Marcinek rozkręca się coraz bardziej

W piątek zaczął nas delikatnie łapać zębami, w sobotę zaczął mruczeć przy głaskaniu... Trochę czasu trzeba poświęcić, ale już nie udaje, że go nie ma. Choć przy nas wciąż siedzi w budce, to gdy wyjdziemy z kociarni on również wychodzi z budki. W sobotę stał przy drzwiach i obserwował przez siatkę, co robi Monika. Gdy wstawiliśmy do budki miskę z przysmakami, to od razu zabrał się za jedzenie - przy nas. Potem wyszedł pierwszy raz na wybieg, przez otwarte okno (klapki chyba jeszcze nie rozpracował), zwiedził całość, na razie jeszcze na ugiętych łapkach.
Próbował też zapoznać się z Kropeczką, ale ona absolutnie nie ma na to ochoty - obsyczała Marcinka i zamachnęła się na niego łapą.