Agresywne zachowanie, a było świetnie...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 16, 2012 8:47 Agresywne zachowanie, a było świetnie...

Witam,
Od jakiegoś czasu pewna kotka przychodziła do mnie do domu (parter w bloku) i zaglądała we wszystkie miejsca...najprawdopodobniej dzika... - nie dawała sie dotknąc, aczkolwiek nie wyglądało to tak jakby kotka nigdy nie miała do czynienia z człowiekiem, z czasem (krótkim) można było ją głaskać, a dalej z czasem sama zaczynała się łasić. Dokarmialiśmy ją. Stawała się coraz grubsza, ale nie była to wina nadwyżek pokarmowych :) - była w ciąży.

Kotka została nagle "zaszykanowana" przez inne koty. Większość zaczęło ją ganiać, drapać ...syczeć - uciekała i chowała się po piwnicach. Wcześniej nie widzieliśmy, żeby jakiekolwiek koty, aż tak głośno syczały na siebie się i tak zawzięcie i uporczywie ganiały, a jest ich tu dosyć sporo.
Wpuszczałem ją do domu tak często na ile mogłem (moja narzeczona była lekko przeciwna zostawianiu kotki na noc w domu) pomimo, że przez cały ten okres to właśnie ona najczęsciej zajmowała się nią (dokarmiała, mówiła do niej, czasami przetarła wilgotnymi sciereczkami po piwnicznych ucieczkach itp.).

Zbudowałem na balkonie kotce 'domek' . Był ocieplony i myślę, ze spodobał się jej, ponieważ zaplanowała w nim nocke. W godzinach już właściwie nocnych, koło 1/2 w nocy usłyszałem syczenie, miauczenie ...któryś z kotów wygonił ją - styropian została połamany, mleko wylane. Kotka przez następny dzień nie pokazała się. Następnego dnia ...nad ranem, jeszcze w półmroku obudziło mnie miauczenie, właściwie dało się odczuć, że błagalne miauczenie - kotka z jednym młodym w zębach stała przed drzwiami balkonowymi i 'prosiła' o wpuszczenie. Wpuściłem - pobiegała po mieszkaniu i usadowiła się na półce pomiędzy książkami.

Zbudowałem jej w miejscu, w którym wcześniej wchodząc do domu lubiła przebywać 'domek' ? :) koci domek w domu :). Jest nią już przebudowana górna część szafy. W środku ma przedział z przejściem w głąb, gdzie jest koc i troche materiału - 'kącika' nie widać od zewnątrz. Kotka przeniosła się na górę i jestem pewny, że jest jej dobrze - spędza tam najwięcej czasu, bo właściwie 5/6 z całej doby. Wychodzi przez przejście aż do szafkowych drzwi, które odmontowałem i w połączeniu z paroma płytami, stworzyły zejście z szafy na podłoge. Na górze ma miske z jedzeniem i mleko.

Tu pojawiają się pewne problemy ...kotka cholernie boi się wyjść na balkon. Otwierając balkonowe drzwi, podczas kiedy kotka jest na dole tj. poza swoim legowiskiem ...gdzies przy nogach, gdziekolwiek ...w tempie natychmiastowym wraca na górę do 'domku'. Kotka ze strachu przed wyjściem na balkon wstrzymuje się z potrzebami, bo zapewne jest to kwestia całej kociej śmietanki, która kotkę gnębiła. Tu pojawia się pytanie, czy aby napewno jest dzika - nie narobiła ani razu nigdzie w domu; zawsze czeka do późnego wieczoru i podchodzi do drzwi balkonowych, miauczy ...beze mnie na balkon nie wyjdzie - najpierw ja, po chwili kotka powoli wystawia głowe, rozgląda się, szybkim krokiem do upatrzonej szerokiej doniczki, rozgarnia ziemie, załatwia się, zakopuje ...zachowuje się tak jakby wycierała łapki o płytki i wraca do domu. Może jednak była domowa, ale komuś ciąża na tyle przeszkadzała, że postanowił wywieźć kotkę pod mój blok ? - i tu kwestia reszty kotów - po prostu jej nie zaakceptowały.

