Pinokio; potrzebny DT dla psa Kruczka str.99

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro maja 16, 2012 11:30 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

Słuchajcie, kazda zWas ma racje. A ja napisze jeszcze raz, ze kto nie ma na co dzien takiej ilosci zwierzat, nie jest nawet w stanie miec wyobrazenia jak to jest. W kazdym pomieszczeniu sa psy, koty, koty oddzielone, psy pooddzielane. Nie ma miejsca zeby usiasc, zjesc spokojnie. Nie ma normalnego snu. Jak nie sranie w kuwety, gdzie smrod budzi i nie przewrocisz sie na drugi bok zeby zasnac ponownie, tylko trzeba wstac, wywalic kupe kocią. Jak juz zapale swiatlo i wstane, zaczyna sie wedrowka starych psow, ktore robia gdzie stoją. Jak jednego lapie na rece i wyniose na siku, to jak wracam juz inny stary nasikal lub kupala wywalil na podloge. Ok. ogarnelam i klade sie, bo jest np. dopiero 3 godzina. Czesto bywa, ze juz sie nie klade, bo po kolei sie zaczyna. Np. kiedy gasze znowu swiatlo zauwazam, ze nie ma wody u psow w jednym z pokoi, no to wracam po wode. Wracam a w miedzy czasie obudzila sie kolejna suka starucha, bo jakis pies ja tracil przechodzac, wiec jak sie obudzila, to trzeba wypuscic, bo nie bedzie czekac, bo stara jest i narobi. Po drodze poszlo jeszcze kilka i trzeba jak wrocily z sikania(bo w nocy dosc szybko wracają), podloge wytrzec, a nawet umyc, bo rosa i nie wszedzie trawa i lapy brudne i slady. Jak na biezaco nie zrobie tego, to koty chodzace po takiej podlodze niosa na lapach slady na wanne, na meble, na posciel.
Koty zalatwiaja sie do trocin drzewnych, bo na zwirek majatek trzeba wydac przy takiej ilosci. A jak trociny, to na lapach wiorki niosą wszedzie. Na meble, na lożka, na podlodze najwiecej. Prychajace koty napierniczaja po scianach flukami, po oknach, po meblach. Siedzi taki Maniek, cieknie mu z pyszczka po telewizorze, bo tam akurat sie usadowil. Wszystko zaklektane, trzeba na biezaco wycierac, bo wystarczy, ze jeden dzien nie zrobie, juz jest syf, ktory nie sprzyja ich zdrowiu, a i mojemu rowniez.
Na podworku kolejne psy, ktore wala kupale niemilosiernie. Kopia jamy, potrafia sciagnac cos upranego ze sznura i poszarpac na kawalki. Trzeba posprzatac. Wymieniac wode co najmniej w 10 pojemnikach, bo sa psy, ktore chodza sobie i taplaja sie w wodzie, ktora jest co jakis czas z blotem. Gryza, rozszarpuja pluszaki. Wszystko do sprzatniecia nieprzewidzianego. Po drodze "sto" telefonow, watki, pw, zdjecia. To wszystko robie ja, sama samiutenka. Po drodze sterylizacje, ciagle jazdy, wyjazdy. Po drodze moi starzy rodzice. Po drodze bywalo, ze byli Warszawiacy. Cala zime ciaganie drewna, palenie w piecach, wynoszenie popiolu. Tony smieci do ogarniecia, puszek po konserwach. Jakies zakupy, pranie, ktorego co nie miara, bo trawe jedza, potem potrafia juz w domu na poslania wyrzygac, lub zwyczajnie brudza lapami i siersc z nich sie sypie. Rowniez podawanie lekow, gotowanie niektorym psom, kotom. Trzeba pilnowac zeby inne im nie pozjadaly.
