Kochane...bije
łapom Fionia, jest w tym
miszczyniom.
Fionia ma taką technikę,że mucha nie siada(ze zdziwienia nie siada)
Otóż Fiońcia wybiera
strstesgicznom pozycjem np. w przedpokoju ,konkretnie na środku.
Siada na dupenii własnej.
Wszyscy ją widza i wiedzą co się szykuje.
Oprócz Amelii.Amelia sobie żyje życiem motylka- śmiaga za wyimaginowaną myszką albo za prawdziwą pileczką.
Fiońcia przymyka oczka.
Następnie cierpliwie siedzi...siedzi...siedzi...
Aż niejaka Amelia zwana
wstrentnom zarazom oraz najwienkszom pomyłkiem Durzej przypląsa przypadkiem pod jej
łapkem.
Wtedy kocia błyskawicznie wymierza niczego się nie spodziewającej Amci lanie (bo Amcia widzicie się NIGDY nie spodziewa,zawsze ją zaskakuje...mianowicie wszystko ją zaskakuje...)
Mińczu przypada do ziemi z niebotycznym zdziwieniem:"
"Że co?Że jak?Że niby mje bijom?No jak??JAK??? I pozwala się przez kilka sekund systematycznie łoić opazurzona łapą tej dużej kolorowej sekutnicy,a potem wyskakuje w górę niczym skrzat wystrzelony z procy i pęęęędziiii przez mieszkanie z wyrazem kompletnego obłędu na mordce.
Sfrustrowana (
"znuff mje zskoczyli...") dopada drapaka i drapaczy z furią.
Potem furia mija, a wirtualny motylek w główce podfruwa...więc Amcia rusza się
bawiać.
Fiońcia z miną "
a ja ZNOWU dobrze wykonałam swoje kocie obowiązki" troskliwie wylizuje sobie łapkę, którą przed chwilą waliła w Amkę...no...biedna łapka taka mała a tak się napracowała!Pewnie Fiońcię boli ta łapka...Biedna Fiońcia...
