Na froncie... rozejm (było kilka niegroźnych spięć) i nawiązywanie przyjacielskich, a może nawet braterskich kontaktów.
Te najbliższe spotkania odbywają się zwykle na moich kolanach

dlatego wybaczcie, ale przygnieciona słodkim ciężarem dwóch wzajemnie myjących sobie pyszczki kociambrów nie pozwala spokojnie siąść przy komputerze i systematycznie zdawać relacje.
Filip od wczoraj całe dnie spędza z nami, tylko na noc idzie do swojego pokoju, przeciw czemu nawet się specjalnie nie buntuje - zasypia od razu po całodziennych atrakcjach. Jest wyluzowany i chodzi cały czas za Emilem, nawet do kuwety, co powoduje u Emila jeszcze większe zaparcia.

Delikatny Emilek jeszcze jest nieufny i chodzi cały czas czujnie na wysokich nóżkach, a jak Filip zbyt energicznie okazuje swoje czułości zmyka do swojej budki. Filip zachowuje się pewnie, jak rezydent, a Emilek (taki mały niuniuś), jak niepewny i nieśmiały nowy.
Zapowiada się więc na wielką przyjaźń, jeszcze tylko Emil musi nabrać pewności, że ze strony Filipa nic mu nie grozi.
Jutro idę do pracy i chyba nie zostawię ich razem dla własnego spokoju. Na wtorek (kastracja) i środę postaram się wziąć wolne, mam nadzieję, że dostanę.
Zdjęcia...

będą, jeśli jakaś dobra dusza odwiedzi nas z aparatem.
Papatki
Fraszka