Przeżyłam grilla z nowym facetem mojej najlepszej przyjaciółki.
Nie wiem co dalej z tą przyjaźnią.
Facet w skrócie:
- powiedział,że persy są brzydkie
- koty powinny być na SWOIM MIEJSCU tzn.w szopce albo w chlewiku zaś psy w zagrodzie
- na wsi się karmi resztkami z obiadu a koty i psy zdrowe,że ho,ho
- powiedział,że "zwierze jest DLA CZŁOWIEKA a nie CZŁOWIEK DLA ZWIERZĘCIA"
(i tu zaległa tzw "cisza skonsternowana"-pozostali goście to zajadli psiarze i kociarze)
- jak sobie wypił to opier...moją przyjaciółkę,że rzuca piłeczką Melonowi "a może komuś w głowę trafić"
Opier ...tak,że poczułam się zażenowana.
- jest instruktorem od wszystkiego(jeździectwo, pływactwo, żeglarstwo...posiada jakiś komis samochodowy)(pytany szczegółowo o np.żeglarstwo przyznał się do niebytności na Mazurach...nigdy...itp)
- poucza mnie(...a mnie się NIE poucza!)
- Młody Kotkins idzie do najlepszego liceum w mieście?To BŁĄD!!!Jego dzieci są w tym z końca rankingu,ale SĄ SZCZĘŚLIWE!!!Bo w życiu trzeba robić to,co się kocha a nie uczyć się np.
-...
I nie wiem co powiedzieć, bo inni tez byli z większego zażenowani.
Co ja mam jej powiedzieć.
Wiecie-jak powiedział to o szopce to zaległa taka cisza...a moja przyjaciółka takie hihihihi...wypuścila nerwowe.
Sorry,że to piszę, ale chodzi to za mną od dłuższego czasu.
Sama się czuję jak BURAK ostatni ,że nie umiem jej powiedzieć co myślę.