Witam!
Generalnie jestem kociarą, ale przejmuję się losem wszystkich zwierząt. Temu małemu pieskowi nie mogłam pomóc,ale myślę, ze nie wszystko stracone. Byłam z klasą na wycieczce po Polsce. Jeden z noclegów mieliśmy w ośrodku ,,Ptaszyniec" w Bocheńcu - okolice Chęcin(świętokrzyskie). W ośrodku ,,przyczepił się" do dzieci mały piesek. Byliśmy tam od 18.00 do 9.00. Kiedy się ściemniło, dzieci poszły do pani, która zarządza(?) ośrodkiem i zapytały, gdzie piesek ma spać. Odpowiedziała, że on wie. Ale chyba nie bardzo wiedział, bo pchał się do domków campingowych. Nakarmiliśmy go i przemyciliśmy do domku. Pewnie inne grupy też to robiły, bo piesek wiedział, o co chodzi. nie miał żadnej budy, nie widziałam też misek, chociaż piesek był tłuściutki. Pani powiedziała, że pieska przyniósł jej brat. Piesek jest bardzo przyjazny, to jeszcze dzieciak. Ośrodek jest raczej letni, więc nie wiem, co stanie się z nim jesienią, skoro nawet teraz nie ma budy. Zabralibyśmy go, ale nie wracaliśmy jeszcze do domu, a nie wiem, jak odnieśliby się do niego właściciele innych schronisk. Gdybyśmy wracali do domu, piesek byłby już na wybrzeżu, przywieźliśmy raz psa z Zakopanego. Może przesadzam, ale serce mi się kraje, jak pomyślę, ze to psie dziecko sypia na dworzu. Może ktoś mieszkający w pobliżu by to sprawdził. Szkoda go jednak do schroniska, to zwierzaczek na DT lub DS. Proszę o pomoc, obiecałam dzieciom, że zrobię coś w tej sprawie.