Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt gru 30, 2011 7:59 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

Za wspaniałe domki w Nowym Roku :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob gru 31, 2011 9:40 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

Selena na początku lutego przeprowadza się do... Monachium :dance: :dance2: Wszelkie formalności dopięliśmy - ma paszport, czip, jest zaszczepiona :) Będzie mieszkała w domu w którym są już dwie koteczki (siostry) w jej wieku :D
Tak więc... na tą chwilę czeka na dom Malcolm (który już niemal dwa razy miał dom, ale jednak nie udało się :( ).
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob gru 31, 2011 23:25 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

ryśka pisze:Selena na początku lutego przeprowadza się do... Monachium :dance: :dance2: Wszelkie formalności dopięliśmy - ma paszport, czip, jest zaszczepiona :) Będzie mieszkała w domu w którym są już dwie koteczki (siostry) w jej wieku :D
Tak więc... na tą chwilę czeka na dom Malcolm (który już niemal dwa razy miał dom, ale jednak nie udało się :( ).


Selena :dance: :dance2: :dance:

A ja się tak właśnie dziwię czemu Malcolm nie pojechał jeszcze... Biedak :(

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Pon sty 16, 2012 22:58 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

Pisałam ostatnio w fundacyjnym wątku o Malcolmie, ale napiszę i tu...
Malcolm przeprowadził się do Krakowa i wrócił po 3 dobach - nie jadł, nie pił, nie sikał, nie mył się. Jednym słowem był w kompletnej rozsypce emocjonalnej. Baliśmy się o jego życie, stąd decyzja o powrocie. W domu odżył w ciągu chwili. Jednak Malcolm u nas zostać nie może, zwyczajnie nie może. Nadal więc szukamy dla niego domu... wierzę, że Malcolm trafi na kogoś, kto go miłością, czułością i całą uwagą poświęcaną jemu w pierwszych dniach po prostu przełamie.
Zadzwoniła do mnie dzisiaj miła Pani z Katowic, umówiłyśmy się, że wyślę zdjęcia Malcolma mailem... Jednym słowem - trzeba kciuków dla Malcolma!

O Selenę się martwię - boję się, że poleci do swojego domu i wytnie podobny numer z nie jedzeniem, jak Malcom w Krakowie... :(

Selena:

Obrazek

Malcolm i Selena:

Obrazek
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto sty 17, 2012 16:19 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

ryśka pisze:O Selenę się martwię - boję się, że poleci do swojego domu i wytnie podobny numer z nie jedzeniem, jak Malcom w Krakowie... :(



Nie martw sie na zapas, nie kazdy kot jest durny. :P

Malcolm :ok: :ok: :ok:

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Wto sty 31, 2012 8:25 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

Selena już przebiera łapakami, czekając na wyjazd (w niedzielę) do Monachium. Jest w połowie drogi - czeka już na swoją nową Panią w Krakowie, skąd będzie leciała samolotem. Wszystko dzięki pomocy luelki i njorda :1luvu: Przy okazji zrobliśmy "test" - czy kotek się w nowym miejscu "uruchomi" (bałam się bardzo, że Selena, podobnie jak Malcolm, urządzi strajk głodowy). Po 2 dniach Selena pękła i... poszła drapać drapak :lol: Tak więc mocno wierzę, że w nowym domu będzie podobnie, zwłaszcza, że opiekunka Seleny jest bardzo zaangażowana w jej adopcję.

