Ciuma, Ziomek i Małe Zło

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 07, 2012 11:13 Re: Dokocenie - coraz gorzej... :( Zdjęcia.

AniaU pisze:cześć Tzu - jak w tej chwili wygląda sytuacja?

Noo mnie też ciekawi :) Ale czuję "przez skórę", że pewnie wszystko jest :ok:
Moje małe, puchate, cieplutkie, mruczące szczęście... Nadusia!!
Obrazek

lister

 
Posty: 68
Od: Czw gru 29, 2011 14:46

Post » Pon maja 14, 2012 15:11 Re: Dokocenie - coraz gorzej... :( Zdjęcia.

Cześć!

Przepraszam za tak długie milczenie, ale podjęłam decyzję, że nie będę nic pisała, dopóki nie przestanę histeryzować. W życiu codziennym świetnie sobie radzę z wszelkimi problemami, jestem trochę gruboskórnym człowiekiem w "żelaznej masce", ale jeżeli chodzi o moje zwierzęta, to zaczyna się ze mną dziać coś dziwnego. Koty oglądam kilka razy dziennie z każdej możliwej strony, doszukując się wszelkich możliwych uszczerbków na zdrowiu, a weterynarze patrzą na mnie trochę jak na wariatkę, ale co tam!

Powiem tak, pomiędzy kotami przez 90% czasu jest idylliczna sielanka, święty spokój i pochrapywanie, ale przez te nieszczęsne 10%, najczęściej po jedzeniu i około godziny piątej nad ranem ( :evil: ) zaczyna się dzikie, wściekłe szaleństwo, tzn. przez moje mini-mieszkanko przebiega koci huragan w te i wewte, zrywając mi z okna zasłony i zrzucając wszystko zewsząd. W nocy kociostrada przebiega oczywiście przeze mnie, zaspane zombie, a dokładniej przez mój brzuch - uwierzcie mi, nic skuteczniej nie budzi człowieka, niż ok. 8-9 kg kociego futra z upodobaniem wskakującego na ludzki zezwłok. A mówiąc poważniej - koty się tolerują, nawet razem śpią, bawią się, ścigają, ale sporadycznie (ok. pięć razy na dobę) dochodzą mnie wściekłe wrzaski Ciumy, kiedy Ziomek przegina. Spryskiwacz z wodą ciągle stoi na lodówce i od czasu do czasu interweniuję, ale podchodzę do tego zjawiska zdecydowanie spokojniej! Ziomek dalej ma w ... Ciumalowe pieszczoty - zdecydowanie nie lubi być przez nią lizany po pyszczku, co ona z upodobaniem praktykuje. W ogóle lubi go myć, czemu się nie dziwię, bo Ziomka rzadko można zastać na praktykowaniu higieny osobistej. Wtedy Ciuma dostaje jego wampirzymi kłami po szyi i zaczyna się kocie podgryzywanie ;) Ciuma z kolei nie może przejść obojętnie obok tylnych łap Ziomka - uwielbia chapnąć sobie niby od niechcenia jego łydki raz na jakiś czas :twisted:

Czasami mam wrażenie, że miewam halucynacje. Daję kotom żarełko do dwóch misek - obydwie solidnie zapełniam mokrym. Potem idę zająć się swoimi ludzkimi sprawami, a kiedy około pięciu minut później zaglądam ponownie do kociej stołówki, obok misek siedzą dwa smutne koty przy dwóch idealnie czystych miseczkach i wpatrują się we mnie anorektycznymi spojrzeniami. Muszę wtedy zajrzeć do śmietnika i poszukać opróżnionej puszki, bo niekiedy zaczynam mieć wątpliwości względem swojej psychiki. Ale Ciuma zaczęła mi rosnąć wszerz jak na drożdżach, więc chyba nie jest aż tak za mną źle :roll:
Dodam jeszcze, że wycwaniłam się i jak chcę zebrać do kupy kocią zgraję, to otwieram moją trzeszczącą lodówkę - zawsze działa! :twisted: Tylko te kocie anorektyczne spojrzenia przyprawiają mnie potem o poczucie winy.