Jestem wiecej jak pewna, ze nie kazdy dalby rade.
Na szczescie nikt mi nie kaze robic tego wszystkiego, tylko ja sama, z milosci, zalu nad tymi zwierzetami robie to z checią. Czuje sie spelniona, lecz nie do konca mam racje, bo uwazam, ze np. moj syn zostal przeze mnie w pewnym stopniu skrzywdzony. Zamknelam mu droge do miasta, nie mial warunkow na normalne zycie, nie mial matki w wystarczajacej potrzebie. Jest wolny, mlody i nie koniecznie musial mieszkac na wsi i robic to co ja. Wyjechal, ale raczej zaczyna isc zla drogą, a ja jestem daleko i nie wiem jak go zawrocic. Matka stara, po udarze, cukrzyca. Ojciec rak. Sami oboje, nie ma komu zawiezc do lekarza, zrobic zakupy. Pranie ciagam na wies i dwa razy w tygodniu musze byc zeby im pomoc. Na razie nie leżą, rozumieja moje zycie, ale co ja czuje? co bedzie dalej?
Pisze o tym, nie po to ze mam jakies pretensje, czy zal. Pisze, zeby wytlumaczyc sie choc troche z tej mojej nie odpowiedzialnosci niejako. Przyznaje sie bez bicia, ze faktycznie zbyt wiele wzielam na siebie i pogubilam sie ostro. Mialo byc inaczej. Ale kiedy zaczela nadchodzic od Was i od dogomanii pomoc, ja chcialam zasluzyc i pokazac za wszelka cene, ze nie jestem zbieraczka, ze nie chodzi mi o to, ze tyle tu nieszczescia, to ja zgarniam i sie opiekuje. Przeciez wydaje do adopcji. Staram sie przygotowac na miare mozliwosci do wydania. Sterylizuje, szczepie, zakladam ksiazeczki. Jak trzeba zawsze zawioze nawet po to tylko zeby pokazac jakiegos pieska. Czesto bywa, ze nie chca ludzie, bo sie nie spodobal. Zalozenie bylo ze pomozecie wydac, a ja bede miala lzej. No ale ciagle cos nowego, potrzebujacego pomocy.
Kochani, nie uzalam sie, lecz ciezko haruje, na prawde. Nie mam kolezanek, rodzina dla mnie nie istnieje. Jak wpadam do rodzicow, to zawsze pedem. Robie po drodze zakupy, wrzucam, szybko poodkurzam, zmienie np. posciel, zabiore pranie, buzi, buzi i tyle mnie widzieli. Mama moja bardzo potrzebuje porozmawiac. Mam telefon w plusie, bo ona ma jakis pakiet, ze do mnie moze za 5 groszy caly zien rozmawiac. Dzwoni kazdego dnia i zawsze mnie pyta jak ja sie czuje, a ja mowie, spoko mamusia nic mi nie jest i przepraszam, ze nie pogadam, ale cos tam. . . i paaa.
Kochane, zlote kobiety, ogarne wszystko, bo mam Was. Potrzebuje tylko troche czasu. Choroby kocie spadly na mnie dosc nieoczekiwanie i nie moge sie polapac w tych testach, szczepionkach, chorobach, lekach. Pomalu zaczynam kumac o co chodzi. Ja sie nie poddam, poslucham Was i zrobie wszystko, co powiecie.
Nie gniewajcie sie i zrozumcie, prosze.
moj nr tel: 789 084 913
gg: 7163414


