z surowicy, np. na testy na FeLV do Laboklinu była surowica wysyłana; biochemia pewnie tak, ale reszta?). Krew dzisiaj pobrana, ma być
przerobiona na surowicę, a badania mają być zrobione w poniedziałek

gdybym wiedziała, przemęczyłabym Niki w poniedziałek do 12-tej (otwarcie lecznicy), a tak mimo, że dziś "tylko" do 10-tej była głodzona, to i tak wyniki będą popołudniu w poniedziałek
A co z poziomem
białych i czerwonych krwinek?
Niepokój był, bo pomimo że byłyśmy drugie, to w poczekalni, jak zwykle było dużo psów. Trochę niespokojnego miaukolenia, ale po zdjęciu górnej części transportera, była ciekawość i pewien
luzik
Nikunia grzecznie dała łapkę. Trochę wystraszyła się odgłosu golarki, ale ponownie dała łapinę na pobranie krwi. Ani nie jęknęła, nie cofnęła łapuni, tylko troszkę drżała, a cała była spięta.
Krew kapała dość szybko, więc bez problemu dwie fiolki uzbierane
Niki dała się osłuchać, zajrzeć do pysia i pogłaskać panu doktorowi, za co dostała pochwałę, że jest przegrzeczną laleczką
Duma mnie rozpiera, bo pan doktor znów powiedział, że Nikunia ma dobrą opiekę i stąd jej dobry stan zdrowia
Waga: 3,90 kg. Więcej niż zakładałam, ale uważam, że to b. dobra waga

I najważniejsze - w gabinecie kupy nie było

więc stres Nikuśka opanowała
I jeszcze coś o
transporcie.
Niki nie lubi transportera. No nic szczególnego, bo większość kotów nie lubi, ale tu nie chodzi o sam transporter. Ona musiała być zamykana w klatkach, pudłach i stąd ma pewnego rodzaju traumę. Wystarczy jednak wyjąć kratkę-drzwiczki i kicia jest już uspokojona.
Właśnie bez tych drzwiczek jeździmy w samochodzie. Niki mimo braku blokady, nie wychodzi z transportera. Leży, wyciąga sobie łapkę, kładzie na niej pyszczek i obserwuje sobie świat i dużą

i jest b. spokojna. Moje kochane słoneczko
W klatce schodowej również zdjęłam drzwiczki i niosłam otwarty transporter, ale tu to Niki była baaardzo zainteresowana. Gdy dotarłyśmy na nasze piętro, chciałam postawić transporter i zobaczyć, co zrobi Niki, ale nie zdążyłam - Niki sama wyskoczył i pobiegła z brzuchem przy podłodze pod nasze drzwi. Siadła pod drzwiami i patrząc to na klamkę to na mnie miauczała. Tylko otworzyłam drzwi, wpadła zadowolona od razu podnosząc ogon i prostując nóżki. No mój mądry słodziak
Niki ostatnio lubi sobie robić wieczorne wycieczki po naszym piętrze (ok. 35 m2), np. gdy wracam do domu, to zostawiam jej uchylone drzwi wejściowe i ona nieśmiało, brzuchem po podłodze podchodzi do drzwi sąsiadów. Czasami wprost prosi mnie o wypuszczenie siadając pod drzwiami i cichutko miauczy patrząc na klamkę i czasem jej otwieram

Ciekawe, co o mnie myślą sąsiedzi, bo na pewno już to zauważyli, bo jak jest 22-24 wieczorem, to jest cicho i każdy ruch na klatce słychać.