Koty kręcą się za mną z zamiłowaniem po moim ogromnym mieszkanku. Największą dla nich atrakcją są oczywiście moje wyjścia do toalety :evil: Kiedy idę do łazienki, kroczą za mną dwa wyjątkowo zadowolone futra, wędrujące grzeczniutko w parze, obok siebie, z wysoko zadartymi ogonami. Siedząc na tronie zostaję obdarowana kocimi całuskami, a Ziomek niekiedy pomaga mi spuszczając wodę :? Natomiast po wyjściu spod prysznica niemal zawsze zastaję kociego strażnika czekającego na mnie na kibelku 8) Obstawa 24/7.

Teraz trochę dokumentacji fotograficznej:

Ziomek okupujący tyły mojego chłopaka.

Obrazek

Ziomek okupujący przody mojego chłopaka.

Obrazek

Zagłodzony Ziomek pełniący wartę przy lodówce.

Obrazek

Ziomek zdobywca.

Obrazek

Obrazek

"Gra o tron" :lol:

Obrazek

Obrazek

Solarium parapetowe.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fenomen Ciumalowej słodyczy.

Obrazek

Pasibrzuchy pośniadaniowe.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Jak może zauważyłyście, Ciuma na ostatnich zdjęciach świeci na nowo nagością. Nareszcie udało nam się doprowadzić ją do stanu używalności po przebojach post-sterylkowych. Chciałabym teraz przestrzec was przed cwaniactwem, do którego sama się posunęłam. Jako, że jestem ubogą studenciną, to wraz z moją wetką ustaliłam, że wysterylizuję ją u tańszego weta (różnica 100 zł - dla mnie to dużo). Zadowolona zapłaciłam 150 zł, ale już po kilku dniach zaczęły się komplikacje - organizm odrzucał szwy, wdało się zakażenie, kotka dostawała zastrzyki (które sama musiałam robić przez cholerny weekend majowy 8O ). W ostatecznym rozrachunku za "przyjemność" sterylizacji u tego weta zapłaciłam ponad... 400 zł. Bardzo teraz żałuję, jakkolwiek wbrew pozorom nie tych pieniędzy, ale kocich cierpień... Jakkolwiek obydwie przeżyłyśmy te ciężkie chwile i mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Drugi raz tego samego błędu nie popełnię :oops:

Ten sam weterynarz powiedział mi, że Feliwayem można niekiedy wyciszyć u kota alergię, słyszałyście coś o tym? Ciuma jest niestety alergiczką, stąd moje zainteresowanie. Szykuję się do wprowadzenia jej odpowiedniej diety, ale wciąż szukam innych możliwości (Ciuma uwielbia jeść "mokre", poza tym z chęcią pałaszuje wszelkie podroby, stąd do zwlekanie :cry: ).

P.S.
Na horyzoncie coraz wyraźniej rysuje mi się przeprowadzka do około 50-metrowego mieszkania :ok:
Ostatnio edytowano Pon maja 14, 2012 15:26 przez Tzu, łącznie edytowano 1 raz

Tzu

 
Posty: 176
Od: Czw lip 21, 2011 21:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 14, 2012 15:15 Re: Dokocenie - coraz gorzej... :( Zdjęcia.

Tzu z przyjemnością przeczytałam o Ciumie i Ziomku. :D

Tytuł już chyba nieadekwatny. Zdjęcia mówią same za siebie. Dobrze jest. :ok:
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14727
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon maja 14, 2012 15:27 Re: Dokocenie - coraz gorzej... :( Zdjęcia.

mimbla64 pisze:Tzu z przyjemnością przeczytałam o Ciumie i Ziomku. :D

Tytuł już chyba nieadekwatny. Zdjęcia mówią same za siebie. Dobrze jest. :ok:


Bardzo dziękujemy! :kotek:

Tak, tak, tytuł zdecydowanie stracił na ważności - całe szczęście! Oczywiście już go przeprawiłam na coś stosowniejszego :twisted:

Tzu

 
Posty: 176
Od: Czw lip 21, 2011 21:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 14, 2012 20:56 Re: Ciumzium - raz na kocie, raz pod kotem ;) Nowe zdjęcia.

:piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa:
Zajebiste zdjęcia :D Świetne kociaste wariaty! Moja też o 5 rano i po kolacji dostaje jakiegoś speeda! Ehhh chciałabym mieć jeszcze jednego :kotek: Co dwa koty to nie jeden!!

