Tak, to jest dokładnie ta kotka. Wszystko się zgadza. To jest kotka Nina ze schroniska "Kundelek". Jest nawet (mam nadzieję) happy end!! Znalazła się właścicielka!
Ale wcześniej...
pojechałam dzisiaj z kotką do weta. Musiałam coś wiedzieć o zdrowiu kotki, bo nie mogłam jej izolować, strasznie się darła w zamkniętym pokoju (a tam i tak za łóżkiem inny tymczas, dodatkowo moja Alusia, kotka bardzo szczególnej troski zaczęła się wygryzać, bo dla niej było już za dużo kotów w domu). Zrobiłam kotce testy FeLV i FIV (oba ujemne), odrobaczyłam. A potem zadzwoniła dziewczyna, która zobaczyła moje ogłoszenie o znalezieniu kotki. I powiedziała, że to jest jej kotka Ninka.
Historia jest taka: młoda dziewczyna adoptowała 15 marca tego roku ze schroniska młodziutką kotkę Ninkę. Kotka podobno wybrała ją sobie sama, bo wlazła jej na kolana i odganiała inne kotki, żeby czasem inny kotek nie pojechał do domku. Widać, że dziewczyna lubi koty, ale... wiedzy na ich temat nie ma żadnej. Mieszka na parterze w wynajmowanym mieszkaniu (blok obok mojego) i myślała, że skoro kotka na oknie miauczy, to znaczy że chce wychodzić. O dziwo, w jednej kwaterze okna jest moskitiera (została po właścicielu mieszkania, który podobno też miał kota), ale jakoś tak dziewczyna otworzyła tę drugą część okna, gdzie moskitiery nie ma. I kotka wyszła przez okno, podobno w nocy z niedzieli na poniedziałek. Dziewczyna kotki niby szukała, ale... dopiero jutro miała zamiar napisać z koleżanką na komputerze i wydrukować

200 ogłoszeń o zaginięciu kotki.
Nagadałam dziewczynie okropnie, że nie ma znaczenia czy te ogłoszenia będą na komputerze czy odręcznie (sama zrobiłam ogłoszenia odręczne), że w takiej sytuacji liczy się czas, nagadałam na jakie niebezpieczeństwo narażona była koteczka przez ten okres i mam nadzieję, że... coś dotarło. Nastraszyłam też, że doszłam skąd ma kotkę i że miałam zamiar zgłosić sprawę do "Kundelka" (!!!!) Kotka poznała swój dom i bardzo się miziała z dziewczyną, dziewczyna prawie płakała. Zwróciła mi koszty testów kotki (o czym jej powiedziałam i to był też mój test, czy komuś zależy na kocie). Zostawiłam dziewczynie swoje namiary, gdyby potrzebowała jakiejkolwiek rady czy pomocy i nakazałam, żeby kotki pod żadnym pozorem nie wypuszczała.
I mam nadzieję, że dla tej kotki będzie to już naprawdę happy end............