w piatek przyjechala do nas malutka latonka rasy burmskiej.

niestety moje maluchy stwierdzily ze jest to ich wrog numer jeden i z pierwsza minuta zaczely na nia prychac i warczec. nie ustalo to do dzis. wiem, malo czasu jeszcze uplynelo, ale jestem zalamana. zestresowaly mala do tego stopnia ze maluch nie zalatwil mi sie juz 2 razy do kuwety. zamknelam ja dzisiaj sama w pokoju, z zabawkami, kuwetka, jedzonkeim. maluchy sie nie dostana i zobaczymy jak bedzi ewieczorem, ale cos mi sie wydaje ze duzo czasu uplynie zanim sei do niej przekonaja. warcza non stop. zephyr pobija rekordy w prychaniu i syczeniu. tenik tez nie zostaje w tyle.
powiem ze mala jest przeslodka. wlazi na kolana, mruczy jak sie ja dotknie, wydaje przeslodkie dzwieki przy jedzeniu surowego kurczaka, spi wtulona we mnie i juz wiem ze mnie a nie tezeta kocha

mam wielka nadzieje ze niedlugo maluchy sie do niej przekonaja i we trojke beda szalec. choc czuje ze duzo czasu zleci

zanim tak sie stanie.
czy macie moze jakies propozycje na zlagodzenie sytuacji? nie chce jej zostawiac codziennie zamknietej w pokoju, a z drugiej strony boje sie ze ja zastrasza

macie moze jakies propozycje?