BYŁO: 7 kociąt JEST: Została Oretka - str. 33 :)

Zatem po co sterylizować? Po co kastrować?
Po co człowiek wstaje 5-6 rano i jeździ łapać kotki w zaawansowanej ciąży, by zdążyć na sterylizację?
Niech się mnożą, dokarmiajmy je na zdrowie...

najszczesliwsza pisze:Zatem po co sterylizować? Po co kastrować?
Po co człowiek wstaje 5-6 rano i jeździ łapać kotki w zaawansowanej ciąży, by zdążyć na sterylizację?
Niech się mnożą, dokarmiajmy je na zdrowie...

Jeżeli już się urodziły i zapadła decyzja o pomocy w odchowaniu to wykastrować i kociaki i matkę i zostawić na wolnożyjące, o ile okolica bezpieczna.

MariaD pisze:najszczęśliwsza - to jest kotka wolnożyjąca - zgodnie z ustawą należy jej się pomoc ale niekoniecznie trzeba 100% kotów wolnożyjących zabierać do domów. Może się nie nadawać na kota domowego.

Pleiades pisze:Była wystraszona bardzo, jak ja zabierałam z tego śmietnika, teraz się uspokoiła i nawet te kociaki dała sfotografować. Mruczy, jak mnie widzi... Chyba dobrze nam idzie...

Skoro mruczy na widok człowieka, to chyba nie rokuje aż tak źle. Oczywiście wszystko zależy od możliwości, jeśli nie ma szansy na pewny DS, to może rzeczywiście ją zostawić wolną... Inna sprawa, że do chwili odchowania kociąt i tak już się pewnie częściowo oswoi.

najszczesliwsza pisze:Zatem po co sterylizować? Po co kastrować?
Po co człowiek wstaje 5-6 rano i jeździ łapać kotki w zaawansowanej ciąży, by zdążyć na sterylizację?
Niech się mnożą, dokarmiajmy je na zdrowie...

Najszczesliwsza, o co Ci teraz chodzi? Tej kotki nie zdążono wykastrować, niestety - opiekunka podjęła decyzję o pozostawieniu kociąt, ma do niej prawo. W żaden sposób nie wynika z tego, ze kocięta zostaną puszczone samopas, żeby się dalej mnożyły - na razie priorytetem jest sterylka drugiej kotki i matki, kiedy już będzie można. Kocięta można wysterylizować przed wypuszczeniem albo w domach, jeśli zostaną oswojone i wyadopotowane.
Teraz zamiast pomagać, to zaczynasz siać zamęt.

W momencie gdy Pleiades wypuści 6 odchowanych wykastrowanych/wysterylizowanych kociąt, to kto będzie je dokarmiał?
Do końca ich życia? Rozumiem, że Pleiades. W momencie, gdy któryś z tych kociaków zachoruje, to kto je będzie leczył? Pleiades... Kot wpadnie pod samochód, zagryzie go pies, zachoruje i umrze i kto będzie na to patrzył? Pleiades.

Pleiades, czasu nie cofniesz, kotki nie wysterylizowałaś, masz 6 kociąt. Możesz naprawić swój błąd, jeszcze jest na to czas. I ja dysponuję czasem jutro. Pomogę.

Albo, albo.

Jeśli Pleiades chce odchować kociaki zapewniając im bezpieczeństwo, to musi zablokować kotce możliwość przeniesienia ich gdzieś indziej, bo wtedy ich los będzie przesądzony. Jeśli zablokuje kotce możliwość ucieczki, to kociaki automatycznie będą się z nią oswajać, kotka też. Oswojone kocięta to idealna zabawka, przykład tutaj:
:arrow:

Uwaga, drastyczne!
A takich przykładów jest na pęczki.

najszczesliwsza pisze:W momencie gdy Pleiades wypuści 6 odchowanych wykastrowanych/wysterylizowanych kociąt, to kto będzie je dokarmiał?
Do końca ich życia? Rozumiem, że Pleiades. W momencie, gdy któryś z tych kociaków zachoruje, to kto je będzie leczył? Pleiades... Kot wpadnie pod samochód, zagryzie go pies, zachoruje i umrze i kto będzie na to patrzył? Pleiades.