Nie wiem w jaki sposób to rozwiązać... ja najchętniej zostawiłbym taki stan rzeczy jaki panuje teraz, ale czy kotce będzie dobrze... ? Jest więcej pewnych 'ale'.
Z czasem mały zacznie biegać, skakać ...już słychać jak miauczy z głebi 'domku'. Oboje będą chcieli wyjść na powietrze ...boję się, że w pewnym momencie koty ich zagnębią, kiedy kotka się oddali, a ja nie będę miał szansy na interwencję.
Już zdążyła zdażyć się sytuacja, kiedy kotka z samego rana (poprzedniego wieczoru nie wyszła na balkon) miauczała przed drzwiami, wypuściłem ją, ale nie miałem czasu stać i czekać, bo szykowałem się do wyjścia, więc niezauważalnie zniknąłem z balkonu i wtedy usłyszałem syczenie, miauczenie ...wyszedłem, a kotka poza balkonem, na dole w ogródku - stała przed jakimś grubym kocurem i syczała na niego - chciała wrócić do domu, odwróciła się, a ten rzucił się na nią. Uciekła do piwnicy i po paru minutach, kiedy wygoniłem kocura z przedbalkonowego ogórdka, rozglądając się dookoła z opuszczoną głową wróciła do domu. ;/
To nie tylko jeden konkretny kot gnębi ją, tu panoszy się cała kocia mafia vs. kotka, która jest w tym momencie u mnie.

Druga sprawa - ja czasami wyjeżdżam ...nie są to długie, bo z reguły max 3-4 dniowe okresy, a najczęściej od 1 doby do 3 dni. Jak Wy radzicie sobie z wakacjami i swoimi zwierzętami ? Tegoroczny plan już jakiś czas temu został skierowany na pracę poza granicami kraju, co w tym wypadku ?
Kotka jednak zaczyna się przyzwyczajać i w końcu uzna to miejsce za własny dom, w którym może się schronić, cieszyć, byc szczęśliwą... muszę podjąć jakąś decyzje, jakoś zareagować...
Jak wyżej wspomniałem, chciałbym kotkę z kociątkiem zatrzymać, ale cała sytuacja sprawia, że kotka może czuć się źle, będąc zamknięta w mieszkaniu. To samo z wyjazdem wakacyjnym, da się to jakoś pogodzić ? Co robić ?

Pozdrawiam.
Ostatnio edytowano Śro maja 30, 2012 21:17 przez Tentujest, łącznie edytowano 2 razy

Tentujest

 
Posty: 5
Od: Śro maja 16, 2012 7:57

Post » Śro maja 16, 2012 9:29 Re: Z dworu do domu

Większość z nas, tutaj na forum, ma w domach koty nie wychodzące i na pewno nie są to koty nieszczęśliwe. Nie wypuszczaj kotki na balkon, tylko postaw jej w domu kuwetę ze żwirkiem i ciesz się obecnością kota w domu :) Krótkie wyjazdy, o ile ktoś wpadnie, żeby kotu dać jeść, pić, wyczyścić kuwetę, nie są dla kota żadnym problemem.

Aha, a kotkę koniecznie niedługo wysterylizuj, i na pewno nie wypuszczaj jej przed sterylką, ponieważ za chwilę może być w kolejnej ciąży :(

Powodzenia! :)
Problem to okazja w przebraniu.

KMagda

 
Posty: 3156
Od: Śro kwi 28, 2010 10:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro maja 16, 2012 11:23 Re: Z dworu do domu

Też sporo pracuję w terenie, wybywam w tygodniu na 1-2 rzadko na 3 dni, bo szkolę ludzi po całej Polsce. Wprawdzie w domu jest w chwili obecnej cały czas moja druga połówka, ale jest traktowana jak otwieracz do puszek. Radość kota po powrocie do domu jest po prostu bezcenna, to jak się potrafi cieszyć (oczywiście wymaga tez ode mnie poświęcenia większej ilości uwagi jak wracam) to coś niesamowitego (no i oczywiście moja polówka przestaje dla kota istnieć jak jestem w domu).

krzyk

 
Posty: 12
Od: Nie maja 13, 2012 7:05
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 16, 2012 13:19 Re: Z dworu do domu

