Dyżur dziś spokojny nic się nie dzieje koty ok odpukać w niemalowane
Niestety jeśli chodzi o Marcysię miała dziś dostać lekarstwo, ale nie dostała pojechałam do lecznicy i pocałowałam klamkę okazało się że lecznica dziś otwarta do 18

z powodu wyjazdu na kongres dermatologiczny, tak że z Marcysią trzeba będzie jechać w czwartek.
Niestety zaraz po pracy pojechałam do schronu, jak na złość Rumcajs pracownik schroniska gdzieś wybył i czekałam pod schronem jak ten jełop chyba z 40 minut potem przyjechała Pani Sylwia, która adoptowała Panterka oddać kontenerek i dopiero potem zabrałam Marcysię do weta - ale już było za późno.
U Panterka na razie średnio - ukrywa się chłopak wlazł na strych i były wielkie poszukiwania, wejście na strych zostało zablokowane , zaklejone i zamknięte potem Panter wylądował na pokojach siedzi pod kanapą

no ale rozmawiałam dziś z nowym domkiem Pantera i są świadomi, na psa zareagował ze spokojem, a pies go niucha i chcialby się bawić, a Panter na rzaie nie za bardzo.
W poniedziałek umówiłam się z Panią Anią od Dakotka - przyjedzie do nas bo chce adoptować kota od nas zobaczymy kto zostanie tym szczęśliwym wybrańcem.
Dziś wpłaciłam na konto zbiórkowe 1 359,13zł. To kwota z 4 puszek.
Trzy puszki - od Marlenki jedna ze sklepu i od Iwonki dwie jedna z UM jedna od szwagra - łączna kwota tych trzech puszek 424,92zł.
Puszka Jadziowa JAK JĄ NAZWAŁAM KWOTA 934,21ZŁ.
Wszystko pójdzie na spłatę naszych długów u weta - jak popłacę to dam znać jak stoimy
