Cześć!
Przepraszam za tak długie milczenie, ale podjęłam decyzję, że nie będę nic pisała, dopóki nie przestanę histeryzować. W życiu codziennym świetnie sobie radzę z wszelkimi problemami, jestem trochę gruboskórnym człowiekiem w "żelaznej masce", ale jeżeli chodzi o moje zwierzęta, to zaczyna się ze mną dziać coś dziwnego. Koty oglądam kilka razy dziennie z każdej możliwej strony, doszukując się wszelkich możliwych uszczerbków na zdrowiu, a weterynarze patrzą na mnie trochę jak na wariatkę, ale co tam!
Powiem tak, pomiędzy kotami przez 90% czasu jest idylliczna sielanka, święty spokój i pochrapywanie, ale przez te nieszczęsne 10%, najczęściej po jedzeniu i około godziny piątej nad ranem (

) zaczyna się dzikie, wściekłe szaleństwo, tzn. przez moje mini-mieszkanko przebiega koci huragan w te i wewte, zrywając mi z okna zasłony i zrzucając wszystko zewsząd. W nocy kociostrada przebiega oczywiście przeze mnie, zaspane zombie, a dokładniej przez mój brzuch - uwierzcie mi, nic skuteczniej nie budzi człowieka, niż ok. 8-9 kg kociego futra z upodobaniem wskakującego na ludzki zezwłok. A mówiąc poważniej - koty się tolerują, nawet razem śpią, bawią się, ścigają, ale sporadycznie (ok. pięć razy na dobę) dochodzą mnie wściekłe wrzaski Ciumy, kiedy Ziomek przegina. Spryskiwacz z wodą ciągle stoi na lodówce i od czasu do czasu interweniuję, ale podchodzę do tego zjawiska zdecydowanie spokojniej! Ziomek dalej ma w ... Ciumalowe pieszczoty - zdecydowanie nie lubi być przez nią lizany po pyszczku, co ona z upodobaniem praktykuje. W ogóle lubi go myć, czemu się nie dziwię, bo Ziomka rzadko można zastać na praktykowaniu higieny osobistej. Wtedy Ciuma dostaje jego wampirzymi kłami po szyi i zaczyna się kocie podgryzywanie

Ciuma z kolei nie może przejść obojętnie obok tylnych łap Ziomka - uwielbia chapnąć sobie niby od niechcenia jego łydki raz na jakiś czas
Czasami mam wrażenie, że miewam halucynacje. Daję kotom żarełko do dwóch misek - obydwie solidnie zapełniam mokrym. Potem idę zająć się swoimi ludzkimi sprawami, a kiedy około pięciu minut później zaglądam ponownie do kociej stołówki, obok misek siedzą dwa smutne koty przy dwóch idealnie czystych miseczkach i wpatrują się we mnie anorektycznymi spojrzeniami. Muszę wtedy zajrzeć do śmietnika i poszukać opróżnionej puszki, bo niekiedy zaczynam mieć wątpliwości względem swojej psychiki. Ale Ciuma zaczęła mi rosnąć wszerz jak na drożdżach, więc chyba nie jest aż tak za mną źle
Dodam jeszcze, że wycwaniłam się i jak chcę zebrać do kupy kocią zgraję, to otwieram moją trzeszczącą lodówkę - zawsze działa!

Tylko te kocie anorektyczne spojrzenia przyprawiają mnie potem o poczucie winy.
Koty kręcą się za mną z zamiłowaniem po moim ogromnym mieszkanku. Największą dla nich atrakcją są oczywiście moje wyjścia do toalety

Kiedy idę do łazienki, kroczą za mną dwa wyjątkowo zadowolone futra, wędrujące grzeczniutko w parze, obok siebie, z wysoko zadartymi ogonami. Siedząc na tronie zostaję obdarowana kocimi całuskami, a Ziomek niekiedy pomaga mi spuszczając wodę

Natomiast po wyjściu spod prysznica niemal zawsze zastaję kociego strażnika czekającego na mnie na kibelku

Obstawa 24/7.
Teraz trochę dokumentacji fotograficznej:
Ziomek okupujący tyły mojego chłopaka.

Ziomek okupujący przody mojego chłopaka.

Zagłodzony Ziomek pełniący wartę przy lodówce.

Ziomek zdobywca.


"Gra o tron"


Solarium parapetowe.



Fenomen Ciumalowej słodyczy.

Pasibrzuchy pośniadaniowe.



Jak może zauważyłyście, Ciuma na ostatnich zdjęciach świeci na nowo nagością. Nareszcie udało nam się doprowadzić ją do stanu używalności po przebojach post-sterylkowych. Chciałabym teraz przestrzec was przed cwaniactwem, do którego sama się posunęłam. Jako, że jestem ubogą studenciną, to wraz z moją wetką ustaliłam, że wysterylizuję ją u tańszego weta (różnica 100 zł - dla mnie to dużo). Zadowolona zapłaciłam 150 zł, ale już po kilku dniach zaczęły się komplikacje - organizm odrzucał szwy, wdało się zakażenie, kotka dostawała zastrzyki (które sama musiałam robić przez cholerny weekend majowy

). W ostatecznym rozrachunku za "przyjemność" sterylizacji u tego weta zapłaciłam ponad... 400 zł. Bardzo teraz żałuję, jakkolwiek wbrew pozorom nie tych pieniędzy, ale kocich cierpień... Jakkolwiek obydwie przeżyłyśmy te ciężkie chwile i mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Drugi raz tego samego błędu nie popełnię
Ten sam weterynarz powiedział mi, że Feliwayem można niekiedy wyciszyć u kota alergię, słyszałyście coś o tym? Ciuma jest niestety alergiczką, stąd moje zainteresowanie. Szykuję się do wprowadzenia jej odpowiedniej diety, ale wciąż szukam innych możliwości (Ciuma uwielbia jeść "mokre", poza tym z chęcią pałaszuje wszelkie podroby, stąd do zwlekanie

).
P.S.
Na horyzoncie coraz wyraźniej rysuje mi się przeprowadzka do około 50-metrowego mieszkania