Koleś, a zainstaluj że kotce kuwetę w domu! Ja mam dwie kotki i nie przyszłoby mi do głowy pozwolić którejś wyjść na balkon! Inna sprawa, że mieszkam na I piętrze. Po prostu, mam domowe kotki. Obie rzecz jasna wysterylizowane, ze schroniska. Obie były zgarnięte do schroniska "z ulicy", więc życie na ulicy znały, ale zapewniam cię, że wcale za nim nie tęsknią! To fajnie, że zająłeś się tą kocią biedą! Mam nadzieję, że ją zatrzymasz, malucha też i że nie pozwolisz im narażać zdrowia i życia poza domem. Na koty czyhają straszne niebezpieczeństwa na ulicy i na podwórzach. Od samochodów i okrutnych gówniarzy, przez agresywne psy, po trutki wystawiane przez lokatorów.

Czy jesteś pewien, że kotka urodziła tylko jedno małe??? Mało prawdopodobne.
I nie zaniedbaj sterylizacji we właściwym momencie, jak odchowa małego! Kotka trzymana tylko w domu też musi być wysterylizowana.

wojtek_z

 
Posty: 807
Od: Pt gru 31, 2010 12:08

Post » Śro maja 16, 2012 13:22 Re: Z dworu do domu

A jeszcze co do tej kociej bandy na podwórzu. Czy ktoś o te stworzenia dba? Dokarmia? Szczepi? Leczy? Zapewnia budki na zimę? Czy są wysterylizowane?

wojtek_z

 
Posty: 807
Od: Pt gru 31, 2010 12:08

Post » Śro maja 16, 2012 13:37 Re: Z dworu do domu

Moi poprzednicy dali Ci wspaniałe rady. Kuweta koniecznie w domu, sterylizacja kotki jak odchowa małe i ono samodzielnie będzie jadło. Mam też 2 letnia kotkę która kiedyś była na ulicy z matką i jej siostrą, z opisów mojej poprzedniej tymczasowej właścicielki koteczki przeszły bardzo dużo. Mam teraz dwie kotki tzn 1 szylkretkę tę z ulicy i koteczkę persa. Obie są wysterylizowane, są wyjątkowe, kochane i tylko w domku. Tę z "ulicy" mam już ponad rok, też wyjeżdam ale wtedy zapewniam im 1 godzinną codziennie opiekę. Czyszczenie kuwet, karmienie, czysta woda. Kotki moje są szczęśliwe. Z okna balkonowego / II piętro / oglądają świat. Pozdrawiam.
Obrazek

jasia0245

 
Posty: 3524
Od: Czw mar 24, 2011 16:39
Lokalizacja: Stargard

Post » Śro maja 16, 2012 14:07 Re: Z dworu do domu

Witam ponownie,
Jeżeli chodzi o kuwetę to na ten moment zbudowałem ze starego chlebaka ...tak wiem, głupio brzmi, ale kwestia pozostawienia kotki i małego nie zależy tylko ode mnie; mieszkanie jest wynajmowane ...i o ile właściciel wątpie, aby miał cokolwiek przeciwko, ponieważ sam miał koty to decyzja musi zapaść jednogłośnie z narzeczoną, z która mieszkamy, a ona z niewiadomego powodu nie jest do końca pewna. Ja bardzo chciałbym zatrzymać kocicę i jej małe.

Potrafię zapewnić opiekę. Jestem z tych, które z reguły zawsze znoszą do domu napotkane okaleczone/ranne/niezdolne do normalnego funkcjonowania zwierzaki i próbują im pomóc, co właściwie zawsze wszystkich dookoła denerwowało, bo w domu był zwierzyniec.
Z kotką jest inaczej, chciałem pomóc... chce pomóc, ale chciałbym jednak ja zostawić. Kiedyś miałem psa, ale zmarł - ze starości i właściwie w tym samym momencie odciąłem się od wszelkich zwierząt ...zreszta ...studia, praca ...coraz mniej czasu 'wynagradzało' coraz więcej pracy ;/ Ale nie o sobie...

