Józek - mam dom i kolegę :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 20, 2011 21:43 Re: Józek - mam dom i kolegę :)

Killatha pisze:informuję, że interesują :)

a i owszem, mnie też :lol:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt kwi 27, 2012 16:41 Re: Józek - mam dom i kolegę :)

Hej,

Ponieważ nie wszyscy zainteresowani śledzą Kocią Kompanię na fejsie (tu: http://www.facebook.com/KociaKompania), piszę także i tutaj, ponieważ nie znam z imienia i nazwiska dobrych ludzi z Łodzi, dzięki którym staruszek Tytus mógł przeżyć ostatnie lata w ciepłym i kochającym domu, a nie w schronisku... A myślę, że należy im się wiedza o tym, że Tytek niestety opuścił tę warstwę rzeczywistości.

Swoją drogą, aż ciężko mi sobie przypomnieć te szalone zabawy Tytka z postów sprzed półtora roku... Jak część z was wiedziała, od ok. kwietnia zeszłego roku Tytus nabawił się mocznicy - jak też wiecie, nie jest to choroba, którą się leczy, a taka którą co najwyżej zatrzyma i z nią żyje (i buli nieprzyzwoitą kasę za renala ;)). Niestety, kilka miesięcy temu do pakietu nasz kochany Tytek dostał także, najpewniejszy strzał, włókniakomięsaka na prawym boku. Dlaczego strzał? Chyba każdy kociarz wie, że jak nasz podopieczny ma niewydolne nerki, to i z nowotworem złośliwym nie ma co walczyć (bo przy samym usypianiu można niestety uśpić na dobre), tylko stosować już opiekę paliatywną.

Piszę to wszystko ja, bo jako "domowa gosposia" to ja spędzałem z Tytkiem 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu. Nasz staruszek był coraz chudszy (a włókniakomięsak coraz większy...), wymagał z czasem regularnego płukania solą fizjologiczną, co było męczące dla wszystkich, ale dzięki temu czuł się lepiej i spokojnie spał na oknie przy moim biurku. Niestety, dzisiaj rano znów nastąpiło pogorszenie - tym razem definitywne, co wisiało nade mną i Tytkiem od miesięcy. Na szczęście, gdy już się "położył" i zaczęły duszności, byliśmy w stanie przewieźć go do zaprzyjaźnionej kliniki gdzie o 13:11 pożegnaliśmy się z Tytkiem. Pocieszeniem jest to, że nie umarł sam, a wśród kochających ludzi, którzy byli z nim do ostatniej chwili i trzymali za łapkę. I nie cierpiał niepotrzebnie, bo gdy tylko dał mi sygnał do tego, że to koniec tournee, byliśmy w stanie zareagować tak, jak trzeba.

Tym bardziej cieszą mnie te zdjęcia, jeszcze z mieszkania na Kabatach, gdzie Tytek to olbrzymi kocur, który bawił się jak smarkacz. :)
It doesn't think, it doesn't feel
It doesn't laugh or cry
All it does from dusk till dawn
Is make the soldiers die

Raging_Locust

 
Posty: 21
Od: Śro paź 01, 2008 20:19
Lokalizacja: Universe

Post » Sob kwi 28, 2012 7:57 Re: Józek - mam dom i kolegę :)

Śpij spokojnie olbrzymie [*]
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Sob kwi 28, 2012 8:41 Re: Józek - mam dom i kolegę :)

['] :(
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon maja 14, 2012 23:16 Re: Józek - mam dom i kolegę :)

Witajcie Wszyscy po długiej przerwie,

tak wiele się pozmieniało, Tytuska nie ma już z nami, z czterech kotów zrobiły się trzy a ma się wrażenie jakby w mieszkaniu było tak pusto...
Pomyślałam, że ci którzy nie zaglądają na facebooka naszego nie wiedzą co słychać u naszych kociszczy, więc zasługują tu na forum na małe podsumowanie ostatnich miesięcy.
Józek i Tytus przez długi czas mieszkali z nami jako dwaj rezydenci, aż koleżanka moja, wolontariuszka Koterii, w maju zeszłego roku zaczęła mnie intensywnie namawiać na wzięcie na DT młodej koteczki. Historia jakich wiele - oswojona, zapewne wyrzucona kicia, po sterylce musi wylądować na ulicy... TŻ również w koteczce się zakochał i jakoś urobili mnie, żeby kotkę wziąć. Tak zjawiła się u nas Narcia:
Obrazek
Józek i Tytus podporządkowali się jej natychmiast i została naszą samicą alfa... Drobna kociczka o mocnej osobowości! Oczywiście z DT wyszło tyle, że jest u nas na stałe. Uznaliśmy, że nie jest tak ciężko i jakoś dajemy radę z trzema kotami, zwłaszcza jak już udało się Narcię wyleczyć z kk a całą trójkę ze świerzbowca, którego przywlokła do domu.