Aha i szacun jeśli chodzi o te zastrzyki!! 8O Nieźle... Mi na samą myśl się robi słabo. I nie zarzucaj sobie, że przez oszczędność naraziłaś Ciumę na cierpienie.. pewnie po prostu ma uczulenie na szwy rozpuszczalne. I u droższego specjalisty byłoby to samo.
Ucałuj swoje pociechy!
Moje małe, puchate, cieplutkie, mruczące szczęście... Nadusia!!
Obrazek

lister

 
Posty: 68
Od: Czw gru 29, 2011 14:46

Post » Wto maja 15, 2012 0:06 Re: Ciumzium - raz na kocie, raz pod kotem ;) Nowe zdjęcia.

Dziękuję za miłe słowa! :)

Taaa... Piąta rano to czas, kiedy budzą się kocie demony 8)
Co do zastrzyków - nie było innego wyjścia, po prostu musiałam. Jak jej pierwszy raz robiłam ten podskórny zastrzyk, to wystrzeliła mi z metr do góry i pocwałowała w siną dal - na szczęście zawartość została, gdzie trzeba, byłam w tym przypadku szybsza.

Ciuma jest generalnie wymarzonym kotem, jeśli chodzi o wszelkie zabiegi - tabletki połyka niemal sama, zastrzyki wetowe znosi genialnie, termometr w czterech literach też. U weta jest spokojna, aczkolwiek trochę przestraszona, a kiedy wet zakończy oględziny i odejdzie od stołu, to robi koncert mruczanek najwyższej klasy! Ciumiszon jest niesamowitym kotem, nie sądziłam, że kot może taki być - jest po prostu idealnie wyważona pod względem charakteru. Potrafi być gremlinem, gryźć drapieżnie i bawić się jak szaleniec, ale jednocześnie genialnie nawiązuje kontakt z człowiekiem. Można z nią rozmawiać - odpowiada na moje żałosne kocie gadanie, patrzy mi często prosto w oczy i czuję, że szuka ze mną wtedy kontaktu. Uwielbia się miziać, dawać całuski. Jak tylko kładę się na łóżko to wskakuje na mój brzuch i mrucząc tak zasypia, a jak ją z siebie zrzucę, to kładzie się dupką wypiętą w moją twarz na tyle blisko, żebym mogła wtulić nos w jej futro. Poza tym lubi robić peeling twarzy, także oszczędzam na kosmetykach ;) Lubi również aportować piłeczkę (przynosi ją na wyciągniętą rękę), ma manię zrzucania wszystkiego z wysokości, a jeżeli "powiem po kociemu" takie piszczące, głośne MIJUUU!, to na łeb na szyję biegnie w moim kierunku, żeby mnie poprzytulać.

Ziomek jest natomiast kotem innego rodzaju. To dostojny, poważny kocur, który z człowiekiem się nie zadaje, on człowiekowi pozwala na usługiwanie sobie. Jak ma ochotę to się pobawi, jak ma ochotę to usiądzie przy misce i będzie kazał sobie nałożyć jedzenie, jak ma ochotę to przyjdzie się poprzytulać, w przeciwnym przypadku będzie uciekał przed ręką. Jak go zaczepiam, kiedy śpi, to otwiera oczy i ze znużonym spojrzeniem patrzy na mnie w zupełnej powadze, jakby mówił "no to teraz powiedz mi, co jest na tyle ważne, żeby przerwać moją drzemkę, głupia?". Nigdy nie mogę się powstrzymać od śmiechu, kiedy sam budzi się ze snu! Mówimy z chłopakiem, że "robi chińczyka". Ciuma jak się wyśpi, to przeciągnie się i od razu normalnie przechodzi do "fazy życia", natomiast on musi dać sobie chwilę na dobudzenie się. Siada wtedy i dogorywa z przymkniętymi oczami, niczym Azjata. Wygląda, jakby medytował czy coś w tym rodzaju :D Wspominałam też już wcześniej o jego zamiłowaniu do spuszczania wody w muszli. Poza tym często robi "króliczka" - wyleguje się do góry brzuchem z podkurczonymi łapkami.

Ale się rozpisałam. To wszystko przez koty! :P

Tzu

 
Posty: 176
Od: Czw lip 21, 2011 21:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 17, 2012 1:22 Re: Ciumzium - raz na kocie, raz pod kotem ;) Nowe zdjęcia.