Tu, dookoła ze względu na to, że mieszkanie wynajmujemy ...mało co znamy sąsiadów, dzień dobry ...ładna pogoda... i na tym kończy się eskapada po zawartości słownika. Wyżej napisałem, że w wakacje mam w planach miesięczny lub dłuższy wyjazd i nie jest on do odwołania ze względu na kotkę. Ostatecznie nie o to chodzi. Pytanie moje, które jest bardzo ważne - co w takim wypadku można zrobic - chcąc opiekować się kotką i małym, chcąc się z nimi bawić, karmić, czesać itd. a wiedząc. że w jakiś sposób trzeba w niedalekim czasie wyjechać.


Co do pytania o ilość młodych ...nie, nie jestem pewien i szczerze wątpie w to, ze urodził się jeden maluch. Kotka niebardzo chciała nigdzie wychodzić jak już się po części zadomowiła. Przeszukałem piwnicę, klatkę ...pobliskie zakamarki, w których wcześniej kotkę (zanim zaczęła nocować w domu) widziałem. Nic.
A jeżeli chodzi o bandę bezpańskich kotów włóczących się po klatkach, dworzu - ludzie je karmią, sam dokarmiam i z niewiedzą gdzie, dzwoniłem po schroniskach, ale z reguły otrzymywałem odp. że to tylko koty, że trzeba przywieźć ...że duzo, więc zakończyłem. Samochodu nie posiadam, a najpewniej ponad 20 dzikich kotów wozić autobusem jest ciężko. Taka ilość kotów to spory przedział czasowy i cenowy, patrząc od strony szczepienia, leczenia - ja nie mieszczę się w nim ...Mieszkają w piwnicach. Zapewne nie są wysterylizowane.

...kuwetę kupie w momencie podjęcia ostatecznej decyzji przez drugą połówkę, która myśli - muszę ją pośpieszyć z decyzjonowaniem :)
Uprzedzając - do weterynarza wybieram sie jeszcze w tym tygodniu.

Tentujest

 
Posty: 5
Od: Śro maja 16, 2012 7:57

Post » Śro maja 16, 2012 15:12 Re: Z dworu do domu

Masz dobre serce dla zwierzaków. Może narzeczona i właściciel mieszkania przemyśli i się zgodzi. A może przez ten czas jak będziesz wyjeżdać to "ktoś" z pracy zgodzi się przychodzić do koteczki i maluszka. Życzę aby wszystko dobrze się ułożyło. :1luvu:
Obrazek

jasia0245

 
Posty: 3524
Od: Czw mar 24, 2011 16:39
Lokalizacja: Stargard

Post » Śro maja 30, 2012 20:57 Agresywne zachowanie, a było świetnie !

Witam,
Jakiś czas temu opisywałem swoją sytuację związaną z przygarnięciem kotki i jej młodego - http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=142131.

Kotka jak do tej pory jest u mnie... nie chce oddawać jej do schroniska i nie oddam ...wyrzucić też jej nie wyrzucę! ale ogłoszenie pod wpływem, a właściwie wielkim naciskiem ze strony narzeczonej musiałem wywiesić, a wywiesiłem w miejscach niezaludnionych, więc miejmy nadzieję, że nikt nie zadzwoni ...bo przywiązałem się do niej, a ona najprawdopodobniej do mnie :)

Kotka po niedługim czasie zamieszkiwania u mnie, zaczęła przychodzić na kolana, kłaść się brzuchem do góry na mnie ...łasić, 'rozmawiać' ze mną swoim pomiałkiwaniem, miałczeniem i wykrzykiwaniem w moją stronę. Wszystko pięknie ...jedzonko z witaminkami, na ten moment to z tych lepszych, pomimo, że w portfelu pustka ;/ ale chce żeby doszła w pełni do formy.

Pisałem w poprzednim temacie o tym, że nie chce kotki wypuszczać i nie wypuszczałem. Kotka coraz mniej i mniej myślała o podwórku, aż w końcu poprzestała na pomiałkiwaniu przed balkonem.
W pewnym momencie kotka zaczęła mruczeć, miauczeć i czołgać się po podłodze w całym domu z zadkiem podniesionym do góry. Łasiła sie do wszystkiego i tylko czekała, aż popełnie błąd i przypadkowo zostawie otwarte drzwi na dwór lub stworze dogodne przejście między nogami podczas wychodzenia z domu.
Poczytałem, posłuchałem, doinformowałem się - ruja. Kotke wreszcie mogłem w pełni wyczesać i co najważniejsze cała umyć, nie zwróciła nawet uwagi na to, że leje się na nią woda i pieni piana od szamponu, a bardzo zależało mi na tym, ze względu na jej poprzedni dom - najprawdopodobniej piwnice/podwórko, odpchlić nie mogłem ze względu na młodego. Ale nie o tym...