Kiedy przyszliśmy do Koterii odebrać Narcię, było tam trochę zamieszania i jedna z pracujących tam osóbek nie wiedząc po którego kota przyszliśmy, próbowała wcisnąć nam wielkiego burasa z przekrzywioną głową - wybroniliśmy się dzielnie, znaleźliśmy w gąszczu tych wszystkich klatek Narcię i zapomnieliśmy o sprawie.
Jakiś czas potem jednak okazało się, że ten sam buras potrzebuje pilnie tymczasowego DT - jedynie na miesiąc. Już sama nie wiem jak to się stało że uległam, byliśmy w środku przeprowadzki, brak kasy, na szczęście Pruszkowski Koci DT wsparł nas finansowo... miał być tylko miesiąc, bo na cztery koty naprawdę nie możemy sobie pozwolić... tymczasem Surik - bo takie było imię burasa - skradł mi serce całkowicie. Początkowo szukaliśmy mu intensywnie domu, lecząc przy okazji z zapalenia dziąseł. Małe było jednak zainteresowanie zwykłym burasem, w dodatku z krzywym łebkiem i wrzodem na rogówce. Jego DT nie wracał zza granicy, więc z TDT staliśmy się oficjalnie surikowym DT. Ja zmieniłam mu imię na Makary, bo miauczy tak specyficznie, jakby mówił coś w stylu "ma-a-yyy" ;)
Zapalenie dziąseł nie chciało się wyleczyć i dziś już wiemy że to najprawdopodobniej eozynofilowe, tła immunologicznego zapalenie, które nigdy nie przejdzie... wciąż podleczamy ale wiadomo, że albo trzeba będzie usunąć wszystkie zęby i mieć bezzębnego kota ale zdrowego, albo całe jego życie podleczać zapalenie. Na razie wciąż z panią weterynarz się wahamy.
W każdym razie na pewno nie ułatwiłoby to Makaremu znalezienia domu, kolejna jego wada... a my się tak już z nim zżyliśmy... więc poszukiwania domu odpuściliśmy :) Oto Makary vel Surik:
Obrazek


Tak więc żyjemy sobie, po śmierci Tytka, z trzema kotami - Józek, choć kawał kocura z niego, dał z siebie zrobić omegę stada. Surik i Narcia konkurują o pozycję alfy, ale w sumie bez przekonania ;) na codzień panuje względny spokój i zgoda.

Przesyłam jeszcze jedno, archiwalne już zdjęcie - na pierwszym planie Józio, w tle Tytus[*]:
Obrazek
Obrazek
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27 ... #p10371487 - wyprzedaję masę rzeczy, znajdź coś dla siebie!

Keirzontko

 
Posty: 446
Od: Sob lip 12, 2008 19:54
Lokalizacja: Kraków | Warszawa Mokotów

Post » Wto maja 15, 2012 12:55 Re: Józek - mam dom i kolegę :)

tiaaa, odwieczny dylemat dt: tak ciężko oddać komuś kota :roll:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto maja 15, 2012 18:37 Re: Józek - mam dom i kolegę :)

właśnie tego najbardziej obawiam się przed zaoferowaniem się jako DT... nie tego że kotek zostanie bo nikt go nie zechce tylko tego że mi będzie ciężko oddać... ehhh
Obrazek

pchełeczka

 
Posty: 1691
Od: Pt kwi 13, 2012 14:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 22, 2012 20:08 Re: Józek - mam dom i kolegę :)

To fakt, że zatrzymując Narcię i Surika nie dajemy dobrego przykładu jako DT... pragnę jednak przypomnieć, że (można o tym poczytać kilka stron wcześniej) mieliśmy kiedyś na DT młodego kocurka Stefana. Między nim a Józkiem panowała niestety wojna, a i Stefan nie był raczej u nas w pełni szczęśliwy. Potrzebował zupełnie innego domu. Gdy w końcu taki dom się zgłosił oddaliśmy im Stefana bez mrugnięcia okiem ;) i teraz wiemy że jest tam szczęśliwy, szaleje z psem, chodzi na spacery... ma warunki takie jakie mu były potrzebne :)
Natomiast w przypadku kotów które się świetnie wpasowują w życie nasze i naszych kotów... faktycznie jest ciężko się rozstać, gdy nie wyobrażamy sobie już bez nich domu!
Obrazek
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27 ... #p10371487 - wyprzedaję masę rzeczy, znajdź coś dla siebie!

Keirzontko

 
Posty: 446
Od: Sob lip 12, 2008 19:54
Lokalizacja: Kraków | Warszawa Mokotów

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], puszatek i 289 gości