Za co Malcolm :(
Wczoraj umówiłam jego adopcję - mieliśmy go jutro zawieźć do fajnego domu, do Katowic. A dzisiaj okazało się, że Pani czytała jakieś stare ogłoszenie, w którym Malcolm miał jeszcze 4 mies. (ma 8). I teraz czekam na odpowiedź, ale niestety mam poczucie, że to przekreśli jego szanse na ten dom. Buuu. A może nie?
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob lut 04, 2012 17:17 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

ryśka pisze:Pisałam ostatnio w fundacyjnym wątku o Malcolmie, ale napiszę i tu...
Malcolm przeprowadził się do Krakowa i wrócił po 3 dobach - nie jadł, nie pił, nie sikał, nie mył się. Jednym słowem był w kompletnej rozsypce emocjonalnej. Baliśmy się o jego życie, stąd decyzja o powrocie.
Wieki całe nie zaglądałam do pumek, ale dzisiaj spędzam pierwszy od 7. miesięcy weekend w domu, więc szaleńczo nadrabiam zaległości.
Wszystko dlatego, że mam, a właściwie mogę już napisać: miałam 'autystycznego', patologicznie bojaźliwego kota, który nie kwalifikował się do zabrania ze wsi (gdzie się urodził i został porzucony przez 'opiekunów') do mieszkania w Wwie, więc ja miałam zaplanowany każdy weekend -kurs na wieś.
To jeden z kocurów z mojego 'czteropaku'- największy, najsilniejszy, najbardziej samodzielny, niezależny, nieprawdopodobnie łowny i...patologicznie bojący się człowieka.

Poniżej będzie hymn pochwalny na cześć 'FELIWAY'A', więc możesz opuścić czytanie i po prostu zastosować syntetyczne feromony. Cholera, to działa! 8O

Nie chcę rozpisywać się o moich kocurach, dość, że z nastaniem ubiegłorocznej zimy dwa koty (największe pierdoły, kompletnie niezaradne kociaki) zabrałam do Wwy, a dwa pozostałe zimowały u mnie na działce, bo nie kwalifikowały się do zabrania. Właściwie to nie kwalifikował się tylko jeden-Maciek, ale był ogromnie zżyty z bratem (nakolankowym pieszczochem), więc zostały oba. Mieszkały w starej stajni, spały w ocieplanej budce, 4 miesiące poduszka elektryczna była włączona non-stop, a ja całą zimę jeździłam z żarciem do kotów -160 km w jedną stronę... Obłęd!
Zresztą to jest pierwszy weekend od 1,5 roku, kiedy ja, albo moja mama, nie pojechałyśmy do kotów na wieś. -Bo wszystkie koty mam w Wwie! :ok:
Uparłam się, że tej zimy kota zabiorę i dlatego każdy weekend, każde zwolnienie lekarskie, każdy wolny dzień poświęcałam dzikunowi i jego socjalizacji. Osiągnęłam tyle, że kot spał ze mną w łóżku, ale bez przesadnych poufałości, wzięty na ręce sztywniał z przerażenia, wył... Wpadał w popłoch gdy usłyszał choćby szum elektrycznego czajnika... Wiadomo było, że ryzyko zabrania go można podjąć tylko w ostateczności- gdy nadejdą ciężkie mrozy lub opady śniegu uniemożliwią mi dojazd na wieś.

