ankacom pisze:Szkoda, że musi znowu szukać domu.
Widać, że u Ciebie jest mu bardzo dobrze.
Chętnie bym Joszka zostawiła u nas. Czuję się za niego podwójnie odpowiedzialna po tym wszystkim...
Ale niestety, nie bardzo możemy. Tak naprawdę najbardziej planowany był u nas Krzywy. Co prawda na początku przyjechał do nas na tymczas (sam wlazł do kontenerka w schronisku, jak dziewczyny przyjechały jeszcze nie będąc pewnymi, kogo wezmą), ale dość szybko zdecydowaliśmy, że zostanie z nami (bardzo chcieliśmy mieć już jakiegoś swojego kota).
Niania została z nami w sumie przez przypadek. To długa historia. Była kotką, która dość długo siedziała w schronisku (gł. chyba ze względu na wiek i trochę nieoprzystępny charakter). Mimo to miała robione ogłoszenia, z nadzieją, że może jednak ktoś... No i znalazł się Ktoś, kogo poruszyła historia Niani (Jej imię wzięło się stąd, że opiekowała się małym pingwinkiem, który niestety umarł). Zawieźliśmy ją po rozmowach do domku. Ale Niania się w tym domku kompletnie rozłożyła zdrowotnie... Pani z kolei (bardzo przemiła osoba, mam z nią kontakt do dziś), kompletnie się rozkleiła...
No i zabraliśmy Nianię z powrotem. I tak Niania jest z nami do dziś. Chyba jej dobrze z nami (

), bo stoczyła walkę z chorobą i wygrała. I... jest naszą małą, prywatną dumą

Jest bardzo wdzięczna. Jako obiekt westchnień swych obrala sobie mnie. Wystarczy , że wejdę do pokoju i nawołuję jakiegoś (innego

) kota, to tylko słysze takie łubu du, a to Niania zeskakuje z łózka i podąża nieugięcie w moim kierunku. Pieszczot domaga się klepiąc mnie łapką w rękę - i nie ma zlituj
A Thaja... Thaja to Thaja
A Joś...
Nie chcę się bawić w jakąś kocią psychologię, ale myślę, że Joś w nowym domku znowu się wycofa. On jest bardzo ostrożny, nie łatwo zdobyć jego zaufanie (ale jak już przyjdzie na chwilę, to jest dopiero coś!). Ma zadatki (momentami) na łobuza - w jego oczach wówczas zapalają się chochliki do psocenia.
Ma zrobione ogłoszenia, ale narazie że tak powiem, cisza...
To będzie dla nas chyba nie najłatwiejsza adopcja. Bardzo nam zależy na doświadczonym domku, takim kociarskim

A o taki nie tak łatwo...
Ale
bądźmy optymistami

Podczas naszej "przygody" z tymczasowaniem spotkaliśmy naprawdę fajnych, opdowiedzialnych ludzi. I dla Josia też takich znajdziemy,
a co!
