Witam:)
Krysia czuje się lepiej. Kubraczek krępuje jej ruchy, ale jakoś sobie radzi, kilka razy udało jej się zdjąć ubranko. Jest pocieszna, nowa ksywka: Dreptaczek

Żeby nie było za dobrze, zrobiło jej się coś dziwnego na szyi, skórka jest zaczerwieniona, w niektórych miejscach zaogniona wręcz i sierść stamtąd wypada garściami. Pewnie wpompowaliśmy w nią tyle leków, że wyszły jej bokiem, dosłownie. Dostała smarowidło, które i tak zlizuje i mamy nadzieję, że się poprawi.
W piątek zdejmujemy szwy, wszystko jak dotąd świetnie się goi, apetyt dopisuje, humorek również, oby ten stan się utrzymał

Dzisiaj z siusianiem było inaczej, niż zwykle. Nigdzie nie było żadnych plam, dopiero kiedy usiadła w miejscu i zaczęła się wylizywać, powstała kałuża. Zupełnie jakby kontrolowała siusianie. Sprawdziłam na kolanach całą podłogę i jestem pewna, że nie było posikiwania. Znalazła pozycję, w której odpowiednio wygięta opróżnia pęcherz i robi to w konkretnych miejscach. Boję się sprawdzić jej pęcherz ze względu na szwy. Dobre jest to, że nie posikuje, ale też może sama się w jakiś sposób opróżnić. Mam nadzieję, że ten stan się utrzyma i będzie tylko lepiej

Pozdrawiam
Ela