Asiu, faktycznie te choróbska jakoś nie chcą Was opuścić

a kysz, a kysz, a kysz... idźcie sobie choróbska precz za morza - odczarowałam, żeby już było dobrze

(hi,hi,hi, może mnie posłuchają

)
Cieszę się, że Rudolfo ma się dobrze, ale fotkę jakąś cyknij, bo się stęskniłam za widokiem rudzielca

I jak widać, jeszcze mu nie przeszedł ten syndrom głodu, mam nadzieję, że w końcu się chłopak opanuje. To jest takie charakterystyczne u kotów, które zaznały głodu w swoim życiu i wciąż się boją, że im zabraknie. Moja Lilcia też długo tak wyjadała innym z miski, ale teraz jej przeszło.
A wychodzi Rudiś trochę na ogródek czy przesiaduje w domku?
A Shilla jeszcze jest? Pytają ludzie o nią? Ja właśnie wczoraj wydałam do domu Mikusia, nigdy w życiu nie myślałam, że on przed wakacjami znajdzie dom, bo on ledwo co się oswoił. Ale znalazł, jednak cuda się zdarzają. Za to ja okropnie się denerwuję, bo Miki w nowym domu zadekował się pod łóżkiem i siedzi przerażony. Co te biedne koty muszą w życiu przechodzić

No i Miki będzie miał koleżankę w typie Twojej Szejnusi, ale o imieniu

Lili