Okazało się, że są tam miłośniczki kotów, koty które mieszkają tam na stałe są wysterylizowane, dokarmiane.
Ten kot mimo, że miał na szyi rany i gołą skórę, mimo, że z miejsca karmicielki go pokochały... Mówiły, że ktoś go uwiązał, że on taki biedny, że nie miauczy... Że rany, bo ktoś uwiązał... A on tak kocha człowieka!
Cóż, jakiś pożytek z wizyty u specjalisty był, poszłam na badania, wróciłam z wiklinowym koszem od karmicielek z kotem w środku. Imię wymyśliłam naprędce, syn proponował Pcimol

Kot ma krzywo uszko, ślady walk, odrastającą już sierść na szyi, dodatkowo nie miauczał. W ogóle! mimo, że miał wieeelkie jajca... miauków zero!
Wet dopuścił go do zabiegu i został wykastrowany.
Na drugi dzień po kastracji

Dziś Rentgen zafundował mi zawał serca z wylewem w opcji po wielokroć...
Postanowiłam zbadać mu mocz w 1 kolejności, więc za punt honoru postawiłam sobie, że złapię ten mocz. A tu niespodzianka, kot nie je, nie pije i żyje.
Wyszłam z założenia, że on wie. On wie i tyle, więc się zamknie w sobie na złość. Poza tym miałam go dziś wypuścić...
Nagrałam piękny filmik, to paczenia, ale już podczas nagrywania coś nie tak było z tym kotkiem...
http://www.youtube.com/watch?v=vMMRHj9B9Ug
No i zbierałam się do wypuszczenia kota, oraz do przekazania karmicielkom, że trzeba za kilka dni podać Aniprazol, a po 7 dniach powtórka, oraz w tygodniu podjadę i zabiorę na bad. krwi... dotykam kota i... i zganiam na gorączkę własną, że coś nie tak. Ale dotykam moje koty i... Panika, bieganie gdzie ja mam termometr, vip0 nawet sugerowała, że mi się zassał i muszę głęboko szukać... Znalazłam. Kolejna niespodzianka. 1 raz w pojedynkę nie odnosząc żadnych ran przy pomocy 2 rąk i temperatury własnej ponad 38,5 st. C zmierzyłam kotu temperaturę. Wyszło 40,5 st. C. Zaliczyłam wyrzut adrenaliny i ozdrowiałam. Dzwonię do moich wetek. Mówią, że nie dobrze jest, że natychmiast do nich... Obdzwoniłam Częstochowę i pobiegłam pożyczyć kasę od koleżanki. Wracam do domu i kot przelewający się przez ręce mnie nie przywitał, bo leżał takie zwłoki piękne i gorące. W transporter i biegiem na autobus. Został w lecznicy na kroplówkę, bo jednak odwodniony był. Po 19 jadę po niego. Wetka mówiła, że to jakaś wirusówka, objawów poza temp. nie ma. Nawet gardziołko mu obmacały dokładnie, bo on nie miauczy prawie w ogóle, bo miał coś na szyi zawiązane i stąd sierści ubytki... I zero przyczyn takiego stanu. No i, że polidypsja wczorajsza to wynik narkozy i rosnącej temp. i wykluwającego się choróbska. A i świerzba miał mega w uszkach, na to też coś dostanie. A ja nakaz eksmisji. Kot miał byś dziś wypuszczony i łapana kotka na sterylkę na jutro.
Sytuacja obecnie przedstawia się następująco:
Koszty mnie przerosły. Wetki wystawiły fakturę na kwotę 130 zł.
Kot dziś zaczyna inhalacje. Ma świerzb i wetka zaleca Oridermyl, ale nie mam na to, czy może ktoś... może... ma zbędny?
Panie karmicielki są wdzięczne, że kota zabrałam do leczenia, dziękują. Nic poza tym, z resztą cieszę się, że kot ma dokąd wracać jak wyzdrowieje.
Rentgen coraz częściej miauczy jak kot. Na karku od kroplówek podskórnych pojawiają się rany, zaczął się drapać. Wetka kazała obserwować póki co i skupić się na chorych drogach oddechowych... Najważniejsze, że ładnie je. Mimo ataków kaszlu.
Kotek siedzi u mnie w klatce wystawowej, wychodzi 2 razy dziennie na zwiad pod kontrolą, bo klatkę muszę jakoś sprzątać.
Rozpaczliwie potrzebuję pomocy, wystawiłam bazarki:
viewtopic.php?f=27&t=142411
viewtopic.php?f=27&t=142422
A tutaj miniaturki (otworzą się w powiększeniu po kliknięciu). Faktura na życzenie na PW.


