Tak w ogóle to Kotek nie jest całkiem normalny, to ponad siedmiokilowy autystyczny kot (dopiero od niedawna zaczął wchodzić nam na kolana) i wyjący. Wystarczy na niego popatrzeć nie tak jak trzeba, a kot żałośnie pojękuje albo wyje jak potepiony. Nawet radośnie zbiegając na spacer po schodach buczy i wyje, jakby był bardzo zły. Elka wie, że nie jest to agresja tylko taka uroda i nie traktuje tego jako zaczepki, ale inne koty o tym nie wiedzą

I właśnie na spacerze Kotek przechodząc koło jednego z samochodów na parkingu zawył głośniej niż zawsze. Nie zareagowałam na czas, nie wiedziałam o co mu chodzi. A spod samochodu wyskoczył duzy czarny kocur i rzucił się na biednego Kotka. Kotka, który nie potrafi się nawet bić i ma przycięte pazury.
Futro leciało jak z pogryzionego przez mole kożucha, ja nie miałam jak ich rozdzielić, bo na ciemnym podwórzu kotłowały się dwa czarne koty. Podniosłam tylko grubego na smyczy i w ten sposób je rozdzieliłam. Biedny Kotek ze strachu posikał się. Pobiegł do klatki a wtedy czarny zaatakował jeszcze raz. Ledwo udało mi się go odpędzić, machałam znalezioną gałęzią, bo gonił nas do samych drzwi.
Czarny rezyduje w okolicy, często widzę go patrolującego parking i podwórze, słyszę też jak tłucze wszystkie napotkane koty. Wiem, że kilka osób go dokarmia.
Nie wiem, co mam zrobić - spacery to jedna z niewielu form aktywności Kotka, bardzo je lubiał, sam się napraszał wieczorem na ubranie szelek i wyjście na spacer, a teraz nawet boi się rano przejść z drzwi do samochodu kiedy jedzie do pracy - rozgląda się podejrzliwie, fuczy i wyje, bo boi się, ze znów skądś wyskoczy jego prześladowca.
Nie wiem, co robić, szkoda mi kota, teraz to jeszcze nie jest taki wielki problem, bo zaczynamy na weekendy wyjeżdżać na działkę i tam Kotek czuje się bezpiecznie z Elką. Ale co w tygodniu, jak zabezpieczyc się przed nastepnymi atakami czarnego?