Melduję kilka nowinek, które u nas na froncie zaistniały:

Zdecydowałam się na wyprawę z kotami do weterynarza. Dzięki Bogu, że to kwestia 3-5 minut spaceru... Zapakowałam dwa potwory do dużego, plastikowego transportera i zdziwiłam się, bo ledwo się zmieściły. Wzięłam sardynki i ruszyłam. Do weterynarza dotarłam tak zadyszana, że musiałam chwilę odsapnąć. Dramat! Nigdy więcej sama z nimi na taką eskapadę się nie wybiorę, albo będę je nosiła na raty. W sumie nic dziwnego - Ciumal waży 3,4 kg (utyła po sterylce 0,6 kg!), a Ziomek 4,65 kg. Grubasy dzisiaj mają dietę - nie chciały mi połknąć tabletki na odrobaczanie (ma paskudny smak i zapach, poza tym jest wieeeelka), więc skruszyłam i dodałam to w formie pigułki gwałtu ( :twisted: ) do mokrego. Koty ogłosiły strajk, nie chcą zjeść wszystkiego, chociaż normalnie po 5-10 minutach miseczki są tak czyste, jakbym je umyła. Ja też ogłosiłam strajk i gorzko tego pożałowałam, kiedy sama zaczęłam jeść obiad - zostałam napadnięta przez zgraję zombie-anorektyków. Horror! :ryk:

Wracając jeszcze do weta - Ziomek ma powiększoną śluzówkę w odbycie. Nie jest to jakiś wielki obrzęk, zdecydowanie nie. Mam obserwować kupala, smarować mu dupkę Atecortinem i ew. podać olej parafinowy, gdyby nie mógł się załatwić. Poza tym kot zdrów jak ryba, ledwo go utrzymałam na stole, chociaż był w szelkach. Ciuma po sterylce praktycznie całkowicie wygojona, ładnie się pasie, tylko znowu ma wysyp "alergii". Tym razem na brodzie. Pilnuję, żeby nie drapała, bo poza smarowaniem na razie pomóc jej inaczej nie mogę. Ciągle myślę o przejściu na karmę hypo-, ale póki co nie podjęłam decyzji.

U weta najpierw badany był Ziomek, który kombinował jak mógł, żeby zwiać i miaukulił. To, co mnie rozbroiło, to Ciuma dodająca mu otuchy miauczeniem z transporterka. Wiem, że zwracała się do niego, bo przez szpary wbijała w niego wzrok, próbując nawiązać z nim kontakt. Kocham moje koty! :mrgreen:

A nie, nie kocham :evil: Jak sobie pomyślę, że nad ranem będą po mnie galopowały, to mam ochotę już zawczasu przetrzepać im kudły. Nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Chyba tylko przeprowadzka mnie uratuje :roll:

Tzu

 
Posty: 176
Od: Czw lip 21, 2011 21:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 18, 2012 10:50 Re: Ciumzium - raz na kocie, raz pod kotem ;) Nowe zdjęcia.

mmm fajnie się to czyta.. :1luvu: słodziaki dwa.
do rannego budzenia przywykniesz... z czasem nie będziesz się wybudzać. jak moja mi daje popalić to ja i chłopak nie zwracamy na nią uwagi, nie uciszamy jej i po iluś rundkach w te i we wte po całym mieszkaniu, głośnym miałczeniu wniebogłosy, wskakiwaniu na co tylko się da i odbijaniu się od ścian - nudzi jej się i przychodzi do nas do łóżka się potulić i pomruczeć.. :o
no co do wizyt u weta..ostatnio przypadkiem trafiłam na to
http://www.youtube.com/watch?v=PqaZ8QMoqzw
http://www.youtube.com/watch?v=NGelhzl4 ... re=related
8O :lol:
moja na szczęście też jest bardzo spokojna i znosi wszystko dzielnie :D cieszmy się :ryk: :ok:
Moje małe, puchate, cieplutkie, mruczące szczęście... Nadusia!!
Obrazek

lister

 
Posty: 68
Od: Czw gru 29, 2011 14:46

Post » Wto maja 29, 2012 18:22 Re: Ciumzium - raz na kocie, raz pod kotem ;) Nowe zdjęcia.

