w budynku mojej firmy są jeszcze inne mniejsze spółki
w jednej z nich pracował ewidentny świr, który stale sikał na podłogę obok umywalki, kupę robił na zamkniętą klapę sedesu
wrzucał do muszli stosy ręczników papierowych
smarował kałem ściany
wypisywał obsceniczne rzeczy w windzie
sprzatające się skarżyły, ale facetowi nie można było nic udowodnić, bo nikt go na gorącym (i smierdzącym) uczynku nie przyłapał, a chętnych do zasadzenia się nie było
(sprzątaczki wiedziały, że to on, bo nieraz się zdarzyło, ze wlazł do świeżo posprzatanej łazienki, a w chwilę po nim weszła sprzataczka, a tam wszystko już było ofajdane)
I tak się zabawa toczyła
facet na wysokim stanowisku, jeżdżący służbowym samochodem
więc wg, pań sprzatających nie do ruszenia
moim zdaniem w takich przypadkach powinno się zamontowac kamerę (nie w kabinie) i uprzedzić innych, żeby chodzili piętro niżej
albo...
zasadzić się i wlać gnojowi tak, żeby mu się odechciało aberracji na terenie miejsca pracy
jak chce być zbokiem, to u siebie w domu
chyba zniknął, jak się firma wyprowadziła
trwało to w każdym razie więcej niż 6 lat
dziwię się facetom
jak bym była facetem i wiedziała, że to on, to bym mu wtłukła, albo skopała (niechcący) ze schodów
Trudno, żeby kobieta robiła zasadzkę na gnoja w męskiej toalecie
