józefino, i ty także?
od rana śpiewam
http://www.youtube.com/watch?v=D5eCtt2Ayl4no!
wczoraj odkurzyłam mrówki
wiele razy je odkurzyłam
po czym wyniosłam odkurzonych biedaków w niezawiązanym worku do śmietnika, mając nadzieję, że sobie poradzą w nowym środowisku i unikną smierci w męczarniach
kuchnia wyglądała cudownie
ani jednej Mhrocznej Mrówy
to samo duży pokój
po balkonie niespokojnie kręcili się zwiadowcy, ale inwazja nie następowała
Georg-inia powiedziała, że zginie 3 - 10, to reszta się wyniesie; uwierzyłam, że można wygrać z minimalną liczbą ofiar
Dziś rano okazało się, ze zmienili kanały przerzutowe
i SIĘ ROJĄ!!!!!!
Wojna! wykrzyknęłam wielkim głosem i zaczęłam zbierać ich wszystkich ściereczką z detergentami
(wprzódy usiłowałam zbierać ich do pudełka i wynosić za okno, ale nie nadążałam za kolejnymi, nadciągającymi batalionami) Powiedziałam sobie, że Georg-inia ma rację
albo one, albo ja
(wygląda na to, ze raczej one
)Zdumiewające jest to, że one nie przychodzą na wyżerkę
one zasiedlają moje mieszkanie
na razie jest to kuchnia, ale pojedynczych zwiadowców znajduję w różnych miejscach
wiecie, to jest trochę krępujące, jak człowiek siedzi na kibelku, a ten Mrów tak siedzi na umywalce i się gapi
Odsiedzę tu swoje i wracam na front
Nie będzie Mrówek pluł mi ftfasz
Naprawdę, starałam się traktować je jak koty, tzn, strącać na podłogę, jak łaziły po blacie
ale na miłość buka, koty się nie roją po szafkach!!!!!!!!
(za to mrówki nie zostawiają wszędzie sierści)
Jestem zmęczona i smutna
chyba cierpię na syndrom stresu bojowego
