Żuniek przywitał mnie mraukaniem i buziakiem.
Wracamy do rzeczywistości.Dom znów obłożony prześcieradłami bo mały będzie jakiś czas znaczył.Nowina

Musze fotę zrobić rozpiski bo tam wszystko mądrze, za mądrze napisane, by powtórzyć.Rokowania także są ostrożne.Jest zastrzeżenie,ze zrastające się cięcia mogą znów zawężyć światło prostnicy.Jak również jest ostrzeżenie przed powstaniem zachyłka i możliwością powstania przetoki. Obie te sprawy już przerabialiśmy.
Żuk miał na wylotówce jakby zaciśniętą "kokardkę" więc otworek był malutki.Nie wiadomo czy to infekcja czy wada wrodzona.Stawiam na geny bo jednak jest kopnięty po całości.

Coś tam mi córka o zmianie karmy mówiła .Tylko jakiej? Bo uchyłek jest w przełyku i tyle. Wszelki pokarm nie rozdrobniony zatrzymuje się, powoduje sfalowanie i rozciągnięcie przełyku ,potem tworzy się "galareta" , zaczynają się wymioty, gulganie i duszenie. Ostatnio leki mu za szybko podałam i mało co się nie udusił.
Żuniek ma pupinke jak małpiatka.Ogoloną i opuchniętą.,
Lucek po kastracji pieje na dom jak kota w rujce.Zawodzi,trolluje i jojczy.ma za czym.Utracił klejnoty.