Kotka widząc z oddali przez okno jakiegokolwiek kota szarżuje w strone okna, cholernie głośno i mocno krzyczy i syczy. Dziś był dzień, kiedy to jednak pewne zachowanie przekroczyło granicę - PEŁEN AMOK, WARIACTWO, PSYCHOZA. Nigdy nie spotkałem się z taką agresją, z takim napadem szału. Kotka dosłownie odpłynęła i zabijała wydawanymi dźwiękami, wzrokiem. W tym momencie moja narzeczona przestraszyła się i uciekła z pokoju, w którym kotka w amoku waliła łapami w szybę i miauczała ...czasami wydawała dźwięki przypominające ludzki krzyk, dosłownie.
Szczerze mówiąc ja także dosyć mocno wystraszyłem się, dało się odczuć przypływ adrenaliny, nie wiedziałem co robić... kot, który był na balkonie po prostu siedział, nie uciekał pomimo, że próbowałem odgonić ... ;/
Podchodząc do drzwi balkonowych, przy których kotka w amoku, psychozie... szale wariowała, poczułem jej uzębienie na nodze - ugryzła mnie. Odskoczyłem, a kotka z sykiem w moją stronę. Wziąłem automatycznie gazetę i mocniej klepnąłem ją w zadek (rozumiem, że mogę spotkać się w tym momencie z krytyką, ale kotka nie jest u mnie od zawsze, przyszła z dworu... podczas karmienia nie ma możliwości szczepień, jakiegokolwiek leczenia kota) - nie chciałem zostać pogryziony przez jeszcze niepewne zwierzę - nie zrobiłem tego, bo miałem taką ochotę, nie był to także impulsywny odruch, a w pełni świadomy, mający na celu zatrzymanie kotki.
Kotka uciekła do swojego schronienia w szafie. W tym momencie chciałem przysłonić jej wyjście na czas kiedy wyjdę na balkon i wygonie puchacza - kotka wypchęła tekturę i chciała dziabnąć mnie w rękę.
Ok. Opuszczę dalszą historię, która wyglądała podobnie ...jakikolwiek ruch firanki, kotka w syk, nastroszona kita ...non stop wyglądała ze schronienia ...patrzyła na balkon.
Uspokoiła się ...pobawiłem się z nią, poprzytulałem ...przeprosiłem za klapsa gazetą w tyłek. Usiadłem na kanapie i kotka położyła się na kolanach ...potem obok, po chwili na poduszcze, na której chyba polubiła wylegiwać się ...chwyciłem poduszkę za kraniec i leciutko przysunąłem w swoją stronę - w tym momencie kotka nastroszyła się, gwałtownie wstała i sycząc rzuciła mi się na dłoń - szybko zabrałem rękę, a ona w bieg za nią w strone mojej twarzy - krzyknąłem i kotka stanęła i uspokoiła się ...zdarzyło się to później jeszcze dwa razy, ale już nie w sytuacji z poduszką :)

Na ten moment kotka siedzi przed wejściem do swojego legowiska, co chwilę podchodzi do balkonu ...moja narzeczona boi się, ja także troszeczkę się boje, ze względu na pewne znaki zapytania, które jeszcze wiszą nad kotką. Czy ktoś kiedykolwiek spotkał się z takim zachowaniem ? Czy ktoś doświadczony mógłby cokolwiek poradzić, jednak to jest zwierze, które znam dopiero od parunastu dni, a spać trzeba ...a kotka śpi z nami w tym samym pokoju.

Pozdrawiam!

Tentujest

 
Posty: 5
Od: Śro maja 16, 2012 7:57

Post » Śro maja 30, 2012 21:15 Re: Z dworu do domu

Dołączyłam nowy post do poprzedniego wątku.
Kontynuuj proszę temat w jednym miejscu.
Jeśli chcesz zmienić temat wątku, użyj funkcji "edytuj" w 1 poście.
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 30, 2012 21:38 Re: Agresywne zachowanie, a było świetnie...

