Morris siedząc dzisiaj na balkonie, na swoim ulubionym plastikowym pudle z miękkim dywanikiem nagle usłyszał bardzo dziwny dźwięk
Ten dziwny dźwięk był coraz bliżej i bliżej... i stawał się coraz głośniejszy...
I nie wiedział czy ma uciekać, czy nie...
Co mógł oznaczać ten coraz głośniejszy, niepokojąco trzepoczący wibrujący odgłos???
Morris zaczął się rozglądać, wyciągając swoją kocią szyję najdalej jak tylko mógł na wszystkie strony, nie mogąc zlokalizować źródła tegoż dźwięku, a on robił się coraz głośniejszy i głośniejszy...
I nagle jego oczom ukazał się ogromny ptak
Ptak, jakiego chyba jeszcze nie widział, przynajmniej nie aż z tak bliskiej odległości
Morris przyczaił się... przycupnął i znieruchomiał tak, że jedynie szeroko otwarte oczyska i postawione uszy wodziły za przelatującym stworem.
W jednej sekundzie każdy mięsień stał się napięty i przygotowany do skoku...
I wielki ptak przeleciał nad Morrisem prawie na wyciągnięcie łapy, był dosłownie tuż tuż... a jednak nie dał się złapać
W tej sytuacji Morris mógł zrobić tylko jedno... poszedł spać
Jaki stwór przeleciał nad Morrisem?