Tydzień temu pojechałam jak zwykle z moimi dwoma 'warszawiakami' na weekend, na wieś- do reszty stada. Było -16'C, zamarzła mi woda w instalacji w domu, wiedziałam, że na następny weekend nie przyjadę bo prognoza pogody była koszmarna! Zdecydowałam, że to jest ten moment, gdy muszę zabrać wszystkie koty do Wwy.
Weterynarz, który znał tego mojego 'autystycznego' kocura sugerował, że kot może mi zejść na zawał podczas transportu. Maciek wył przez pierwsze 15 km, potem zamilkł, a ja nie wiedziałam czy nie wiozę już zwłok.
Dojechał żywy, jego brat natychmiast obszedł cały dom, uwalił się na środku stołu- no po prostu król życia, a Maciek...nawet nie chciał wyjść z transportera. :(
Żeby ułatwić Maćkowi aklimatyzację w nowym miejscu sterroryzowałam rodzinę: wypchnęłam ojca na drugą naszą działkę (a właściwie- zabroniłam mu wracać do domu :mrgreen: ), w domu panował półmrok -nie pozwoliłam zapalać górnych świateł, nie pozwoliłam włączać pralki ani telewizora. Siostrzeniec i bratanica dostali zakaz wstępu do domu babci. Chodziliśmy na paluszkach.
W końcu Maciek wyszedł z transpoterka -szorując brzuchem po ziemi- w środku nocy. Nic nie jadł, nie sikał (zsikał się w transporterze podczas jazdy). Rano został zaskoczony w łazience i...wpadł w katatonię, przywarł do podłogi w brodziku i tak został na wiele godzin. No rozpacz!!!
Wróciłam z pracy, a kot -po 10 godzinach- leży w tym cholernym brodziku, w tym samym miejscu!!! Dalej nic nie jadł, nie pił, leżała taka przerażona szmatka. Kolejnego dnia powtórka- tyle, że cały dzień leżał wciśnięty pod szafką w kuchni. Tak było przez 3 dni.
Moja matka szykowała się na survival i chciała w tych arktycznych warunkach wziąć urlop, pojechać na wieś siedzieć z nim na działce.
Ale... kupiłam dyfuzor Feliway'a i 'okadzanie' kota odblokowało mi mojego autystycznego Maćka! w ciągu jednego dnia!
No bez przesady, jeszcze nie wskakuje mi w objęcia, ale daje się głaskać, drapać za uszkiem i czochrać po zadku, przemieszcza się po domu, kąsnie jakieś mięsko podsunięte pod nos, a w nocy wymiata miski! Absolutnie inny kot! Pozwolił się obejrzeć mojemu ojcu, wytrzymał bazyliszkowe spojrzenie mojego brata. -Nie uciekł, wylegiwał się na tapczanie! Obaj panowie nigdy wcześniej nie widzieli Maćka (przez 1,5 roku!) bo kiedy przyjeżdżali na działkę kot nawet nie zbliżał się do podwórka, nie mówiąc już o wejściu do domu (kot znał i 'akceptował' jedynie mnie i moją mamę). Znali kota wyłącznie ze zdjęć i opowieści. Funkcjonował w naszym żargonie jako 'kryptyczny' kotek. Pozostałe koty nie dają się zepchnąć z kolan, owijają na szyjach jak etole -są potwornie rozpuszczone! A Maciek -twardziel- trzymał megadystans! :|

Gdybym wcześniej wiedziała, że za tak niewielką sumę mogę sobie kupić spokój (ja kupiłam Feliway'a za 135 zł, ale w Zookraku widziałam za -bodaj- 88zł?) i trochę zrównoważyć psychikę mojego dzikuna, to dawno bym to zrobiła. Ale nawet weterynarze nie dawali kotu szans. Żadnych! -Uznali go za przypadek beznadziejny!!!

Przepraszam za te epistoły, ale cieszę się jak idiotka, że tak wycofanego kota udało mi się przywrócić do żywych i gorąco polecam Feliway! Spróbujcie kocich feromonów (ja osobiście byłam sceptyczna)! Wiem, że teraz będę spryskiwała spray'em transporter i trzymała dyfuzor Feliway'a w mieszkaniu. Te koty puszczą mnie z torbami! :wink:

'Okadzajcie' Malcolma Feliway'em! :wink:
Za dziewczyny i za nowy domek Malcolma trzymam niezmiennie kciuki! :ok: :ok: :ok:

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 05, 2012 20:11 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

Pani zainteresowana Malcolmem niestety zrezygnowała - spodziewała się, że będzie młodszy, a my nie chcieliśmy jej naciskać (ważne jest nie tylko, by kot miał dom, ale i by człowiek był z kotem szczęśliwy).