Obrazek
jankowska.irena@wp.pl

pinokio_

 
Posty: 1375
Od: Wto mar 09, 2010 20:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro maja 16, 2012 11:39 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

ja się nie gniewam :mrgreen: bo nie mam o co się gniewać
ja mam psa od Pinokio_ wiec mogę osobiście zaświadczyć, że pinokio bez zwlekania psy wydaje do adopcji (dostałam ślicznego szczeniaczka rok temu :1luvu: bardzo grzecznego, zdrowego i zaszczepionego -dokładnie takiego z charakteru jak Pinokio_wcześniej go opisywała; mam małe doświadczenie z psami i dzieci i koty więc obawiałam się czy poradzę sobie z jakimś dorosłym psem, albo zbyt skomplikowanym -i dzięki opisowi pinokio adoptowałam psa dokładnie takiego jakiego chciałam adoptować)

koty przetestowane (oprócz dwóch) -teraz trzeba pomyśleć racjonalnie co dalej
rozumiem, że te białaczkowe są odizolowane?
pozostałe nie będą testowane drugi raz -więc mozna szczep[ić -te zdrowe
czyli potrzebna informacja teraz -które koty zdrowe
i napiszcie proszę jeszcze raz ile jest (i ile brakuje) szczepionek dla zdrowych kotów a ile dla białaczkowych

(wyobraziłam sobie dosłownie kota w kiblu :strach: ma kwarantannie )

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28755
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro maja 16, 2012 11:56 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

opisałas moje zycie pinokio, oczywiście w pomnijszeniu o ilośc psów i kotów, mam jednego psa w domu, stary pies- spadek po zmarłej rok temu sąsiadce, 6 kotów rezydnetnych ( było osiem ale umarły dwa na wiosne) , 2.5 mieisęczną kotke tymczaskę, w kiblu kocurka długowłosego co się błąkał pod wsią, mial obrózke i jeden wielki kołtun na ciele,siedzi od 2 tyg. w łazience, ogolony wykąpany i wykastrowany. do tego praca zawodowa, wstaję 5.30, czasem 6 ta,wśród rezydentów jest kotka z cukrzycą, pozostałe prawie kazdy je co innego, cyrk... gówno które mnie budzi w nocy... normalka. od 4ch miesiecy mam zajęta łazienkę bo wczesniej sterylizowałam kotki ze wsi kaszubskiej a teraz łysy siedzi. wychodze koło 7mej, wracam z pracy koło 18tej, potem młyn z obsługą zwierząt, łącznie z wolnozyjącymi do których musze pójść w krzaki, do cudzych piwnic itp itd. narażając się codziennie na agresję ludzi... sama brudna siadam na brudnym łóżku koło 23ciej, coś zjadam ale mało... pralki nie mam, piore se w rękach i tak... ciuszki od koleżanek dostaję, samochód od mamy pozyczam, wieczny debet na koncie ale takie jest moje zycie. a gniewac się na ciebie? kobieto... życie towarzyskie nie istnieje, znajomi którzy mają zwierzęta tez nie rozumieją takiego podejścia jak nasze. dzieci nie mam... mama jest starsza, samodzielna ale też cierpi z powodu mojego przelatywania przez jej dom i lodówkę... a ja nie mogę znieść cierpienia niewinnych i zależnych braci naszych i walczę dopóki sił starczy. mam bardzo chory kręgosłup, powinnam conajmniej raz w roku iść na 10ciodiowe masaże, laserwy i inne prądy, prznaczam na to urlop, nigdzie nie jeżdzę nie chodzę... a od 1,5 roku na rehabilitacji nie byłam...nie ma kiedy. przebiłam Cię? żartuję kochana!no mamy to co mamy, taki wybór owszem...

Mamrot

 
Posty: 2549
Od: Pon wrz 21, 2009 12:38

Post » Śro maja 16, 2012 11:58 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

Ja tylko dodam od siebie, że jestem w trakcie robienia rozliczenia z wpłat na konto Pinokio_. Mam uszeregowane wpłaty i wydatki, zostało mi opisanie i zeskanowanie paragonów, ale chciałam powiedzieć/napisać, że robienie czegoś dla zwierząt w takim zakresie, bez pomocy, to idzie się zarobić. I nie jest to praca na jedną osobę. Tylko 24-godzinna harówa przy 40 zwierzakach. Bo to nie są bezdomniaki, którym wystawia się jedzenie (nie ujmując oczywiście nikomu) i idzie do domu na ulubiony serial. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam i zbyt uprościłam sytuację, ale ja to tak widzę.

Przeczytałam, co napisałam, trochę bez ładu i składu, bo co maja paragony do sytuacji, ale na ich podstawie widzę, jaki to ogrom pracy.