Wiecie co? Przez przypadek odkryłam niesamowitą tajemną "moc" moich kotów. 8)

Postanowiłam, że zaczynamy sesję podnoszenia odporności przy kooperacji z Immunodolem. Moja Ciuma ma w zwyczaju ten proceder, z racji na swe alergiczne problemy, zaś Ziomkowi nie zaszkodzi. Ciuma jest genialna, jeżeli chodzi o przyjmowanie leków - wzorowy kot, sam łyka, o ile tabletki nie są kwaśne. Immunodol chapie bez problemów. No i tak wyciągam z opakowania tabletkę dla niej, zastanawiając się, jak też podam kolejną Ziomkowi, a tu nagle całe opakowanie wypada mi z rąk i tabletki rozsypują się na podłogę. Oczywiście strasznie się wściekłam i mozolnie rozpoczęłam proces zbierania pigułek. W pewnym momencie mignęły mi przed oczami dwie futrzane dupki, ja patrzę, a one elegancko zjadły sobie po jednej tableteczce i już zabierają się do kolejnych. Nigdy tak szybko nie podnosiłam niczego z podłogi :ryk:

Dziś to wygląda tak - Ciuma swoją tabletkę łyka, a Ziomek elegancko pożera.

Tak, jeżeli uważasz, że nic cię już w życiu nie może zaskoczyć, to weź sobie kota. :twisted:

Tzu

 
Posty: 176
Od: Czw lip 21, 2011 21:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 29, 2012 18:24 Re: Ciumzium - raz na kocie, raz pod kotem ;) Nowe zdjęcia.

lister pisze:no co do wizyt u weta..ostatnio przypadkiem trafiłam na to
http://www.youtube.com/watch?v=PqaZ8QMoqzw
http://www.youtube.com/watch?v=NGelhzl4 ... re=related


Proszę nie wysyłać mi żadnych linków z youtube'a, bo jak weszłam obejrzeć te filmiki, to przepadłam na kolejne cztery godziny, wgapiając się w różne hece z psami i kotami w roli głównej :twisted:

Tzu

 
Posty: 176
Od: Czw lip 21, 2011 21:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 20, 2013 14:41 Re: Ciumzium - dysplazja?

Cześć! Dawno tu nie zaglądałam, koty radzą sobie ze sobą nawzajem świetnie, w wakacje przeprowadzamy się do nowego, większego mieszkania i wszystko było bardzo dobrze do ostatniego czwartku.

Cały dzień byłam w domu. W środę wieczorem wszystko było ok, poszliśmy spać jak zwykle. Ciuma również jak zwykle obudziła mnie około 7 rano, szalejąc dookoła i wszystko zwalając, byleby mnie tylko wyciągnąć z łóżka. Zamknęłam ją w takim dużym transporterze, gdzie od razu poszła dalej spać. Niecałe dwie godziny później wstałam i od razu, jak ją wypuściłam, zauważyłam, że coś jest nie tak. Nie była to jakaś gigantyczna zmiana, aczkolwiek jak widzisz swojego kota codziennie, to bez problemu to możesz zauważyć. Po prostu zaczęła inaczej chodzić - ostrożniej, ledwo zauważalnie odciążając prawą tylną nogę. Miała problemy ze wskoczeniem na kanapę, musiała robić takie jakby przymiarki i wskakiwała dopiero za trzecim/czwartym razem. Po południu poleciałam do weta. Wetka powiedziała, że niczego nie widzi, żadnych zmian kostnych w łapach nie zauważa i podała jej zastrzyk przeciwzapalny. Zapytałam o prześwietlenie, ale odradziła, kazała kota obserwować.

No i tak - generalnie dziś widzę, że jest trochę lepiej, aczkolwiek wygląda to, jakby po prostu przyzwyczaiła się do nowego sposobu poruszania. Ostrożnie skacze, ciężar ciała podczas skoku przenosi tylko na przednie łapy - tylne tak jakby delikatnie dostawia. Przy wskakiwaniu bardziej się podnosi/podciąga, niż odbija od podłogi - już nie przymierza się za to kilka razy do wskoczenia na coś. Zauważyłam również takie "królicze podskoki" podczas biegania. Ponadto jak stoi, to zdarza jej się ustawiać nogi w literę X, ale nie zawsze i z tego co pamiętam, to robiła tak też odkąd była kociakiem. Zauważyłam też, że stara się nie obciążać prawej tylnej łapy, a jak przenosi na nią ciężar, to czasem tak jakby ona słabła i delikatnie, w sposób niekontrolowany się wyginała.