Pleiades, czasu nie cofniesz, kotki nie wysterylizowałaś, masz 6 kociąt. Możesz naprawić swój błąd, jeszcze jest na to czas. I ja dysponuję czasem jutro. Pomogę.

Jeśli ktoś z równie wielkim zapałem namawiał by Ciebie do nie usypiania kociąt- rozpętał by się regularna jatka... Może odpuść? To nie Ty będziesz potem żyła z ciężarem decyzji. Nie ma obowiązku usypiania kociąt z zamkniętymi oczami-/na szczęście/.

najszczęśliwsza, przestań. Powiedziałaś swoje zdanie wiele razy. Wystarczy. Wszyscy zrozumieli.

Jak zrozumiałam, Pleiades pracuje teraz nad zabezpieczeniem kociętom bezpieczeństwa. Jeżeli je oswoi, pewnie będzie szukać im domów, jeżeli wypuści - będzie za nie odpowiadać - nie żadna z nas.
Rozumiem, że nie aprobujesz decyzji Pleiades, ale to jej decyzja, uszanuj ją.

najszczesliwsza pisze:W momencie gdy Pleiades wypuści 6 odchowanych wykastrowanych/wysterylizowanych kociąt, to kto będzie je dokarmiał?
Do końca ich życia? Rozumiem, że Pleiades. W momencie, gdy któryś z tych kociaków zachoruje, to kto je będzie leczył? Pleiades... Kot wpadnie pod samochód, zagryzie go pies, zachoruje i umrze i kto będzie na to patrzył? Pleiades.

Pleiades, czasu nie cofniesz, kotki nie wysterylizowałaś, masz 6 kociąt. Możesz naprawić swój błąd, jeszcze jest na to czas. I ja dysponuję czasem jutro. Pomogę.

Weź sobie zaparz jakąś melissę.

ja też wzięłam do siebie bezdomną kotkę z dwoma kociętami bo reszta zamarzła. Strasznie się bałam, że kotka coś przywlecze i moje rezydentki się zaraża, tym bardziej że kotka ciągle miała duży brzuch. Po czasie okazało się, że dzika kotka ma duży brzuszek bo jest dobrze odżywiona

Ja się skupię na sprawach terażniejszych, jeśli można :roll:

Yes, druga kotka dzisiaj się odnalazła, jest cała i zdrowa - a już się wczoraj o nią martwiłam! Organuizuję na cito jej sterylkę, z tym że o klatkę wystawową mam dzwonić do fundacji jutro (dziewczyna mówi, że jutro jakieś klatki wrócą "z akcji" do jednej z wolontariuszek), tak samo i do weterynarza mam dzwonić jutro ustalić termin sterylki. Oby się udalo jeszcze w tym tygodniu, ewentualnie w weekend

Jopop - dziękuję za wszelką pomoc, jeszcze będę do Ciebie dzwonić

Najszczęśliwsza - tłumaczyłam Tobie przez telefon, jak to jest... W sumie nie wiem, rozmawiałyśmy chyba z dobre pół godziny. Fajnie, że tyle robisz dla kotów, ale ja Ci też tłumaczyłam, dlaczego aż tak wiele nie umiem zrobić... Weź, bo się czuję teraz naprawdę podle...

Pleiades, moim zdaniem nie masz żadnego powodu, żeby czuć się podle.
Dlatego że nie ulegasz naciskom i szantażowi najszczesliwszej? :roll:

Gdyby ktoś naciskał na uśpienie moich znalezionych kociąt, kazałabym mu spadać na drzewo, nie zasłaniając się nawet ustawą (miały otwarte oczy). Wykazujesz dużo cierpliwości i uprzejmości.

To proszę o wsparcie merytoryczne tutaj:

viewtopic.php?f=13&t=140645&start=30

Matka wcale nie musi sie oswajać, może odchowac małe pod kontrolą ludzia bez oswajania, a po zabiegu w odpowiednim czasie wrócić do piwnicy gdzie może być karmiona przez P.
Tak było u mnie dokładnie rok temu. Mimo, że była w domu, nie chciała się oswajac a ja nie robiłam nic na siłę. Szczęsliwa wróciła na działki do siebie...

BYŁO: 7 kociąt JEST: Została Oretka - str. 33 :)

Kto przegląda forum