Kotka nadal jest w rui? Jak dawno temu ta ruja była? Obcy kot siedzący na balkonie - prawdopodobnie to kocur czujący kotkę w rui. A ona prawdopodobnie chce się do niego dostać. Nie mogąc tego zrobić, wyładowuje frustrację na szybie i ludziach.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39369
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro maja 30, 2012 21:52 Re: Agresywne zachowanie, a było świetnie...

Tentujest, w jakiej miejscowości mieszkacie? może ktoś mógłby pomóc ze sterylizacją Twojej kotki, oraz piwniczaków.

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 30, 2012 22:03 Re: Agresywne zachowanie, a było świetnie...

Wydaje mi się, że kotka mogła bronić swojego malca przed kocurem (odganiać kocura), tym bardziej, że nie wiemy, co stało się z inymi kociakami, a ona sama była atakowana przez miejscowe koty. Jeśli nadal ma ruję, to również i ten fakt na pewno ją rozdrażnia.
Nie sądzę, żebyście musieli obawiać się jej, potrzebny jest spokój, a nie panika. Dlaczego narzeczona nie zgadza się na zwierzę?

Alex405

 
Posty: 1600
Od: Pt lip 10, 2009 17:50
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 30, 2012 22:05 Re: Agresywne zachowanie, a było świetnie...

Rozwiązanie jest proste - sterylizacja.
Możesz u weterynarza wyciszyć jej ruje, a później zawieźć na zabieg. Pozytywy tej sprawy? Kotka nie będzie tak wariować, uniknie stresu, nie zachoruje na ropomacicze, nie oberwie się Twoim nogom :lol:, będziesz mieć spokój - takie wycie, to nic przyjemnego:).

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Śro maja 30, 2012 23:00 Re: Agresywne zachowanie, a było świetnie...

Kotka stopniowo uspakaja się od wczoraj jeżeli chodzi o ruję. Już nie czołga się tak zawzięcie ...ale nadal 'bardziej niż zwykle' chciałaby, żeby ją drapać, masować po tylnej stronie grzbietu :)
Jeżeli chodzi o chęć kocura to jej zachowanie raczej nie wskazywało na to, żeby puchacz siedzący dziś na balkonie przypadł jej do gustu i był tym, którego by chciała :P

Przypominam, że dziś to nie było wycie - to było wściekłe szaleństwo, amok... chodzi mi tylko i wyłącznie o dzisiejszą sytuację, ponadprzeciętną agresję, gdzie facet ( ja :P ) przestraszył się młodej kotki - nie tyle, że drapnie czy już w gorszej sytuacji nieszczepiona ugryzie, ale tego co się z nią działo, walenia w szybę, krzyku, po którym aż piszczało w uszach ...z każdym moim ruchem kotka syczała na mnie, na poruszającą się firankę... dusiła się, bo zamiast oddychać non stop 'krzyczała'.

Kotka niedawno przyszła i zaczęła lizać mnie po dłoni, ale znowu w chwili, gdy zabrałem dłoń syknęła. Cały czas czujna, każdy ruch i dźwięk sprawdza, co chwila przy oknie, co chwila runda po domu... i widać, że to nie spacerki, a wojenny patrol. Zaczęła kaszleć ...ale rozumiem ją - ja czasami lubię podrzeć się w czasie słuchania muzyki, co przynosi z reguły bolący kaszel, a gdybym darł się tak jak ona dziś ...zdarłbym gardło i wypluł płuca ;/

Narzeczona z niewiadomego powodu nie chce, a bawi się z kotką ...karmi, pomaga przy niej ...głaszcze, drapie i zgania z łóżka, na którym ja z kotką z reguły podsypiam :P
Bąknęła coś o problemach z wyjazdami, świątecznymi odwiedzinami rodzin itp. - wciąż ją namawiam, ale słysząc o pozostaniu kota w domu temat staje się małym bagienkiem, w które można wpaść i pobijać się.

Mieszkamy w Sosnowcu.

Tentujest

 
Posty: 5
Od: Śro maja 16, 2012 7:57

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 79 gości