Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
joanna3113 pisze:Mam taki zapis w umowie: "Adoptujący nie będzie wypuszczał kota bez nadzoru na tereny otwarte tzn. kot będzie przebywał poza mieszkaniem wyłącznie w kocich szelkach i na smyczy, w transporterze lub na skutecznie ogrodzonym terenie (wybieg w ogrodzie uniemożliwiający wydostanie się kotki poza niego, zabezpieczony siatką balkon)."
ruda32 pisze:joanna3113 pisze:Mam taki zapis w umowie: "Adoptujący nie będzie wypuszczał kota bez nadzoru na tereny otwarte tzn. kot będzie przebywał poza mieszkaniem wyłącznie w kocich szelkach i na smyczy, w transporterze lub na skutecznie ogrodzonym terenie (wybieg w ogrodzie uniemożliwiający wydostanie się kotki poza niego, zabezpieczony siatką balkon)."
teoretycznie pani Wery nie wypuściła
joanna3113 pisze:ruda32 pisze:joanna3113 pisze:Mam taki zapis w umowie: "Adoptujący nie będzie wypuszczał kota bez nadzoru na tereny otwarte tzn. kot będzie przebywał poza mieszkaniem wyłącznie w kocich szelkach i na smyczy, w transporterze lub na skutecznie ogrodzonym terenie (wybieg w ogrodzie uniemożliwiający wydostanie się kotki poza niego, zabezpieczony siatką balkon)."
teoretycznie pani Wery nie wypuściła
Aniu ale powinna tak zabezpieczyć transporter żeby kot się nie mógł wydostać. Poza wszystkim nie pofatygowała się nawet do lecznicy żeby zapytać czy nikt nie znalazł takiego kota.
ruda32 pisze:Szczerze ja byłam w szoku -zero ogłoszeń i nikt nic nie wie
A jak zobaczyłam w tapczanie drobniutką Werę to mnie ścisnęło
taka kochana ,biedna na ulicy była
Zrobić ogłoszenie to chwila ,rozwieszenia okolicy też nie dużo a nie zrobili NIC
ja chodziłam szukałam,pytałam ,martwiłam się i to nie o swojego kota
nie rozumiem tamtych ludzi
joanna3113 pisze:ruda32 pisze:Szczerze ja byłam w szoku -zero ogłoszeń i nikt nic nie wie
A jak zobaczyłam w tapczanie drobniutką Werę to mnie ścisnęło
taka kochana ,biedna na ulicy była
Zrobić ogłoszenie to chwila ,rozwieszenia okolicy też nie dużo a nie zrobili NIC
ja chodziłam szukałam,pytałam ,martwiłam się i to nie o swojego kota
nie rozumiem tamtych ludzi
Aniu ja tez nie rozumiem, tym bardziej że zwolniłam się z pracy żeby pani przesłać zdjęcia Wery do ogłoszeń, mówiła że w lecznicy wiedzą i dadzą znać, jak ktoś zgłosi że znalazł takiego kota, pomijam że zginęła w środę ok. 19 a ja dowiedziałam się w czwartek ok. 12 i przez ten czas pani jej nie szukała.
horacy 7 pisze:joanna3113 pisze:ruda32 pisze:Szczerze ja byłam w szoku -zero ogłoszeń i nikt nic nie wie
A jak zobaczyłam w tapczanie drobniutką Werę to mnie ścisnęło
taka kochana ,biedna na ulicy była
Zrobić ogłoszenie to chwila ,rozwieszenia okolicy też nie dużo a nie zrobili NIC
ja chodziłam szukałam,pytałam ,martwiłam się i to nie o swojego kota
nie rozumiem tamtych ludzi
Aniu ja tez nie rozumiem, tym bardziej że zwolniłam się z pracy żeby pani przesłać zdjęcia Wery do ogłoszeń, mówiła że w lecznicy wiedzą i dadzą znać, jak ktoś zgłosi że znalazł takiego kota, pomijam że zginęła w środę ok. 19 a ja dowiedziałam się w czwartek ok. 12 i przez ten czas pani jej nie szukała.
Przyznam szczerze ,ze to wszystko dziwnie wygląda bardzo.
ruda32 pisze:dziwne to wszystko
ale najważniejsze ,że Wera nie jest na ulicy a mogłaby gdzieś siedzieć wystraszona,głodna i zmarznięta
poszła tylko blok dalej nie uciekła daleko ,gdyby chcieli poszliby za nią
Pani Stanisława
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, puszatek, Tundra i 78 gości