Za to Selena :dance:
http://pjd.blox.pl/html/1310721,262146,20.html?5

Selena przed wylotem dostawała Serene um (podnosi nastrój poprzez zawartość tryptofanu) i krople dr. Bacha (podnoszą nastrój, pozwalają lepiej radzić sobie ze stresem, przyspieszają aklimatyzację). A w nowym domu już czekał na nią Feliway. Jednym słowem - obstawa pełna. :)
Teraz czekamy na wiadomości z nowego domu, z wielką niecierpliwością - napięcie będzie nam towarzyszyć aż do momentu, kiedy Selena skorzysta z kuwety i zacznie w nowym domu jeść. Kciuki są jej bardzo potrzebne!
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon lut 06, 2012 14:57 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

ryśka pisze:Pani zainteresowana Malcolmem niestety zrezygnowała - spodziewała się, że będzie młodszy, a my nie chcieliśmy jej naciskać (ważne jest nie tylko, by kot miał dom, ale i by człowiek był z kotem szczęśliwy).

Za to Selena :dance:
Kciuki są jej bardzo potrzebne!
Za Selenę w nowym domku! :ok: :ok: :ok:

Dostaję mdłości, gdy czytam: "spodziewała się, że będzie młodszy". Bo miał być 'puszek-okruszek'? a taki nie spełnił oczekiwań pani?
W sumie to lepiej, że do niej nie trafił! :evil: Nie zasługiwała na Malcolma! Co nie zmienia oczywiście faktu, że dom jest mu potrzebny.

Ludzie mają dziwne oczekiwania i wyobrażenia o kotach.
Moja siostra, która doświadczyła w życiu wyłącznie kontaktu domowego z moimi syjamami, uważała, że tylko syjam może być tak psio przywiązany do człowieka, tak przewidywalny w zachowaniu, tak czysty, taki gadatliwy, taki właźliwy, taki nieprawdopodobny pieszczoch...
A dachowce? -to zapchlone, sikające po kątach koty.
Przejaskrawiam teraz jej poglądy, ale generalnie nie mijam się z prawdą.
Na szczęście moje cztery kocury -przywiezione ze wsi dachowce- okazały się równie nakolankowe (jeden zjadłby mnie najchętniej z miłości, jeździ na ramionach, owija na szyi jak etola, śpi tylko ze mną, całym sobą przywiera do mnie...), czyste, kochane. Tzn. Maciek nakolankowy nie jest, ale popracuję nad nim :twisted: bo nie znoszę porażek wychowawczych. :wink:

Za sensownego 'dużego' dla Malcolma! :ok:

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 07, 2012 14:51 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

Ech, jaki to stres jednak - latający kot... :ok: :ok: :ok:

Malcolm, kocie :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: za dom!!!

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro lut 08, 2012 10:32 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

Selena już pierwszej nocy co nieco zjadła, skorzystała także z kuwety :D Tak więc - wszystko dobrze :dance: :dance2:

Do pani "od Malcolma" nie mam żalu - ona nie miała doświadczenia w opiece nad kotami, marzyły jej się dwa małe kociaki. W sumie przecież ludzie mają prawo spełniać swoje marzenia - ważne, by i kot i człowiek byli zadowoleni, dwustronnie.
Tak więc - szukamy domu dla Malcolma, który został już jako ostatni z rodzeństwa!
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro lut 08, 2012 11:09 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

ryśka pisze:Selena już pierwszej nocy co nieco zjadła, skorzystała także z kuwety :D Tak więc - wszystko dobrze :dance: :dance2:



Dzielna kicia, moja ulubienica :kotek:

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro lut 08, 2012 11:40 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

ryśka pisze:Selena już pierwszej nocy co nieco zjadła, skorzystała także z kuwety :D
Zuch (zuchenka? :wink: ) dziewczyna! :ok: :ok: :ok:

Żeby jeszcze Malcolm znalazł fajny dom... :roll:

A co do pani 'od Malcolma', to nie mając żadnego doświadczenia z kotami chciała dwa małe, a nie ułożonego, 'gotowego' kota?!? Że niby łatwiej -bez doświadczenia- układać niż prowadzić ułożone już zwierzę? 8O

