Suuuuper, bo ja już płaczę i przeklinam...
wszystko i te cholerne wirusy, które w tym roku się jakby jeszcze bardziej rozpanoszyły
i schronisko...
Rozmawiałam dziś z Basią przez telefon jeszcze przed alarmem... i ustaliłyśmy, że spróbuje dowiedzieć się co z tymi kociakami... i kotką z cukierni...
a tu kolejne choróbska...
Nie dałaby rady
Dzięki serdeczne Asiu za ratunek dla kociastych.
Jak trafią do tej umieralni (a niech tam, nie powinnam tak pisać ale mam doła i muszę) to... nawet nie chcę pisać...
Oby choć im się udało.
