Najszczesliwsza, te slowa ze jesli kot bedzie dobrze zdiagnozowany i leczony,to sa duze sznase ze z tego wyjdzie sa jak balasam na moje serce.Zadzwonilam jeszcze raz wieczorem zapytac o kota.Stan kotki stabilny,dbaja by jadla,nadal ma kroplowke i podawane leki aby organizm ruszyl.Kotka miala zdiagnozowane zatrucie lub infeckje bakteryjna(tego nie moglam dokladnie zrozumiec

).Jutro z rana bedzie miala wszystkie mozliwe badania i beda mogli powiedziec napewno czy z tego wyjedzie czy nie.
Ja pisze z Norwegii.Moja kotka lezy w klinice malych zwierzat.To bardzo dobrze wyposazony szpital.Wszytsko maja na miejscu od ambulatorium,sale operacyja z prawdziwego zdrarzenia,usg,rezonans magnetyczyny......Dlatego tez ma szczera nadzieje ze beda umieli zdjagnozowac dobrze kotke.Lekarze sa tam cudowni.Bylam zaskoczona jak moja kota sama wrocila na rece do lekarki.Oczywiscie ze bylo by mi lezej gdybym byla z nia,lecz z drugiej strony wiem ze ma tam wspaniala opieke,co sama kotka pokazala,wracajac na rece do lekarki.
Wczoraj bylam zalamana.Dzisiaj odzyla nadzieja ze bedzie dobrze,szczegolnie po tym jak widzialam moja kotke ktora czula sie dobrze.
Nie wiem konkretnie jakie leki i kroplowki kot dostaje.Wiem ze lekarze zrobia wszystko aby uratowac koteczke.Tutaj lekarze mowia ogolnie co sie dzieje,bez szczegolow o lekarstwach,kretactwa,tak jak w ludzkim szpitalu.Informacja o chorbie,ogolny przebieg leczenia,rokowania.Wiem ze w zyczaju jest tutaj ze jezeli jest ciezki przypadek,lekarze zawsze konsultuja sie ze specjalistami z danej dziedziny medycznej.
Niestety wiem tez,ze kot moze z tego nie wyjsc chocby nie wiem co lekarze robili,bo przeciez cudotworcami nie sa.I to mnie martwi najbardziej.Strasznie sie boje o moja kicie.Musze miec nadzieje i wierzyc ze kocia bedzie chciala walczyc bo wie ze wyscy tutaj na nia czekamy.
Jak jej nerki stanely bo sie odwodnila,to mysle ze jest duza szansa ze rusza,szczegonie ze zaaragowalam szybko jak sie kotce zaczelo pogarszac pomimo antybiotyku.Gorzej bedzie jak to cos powazniejszego i nie odwracalnego.Ale to chyba wtedy jej stan nie poprawil by sie tak szybko ?Jutro okolo dwunastej,po badaniach kotki,bedzie wiadomo wiecej.Zwariuje do jutra-
Przepraszam za dlugasnego posta,ale chyba takie wygadanie sie pomaga mi.Porsze napiszcie,jak ktos wie,czemu bylo tak ze kotka przestala siusiac?Czy to moze byc tak ze nerki faktycznie przestaly jej pracowac?