



A my teraz jesteśmy prawie siostrami krwi

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Jana pisze:Telefon (w czasie pracy) od znajomej karmicielki - ktoś jej zgłosił, że przy kiosku na skrzyżowaniu jest karton z kociakiem. Super, a co ja niby mam zrobić, jak jestem w pracy, 40 minut komunikacją miejską od tego miejsca? Karmicielka może pójść po kociaka, pod warunkiem, że ja go po pracy zabiorę.
Pytam dokąd - do siebie, bo ona nie może zabrać. Bo ona ma w domu trzy koty! A pani, która jej sprawę kociaka zgłosiła, też nie może, bo ma w domu dwa koty! Odpowiadam, ze ja mam w domu kilkanaście kotów. No cóż, to niech kociak tam zostanie, może sobie go ktoś weźmie. Bo pani karmicielka nie weźmie nawet na kilka dni.
Uwielbiam to po prostu. Uwielbiam zgłaszaczy, którzy chcą "pomóc" moimi rękami, bo sami nie mogą, bo już mają w domu dwa albo trzy koty.
A kociak jest podobno szylkretką i w dodatku dzik straszny, chowa się w rurze do rynny. Nie widziałam sprawcy zamieszania, rozmawiałam z kioskarką - kociak jest tam od zeszłego tygodnia. Straż miejska była wzywana, raz olali sprawę kompletnie, dziś przyszli, stwierdzili, że nie ma zagrożenia życia i najlepiej będzie, jak kociak tam zostanie. Po prostu super, zwłaszcza, że rura prowadzi do kanalizacji, a zapowiadali, że ma padać.
Jana pisze:Jana pisze:Telefon (w czasie pracy) od znajomej karmicielki - ktoś jej zgłosił, że przy kiosku na skrzyżowaniu jest karton z kociakiem. Super, a co ja niby mam zrobić, jak jestem w pracy, 40 minut komunikacją miejską od tego miejsca? Karmicielka może pójść po kociaka, pod warunkiem, że ja go po pracy zabiorę.
Pytam dokąd - do siebie, bo ona nie może zabrać. Bo ona ma w domu trzy koty! A pani, która jej sprawę kociaka zgłosiła, też nie może, bo ma w domu dwa koty! Odpowiadam, ze ja mam w domu kilkanaście kotów. No cóż, to niech kociak tam zostanie, może sobie go ktoś weźmie. Bo pani karmicielka nie weźmie nawet na kilka dni.
Uwielbiam to po prostu. Uwielbiam zgłaszaczy, którzy chcą "pomóc" moimi rękami, bo sami nie mogą, bo już mają w domu dwa albo trzy koty.
A kociak jest podobno szylkretką i w dodatku dzik straszny, chowa się w rurze do rynny. Nie widziałam sprawcy zamieszania, rozmawiałam z kioskarką - kociak jest tam od zeszłego tygodnia. Straż miejska była wzywana, raz olali sprawę kompletnie, dziś przyszli, stwierdzili, że nie ma zagrożenia życia i najlepiej będzie, jak kociak tam zostanie. Po prostu super, zwłaszcza, że rura prowadzi do kanalizacji, a zapowiadali, że ma padać.
Mała, puchata i dzika szylkreta jest u nas w łazience, jeszcze w klatce-łapce. VVu pojechał do całodobówki po fipreks.
Jana pisze:Nie mam żadnego doświadczenia w przesiedlaniu dziczków i to mi spędza sen z powiek. Pamiętam sprawę łódzkich kotów w Naszej Szkapie![]()
![]()
Boje się, że jeżeli nie znajdę dla Kulki naprawdę zaufanego miejsca, to ona po prostu zniknie, powędruje gdzieś i kto wie co z nią będzie
![]()
A my teraz jesteśmy prawie siostrami krwi![]()
ariel pisze:jest śliczna
Jana pisze:ariel pisze:jest śliczna
Oraz śmierdzi i warczy.
Agneska pisze:Jana pisze:Nie mam żadnego doświadczenia w przesiedlaniu dziczków i to mi spędza sen z powiek. Pamiętam sprawę łódzkich kotów w Naszej Szkapie![]()
![]()
Boje się, że jeżeli nie znajdę dla Kulki naprawdę zaufanego miejsca, to ona po prostu zniknie, powędruje gdzieś i kto wie co z nią będzie
![]()
A my teraz jesteśmy prawie siostrami krwi![]()
Jana, juz kilka kotow przesiedlalam do mojego ogrodka i na osiedle. "W zaleznosci od okolicznosci" potrzeba minimum 4-8 tygodni w zamknieciu w nowym miejscu, ja stawiam klatke na tarasie. Ale im dzikszy i im krotszy termin - tym wieksze ryzyko, ze sobie kot zechce pojsc w nieznane.
Użytkownicy przeglądający ten dział: MruczkiRządzą, PanPawel i 33 gości