Opiszę dzisiaj kolejny przypadek Kota Morrisa, ale uprzedzam - drastyczny
Wczoraj niedobre, złośliwe człowieki złapały Kota Morrisa. Kot został unieruchomiony, bez możliwości ucieczki, bez możliwości jakiegokolwiek wysmyknięcia się bokiem...
A złośliwe człowieki zaczęły znęcanie się nad kotem...
Kot Morris bronił się zażarcie, próbował kąsać swoimi czterema zębami i pokazywał pazury...

a człowieki tylko się śmiały i dalej znęcały się nad kotem...
I w pewnym momencie udało się! Wyrwał się i uciekł! Najeżony, z wypiętym spuszonym grzbietem i wściekłością w ślepiach przyglądał się oprawcom, którzy szykowali się do kolejnej tury kocich tortur
I znowu złapali Kota Morrisa zwabiając kawałkiem szynki... znów zanalazł się w rękach swoich oprawców i znów zaczęło się maltretowanie.
Przechodzące przez gardło kawałki szynki powodowały, że wściekłe warczenie zamieniało się w dramatyczne "mniaaammm-mniaaaaammmm-mniaaammmm....

". Kot Morris warczał, syczał i pokazywał pazury, a człowieki śmiały się i znęcały nad kotem.
I nagle wszystko się skończyło. Oprawcy wypuścili kota wolno.... no ale szynkę jeszcze trzeba było dokończyć
Jak myslicie co człowieki robiły? Dlaczego tak znęcały się nad biednym Kotem Morrisem?