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Śro maja 16, 2012 12:04 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

a jak tak żyć nie byłabym w stanie
ale lubię futrzaki (chociaz zdecydowanie wolę psy :oops: niż koty)
i chociaz w małym zakresie np internetowo staram się wspierać tych którzy pomagają
no i czasem tez jakiegoś kota tymczasuje (teraz mam dwa koty na tymczasie 8) moze ktoś chce? :mrgreen: )

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28755
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro maja 16, 2012 12:14 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

Czyli, cza się sprężyć, pogłębić współpracę, ogarnąć sytuację i do przodu :ok:

Zawsze można się skrzyknąć i spotkać w SPA na farmie u Pinokio_. Od razu po takim pobycie wszelkie niedomagania odejdą od człowieka :mrgreen:

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Śro maja 16, 2012 12:20 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

to co :mrgreen: umawiamy się na spotkanko u Pinokio? ( ode mnie jest prawie 700 km :wink: )

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28755
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro maja 16, 2012 12:38 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

Ode mnie ponad 3xtyle, ale chyba wypadałoby najpierw zapytać właścicielkę SPA :roll:

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Śro maja 16, 2012 12:40 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

na kawkę i ciasteczko 8) możemy się wprosić

issey32 -to Ty w Alpach mieszkasz?

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28755
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro maja 16, 2012 12:51 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

issey32 pisze:Czyli, cza się sprężyć, pogłębić współpracę, ogarnąć sytuację i do przodu :ok:

Zawsze można się skrzyknąć i spotkać w SPA na farmie u Pinokio_. Od razu po takim pobycie wszelkie niedomagania odejdą od człowieka :mrgreen:

Yes yes yes :lol:

ewona1

 
Posty: 369
Od: Śro sty 25, 2012 15:59

Post » Śro maja 16, 2012 12:51 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

Manchester... taki powłókienniczy odpowiednik mojego rodzinnego miasta.

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Śro maja 16, 2012 13:04 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

tam tez są blisko góry :ok: takie niewysokie 8)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28755
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro maja 16, 2012 16:25 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

Dziewczyny,
moim zdaniem trzeba zacząć od założenia książeczek zdrowia.
Zrobiłyście testy - czy wyniki są gdziekolwiek wpisane?
Te odrobaczenia? Też nie więc nie wiadomo kto kiedy.
Oddając Kota do adopcji książeczki muszą być, będzie też wiadomo który kot co i gdzie miał robione.
Z za chwilę szczepienia - też nie będą wpisane.......

Carmen201

 
Posty: 4180
Od: Pt maja 07, 2010 7:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 16, 2012 19:27 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

A ja bym chciała od pinokio_ ( znowu coś ktoś chce od pinokio_ :oops: )takiej konkretnej wskazówki który kot jest w dobrej formie- na juz do zamówienia mu ogłoszeń :)

zjawka

 
Posty: 1655
Od: Nie wrz 18, 2011 21:36

Post » Śro maja 16, 2012 21:17 Re: koty u pinokio_ akcja testowania i szczepienia trwa

Carmen201 pisze:Dziewczyny,
moim zdaniem trzeba zacząć od założenia książeczek zdrowia.
Zrobiłyście testy - czy wyniki są gdziekolwiek wpisane?
Te odrobaczenia? Też nie więc nie wiadomo kto kiedy.
Oddając Kota do adopcji książeczki muszą być, będzie też wiadomo który kot co i gdzie miał robione.
Z za chwilę szczepienia - też nie będą wpisane.......


Tu się zgodzę, wiem, jak to jest dostać kota bez książeczki zdrowia :| Poza tym to pozwoli trochę ogarnąć logistykę - co, komu i kiedy.
W tym tygodniu powinnam przelać kasę za bazarek - niewiele, ale zawsze. Mam tylko pytanie - czy na konto Kastora, czy jakieś inne?
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga66, muza_51 i 17 gości