Mamy teraz w lecznicy te dwie ślicznotki:


W biało - rudej jestem zakochana, ale to dzicz dzika, niestety.
Nawet do zdjęć nie otworzyłyśmy klatki...
Szkoda, bo jest przepiękna.
Tri na widok człowiek z miejsca puszcza wiąchy syczące
Obie były w wysokich ciążach i mają duże rany pooperacyjne, więc muszą zostać w lecznicy dłużej.
Biało-rudą Pan Roman sam osobiście odłowił i dostarczył do lecznicy... w worku.
Na szczęście się nie okociły.
Chyba szykują się domy dla trzech kociąt; pod koniec tygodnia będę jechała do Pana Romana i zobaczę jak tam.
Mogę odwieźć te dwie pięknotki, ale dopiero w piątek wieczorem (nie będzie mnie do piątku).
Wetka mówi, że jedna może iść w poniedziałek, a druga ok środy.
Jakbyście nie dały rady ich odebrać - dajcie znać wetce.