Widzę, ze i tu juz dobre wieści sie rozeszły.

Tu Misiek, facet Laylli i "tata" Bilbusia

Własnie wrociłem z Grudziądza. Wyglada na to, ze wszystko sie udało. Gdy wyjeżdzałem Bilbo był juz wybudzony.
Kochani, okazało sie podczas operacji, ze to co naciskało na rdzeń kregowy i powodowało ból i niedowład to nie był wypadnięty dysk. Bilbo miał pękniety kręg, kość przemieściła się i powodowała te wszystkie objawy. Potem tak sie to zrosło i dlatego stan był w miarę stabilny aczkolwiek niezbyt dobry. No ale juz po wszystkim. Zbędny kawałek kosci został usuniety, ból juz nigdy nie powinien powrocić. Teraz trzeba bedzie sie wziać ostro za rehabilitacje bo nie wiadomo jak trwale zostały uszkodzone nerwy i czy niedowład ustąpi. Mamy jednak nadzieję, ze tak bo sądząc po tym jak działał steryd i środki przeciwbólowe to nie powinno byc tak źle.
Bilbuś leży sobie teraz spokojnie w szpitalu, ma "łożko" na pierwszym piętrze, a na dole sąsiada - buldożka francuskiego. Jest w gustownym kubraczku i dzielnie sie trzyma. Jeśli wszystko będzie ok, a bedzie

to jedziemy po niego w piątek, do tego czasu dr Mederski zaleca i jemu i nam dużo spokoju. Jutro bedę do niego dzwonił (tzn do doktora, nie do Bilbusia

)wiec jak tylko będę miał nowe wieści to napiszę.