Jeśli chodzi o zachowanie - wg mnie jest ok, chce się bawić, czasem dostaje szaleju, aczkolwiek jest trochę spokojniejsza. Nie za bardzo chce się siłować z kocurem, a podczas zabawy zdarza jej się krzyknąć, jakby coś ją zabolało.

No i nie wiem, co robić. Najchętniej zrobiłabym jej prześwietlenie kręgosłupa, stawów biodrowych i tylnych nóg. W czwartek trochę miałam wrażenie, że wetka patrzy na mnie jak na hipochondryczkę. No ale widzę swojego kota codziennie i zauważam, że coś jest nie tak :/

Co o tym myślicie? Można zrobić kotu prześwietlenie na żądanie? Czy wet musi stwierdzić, że rzeczywiście są ku temu wskazania?

Tzu

 
Posty: 176
Od: Czw lip 21, 2011 21:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 20, 2013 20:21 Re: Ciumzium - dysplazja?

Nie wydaje mi się by zdjęcie rtg cokolwiek wyjaśniło (a nawet jeśli by to było coś takiego że wiedza o tym pozwala jakoś zadziałać) - choć oczywiście możesz je zrobić dla świętego spokoju, nie potrzebujesz do tego zgody prowadzącego lekarza na piśmie.
Jam ani wet ani kota nie widzę - jednak skoro kotka jest pod opieką weta któremu ufasz a który uważa po badaniu że nic poważnego się nie dzieje i zdjęcie nie jest potrzebne - przy takich objawach myślę ze lepiej dać kotce kilka dni.

Jeśli wetka kotkę dokładnie zbadała (tak?), jeśli to zaburzenie dotyczy tylko jednej łapy :!: - to ograniczyłabym przez kilka dni kotce aktywność, nawet dosyć drastycznie, uniemożliwiając skakanie, bieganie a szczególnie zabawę z drugim kotem.
Możliwe że biedulka przeciążyła sobie staw, możliwe że trochę łapę naciągnęła.
Jeśli jej używa, jeśli jest to tylko delikatne odciążanie - to w ogromnej większości wypadków wystarczy oszczędzanie łapki przez kilka dni. Możesz jej wprowadzić na krótko do jedzenia karmę RC Mobility - choć jej skład nieco mnie osobiście odrzuca (za takie pieniądze, karma weterynaryjna dla kota o składzie karmy dla nie wiem kogo, ale na pewno nie dla mięsożercy), to zawiera fajne naturalne substancje o działaniu przeciwzapalnym i wspomagającym regenerację stawów i faktycznie u kotów ze stawowymi problemami działa (nie wypowiadam się o działaniu na cały organizm karmy dla kota gdzie głównym składnikiem jest kukurydza, gluten i ryż, ale okresowo, w czasie rekonwalescencji, przejdzie).

O wiele bardziej bym się martwiła gdyby kotka nie była w stanie na tej łapce ustać, gdyby się uginała cały czas (bo to sugeruje albo złamanie albo poważne uszkodzenie stawu), gdyby obolałość narastała, lub dotyczyła całego zadu.

Póki jest to tylko delikatna kulawizna, a wetka nic nie znalazła - dałabym kotce troszkę czasu.
Jesli nie minie w ciągu 5-6 dni - faktycznie trzeba będzie diagnozować dokładniej.

W międzyczasie, gdy kotka będzie np. na Twoich kolanach, rozmaślona lub śpiąca - omacałabym jej dokładnie najpierw opuszki, potem inne okolice.
Może uda się zidentyfikować miejsce obolałe - bo to może być trudne w gabinecie, gdzie kotka jest zdenerwowana i spięta.

Czasem takie odciążanie łapy wiąże się z wbitym niewielkim ciałem obcym, jakimś okruszkiem szkła, drzazgi - między opuszki.
Zobaczyć to zakrawa na cud, łatwiej wymacać gdy kot jest rozluźniony.