Mojemu znajomemu marzył się pies husky lub malamut (w domyśle: piękna puchata kulka z błękitnymi oczami, która pięknie będzie komponowała się z jego zimową kurtką puchową i ciągnęła sanki z dzieciątkiem -to mój złośliwy komentarz do jego marzeń :twisted: ).
Kupił psa, a nie miał żadnych doświadczeń ani z husky, ani w ogóle z żadnymi psami. Nie miał bladego pojęcia o prowadzeniu takiego psa, o cechach danej rasy, o tym, że pies wymaga dużo codziennej pracy/ biegu/ długich spacerów, że w jego naturze jest kopanie dołków -bo intynktownie chce wykopać jamę do schronienia (-na Północy jamę do spania w śniegu), że ma silny intynkt gonienia, itp. Pies ucieka, pozagryzał stado kaczek, demoluje mieszkanie, demoluje ogródek rodziny -kopie transzeje, pozostawiony bez nadzoru przez 10 min. wyrył mi w kanapie krater średnicy 0,5 m. Można mnożyć listę porażek w związku z realizacją marzenia kolegi...

Reasumując: szkoda psa, szkoda, że trafił na tak nieprzygotowanego właściciela, w warunki kompletnie niesprzyjające danej rasie i został tak bardzo 'zepsuty' :?

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 11, 2012 19:39 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

Oj, to niestety dosyć częste i w konsekwencji tragiczne dla wielu zwierząt. Wygląd niektórych zwierzaków jest ich przekleństwem, tak samo moda na poszczególne rasy...
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon kwi 30, 2012 9:41 Re: Trzy czarne kociaki, sygnał SOS na Morzu Północnym...

Będę wdzięczna za umieszczanie ogłoszenia Malcolma w zaprzyjaźnionych (i nie tylko) miejscach w sieci...

Malcolm, idealny kolega dla Twojego kota

Malcolm nie ma jeszcze roku.
To taki koci „miś” – pieszczoch, łasuch, a na dodatek futerko ma jak wycięte z czarnego pluszu i okrągłe, piękne oczy.
Ma książeczkę zdrowia: jest wysterylizowany, zaszczepiony dwukrotnie przeciwko chorobom wirusowym i odrobaczony. Oczywiście korzysta z kuwety.
Bardzo lubi towarzystwo innych kotów – wychował się w grupie kotów, świetnie potrafi się więc odnaleźć w towarzystwie. Będzie świetnym towarzyszem, jeśli szukasz "kolegi" dla swojego kota.
Jest bardzo grzeczny– nie niszczy kabli, książek…
Boi się osób, których nie zna – urodził się na kwiatowej rabatce, przez pierwsze miesiące życia musiał walczyć o przetrwanie. Jego opiekun będzie musiał mu poświęcić kilka pierwszych dni po adopcji, by przekonać go, że przeprowadzka dobre zmiany w jego życiu. Jest to konieczne – Malcolm już raz wrócił do nas, ponieważ w nowym miejscu nie jadł i nie pił, był przerażony. Malcolm potrzebuje delikatności, spokoju. A nade wszystko potrzebuje własnego domu, człowieka, który będzie tylko jego. Kogoś, komu będzie zależało na nim na tyle, by przełamać pierwsze lody. Bo kiedy Malcolm zaufa, jest naprawdę słodkim towarzyszem - bardzo lubi głaskanie, wspaniale mruczy, a w porze karmienia odprawia niemalże taniec wokół nóg opiekuna.
W tej chwili Kocurek mieszka w Bielsku-Białej, możemy dowieźć go do nowego domu w promieniu 100 km (Katowice, Gliwice, Kraków…). Nowemu opiekunowi przekażemy chętnie wszelkie wskazówki na temat opieki nad kotem, a także zapewnimy wsparcie w okresie po adopcji, jeśli będzie ono potrzebne.
Malcolm czeka na odpowiedzialnego opiekuna.
Jeśli chcesz go pokochać, nie boisz się wyzwań, zadzwoń: 507 331 301 lub napisz: magda@podjednymdachem.org

Obrazek

Obrazek
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości