Już dzwonię do przyjaciółki, żeby spróbowała z pozostałymi sutkami, dziś ma wolne, więc ma dyżur a ja jestem w pracy Kotka została ochrzczona Lucyną- zawsze wołaliśmy na nią po prostu "kicia", ale Luśka jakoś nam lepiej zaczęło pasować.
Lucyna jest już przy nas coraz bardziej zrelaksowana, coraz częściej pomrukuje. Dziś nawet zjadła przy nas, bo wcześniej opuszczała karton tylko w samotności, o czym świadczyły chociażby ślady w kuwecie czy pusta miseczka. Jeden maluch co jakiś czas wpół otwiera oczko!
Rosną bączki tak szybko, że same jesteśmy w szoku. Lucynie zaś spodobał się żywot kotka campingowego Korzysta z kuwety, jak nas widzi przychodzi się połasić i je ostatnio jak smok. Jutro postaram się pstryknąć jakieś zdjęcia sierściuchom
Lucynka w pełnej krasie. Maluchy już pulchniutkie, co mnie cieszy. Zwłaszcza to, że ten najsłabszy przybrał. Teraz odpowiednio karmić i miziać a powinno być