Jesli masz podejrzenia że kotka ma jednak problemy z tyłem, że jest ogólnie osłabiony - piszesz o składaniu tylnych łap w X, jeśli dotyczy to obu łap, piszesz, o kicaniu okresowym, może to sugerować że jest jakaś forma niedowładu zadu.
Wtedy koniecznie trzeba kotce zrobić badania krwi i to takie dokładniejsze, z morfologią, rozmazem ręcznym, jonogramem, sprawdzić nerki i wątrobę. Jeśli wyjdzie wszystko ok - a objawy będą się utrzymywać - ideałem byłoby pokazać kotkę neurologowi jeśli masz możliwość.

Ta łapka jest tak samo ciepła jak druga?

Blue

 
Posty: 23904
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lut 19, 2014 23:06 Re: Ciumzium - dysplazja?

Cześć!

Daaawno mnie tu nie było. Dużo się u mnie od tego czasu zmieniło. Wzięłam ślub, przeprowadziłam się i oczywiście... przygarnęłam kolejnego kota :twisted: Rodzice wyślą mnie kiedyś do wariatkowa...
Mam teraz trójpak - Ciumę, Ziomka i Małe Zło, które jest czarne i złe, jak nazwa wskazuje. Zło adoptowaliśmy jakieś półtora tygodnia temu ze schroniska. Jest czarny, ma ok. 4-5 miesięcy, w zeszły weekend został wykastrowany (to niby wcześnie, ale decyzję podjęłam wspólnie z weterynarzem), następnego dnia zupełnie o tym zapomniał i już normalnie robił swoje zwykłe złe rzeczy :) Imię jest nieprzypadkowe, mały swoim przybyciem otworzył wrota piekieł w naszym domu. Przez pierwszy tydzień nie było słychać niczego innego, niż wściekłe syki, powarkiwania i prychnięcia rezydentów. Kot sam w sobie - anioł, ale chyba upadły, bo swoją małą osóbką sieje dookoła zniszczenie. Na opryskliwość moich kotów reagował ze stoickim spokojem, z przyjazną postawą po prostu odchodził. Niczego się nie bał, od razu idealnie zaczął załatwiać się w krytej kuwecie (która już w pięć dni po kastracji na szczęście przestała nam zasmradzać cały dom), apetyt miał aż za dobry... Nie, to za lekko powiedziane - muszę napisać to wyraźnie - ten kot ŻRE. Mały zjada więcej niż lekko puszysty Ziomek, który waży chyba ponad 5 kilo. Poza tym perfidnie kradnie jedzenie innym kotom, ba!, nie tylko kotom - pierwszego dnia u nas ukradł ze stołu... cały kawałek pizzy! Wyobraźcie sobie, jak to wyglądało - mały, czarny kociak zasuwający po mieszkaniu ze znacznie większym od siebie kawałkiem pizzy w zębach i dwójka dorosłych ludzi biegająca za nim i chichrająca się bez opamiętania. Poza tym już od samego początku zaczął wykazywać destrukcyjne ciągoty. Zrobiłam mu domek z kartonu z kilkoma otworami do zabawy, które w ciągu dwóch dni postanowił dostosować do własnych potrzeb i powiększył je trzykrotnie.

Obrazek

Nieprzeciętny mruczek i miziak, nie za bardzo rozumie, że jak się go trzyma na rękach to trzeba siedzieć spokojnie, ale powoli się tego uczymy. Trzy razy większy od niego Ziomek schodzi mu z drogi, a Ciuma trzepie go, gdy ten bezczelnie ją zaczepia. Myślę, że oficjalnie mogę stwierdzić, że nastała u nas w domu era Małego Zła, okres rządów złowrogiego, niszczycielskiego kociaka :twisted:

A to jest właśnie Małe Zło:
Obrazek

Pan Ziomuald Grubszy (i Ciumalowa dupka w tle):
Obrazek

I pani Ciuma Gremlinowa Wściekłość:
Obrazek

Swoją drogą, wyobraźcie sobie, że Zło jest już wielkości blisko trzyletniej Ciumy. Straszny z niej kurdupel :)
Ostatnio edytowano Pt mar 28, 2014 6:13 przez NITKA/KARINKA, łącznie edytowano 1 raz
Powód: Przenioslam na NASZE KOTY - opowieści o rezydentach - blaski i cienie życia z kotami

Tzu

 
Posty: 176
Od: Czw lip 21, 2011 21:39
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości