dzięki za wsparcie-i dziękuję za te smsy podtrzymujące na duchu które dostałam.
nie potrafiłam nigdy dziękować (ani składać życzeń z sensem..) ale bardzo wiele to dla mnie znaczy.
no w Sforze uważają że to była któraś z zakażnych albo wręcz dwie na raz-dlatego był nie do odratowania.
niby robili usg-a jakże 120 zeta-ale przy odbiorze kicia mówili że podłoża nowotworowego też nie wykluczają!
niestety do dra.Marcińskiego juz nie zdążyłam go dowieżć..
zatruć się u nas nie miał czym bo zanim nawet miałby czym w ogródku, to już miał te wczesne objawy-czyli sennośc,spokój,marny apetyt-to wszystko było od początku-a badanie krwi i z początku jego pobytu-chyba z grudnia, i z 6-go kwietnia były idealne.
on od początku miał tak że musiał bardzo długo się namyślić zanim podszedł do miski-wszyscy już zjedli po trzeciej dokładce a on siedział nad michą i rozmyślał o filozofii-(zreszta wyglądał wtedy przepięknie )..dopiero jak wszyscy już byli tak napasieni że nawet nie chciało im się podchodzić do jego miski to on łaskawie nachylał się i wtedy przeważnie zjadał całą swoją pojedynczą porcję. Nigdy nie jadł dokładek ale swoją porcję w całości.
nigdy też nie widzieliśmy aby podbiegł albo się bawił-jeden jedyny raz leżąc na pleckach bawił się TŻ-ta ręką w podgryzanie. No i trochę tłukł Figę-nie lubił jej odkąd przyszedł Gimli-m.in. dlatego wzięliśmy go jak tylko już zapowiadała się wiosna, na parter aby się przyzwyczajał-bo baliśmy się że zdołuje Figę-a to ona przecież była specjalnej troski .. w takim przekonaniu żyliśmy-a los okazał się zaskakujący..
a pani Bebisiowa dzwoniła 4 razy

w tej sprawie 7,40 7,45 8,07 8,50
zostaje tylko jeszcze jedna jedyna sterylka Strofki no i może kiedyś Syjamuni-tyle jeszcze wytrzymam a wszystko inne niech się samo z Kamilem umawia w jego lecznicy jeśli zechce.
Rozmawialiśmy wczoraj że może zmienić formę pomocy na bardziej pośrednią a przez to mniej absorbującą i angażującą emocjonalnie - że może to co miesięcznie i tak na pewno przeznaczamy na koty-a jest tego trochę, przeznaczać na pomoc innym domom tymczasowym albo wręcz wolnożyjącym i bezdomnym kotom..albo na pomoc dla schroniska-np na lepsze jedzenie albo finansowanie wizyt u specjalistów.
Kamil proponuje coś w rodzaju mini Koterii-sterylizacja potrzebujących-np umożliwienie im jej dla nich bezpłatnie-wiadomo-on by na tym zarabiał jakiś grosz-nie tyle co normalnie ale zawsze.
jest to też bardzo ważna pomoc ale w o ile łatwiejszej dla mnie i TŻ-ta formie-praktycznie zero bezpośredniego zaangazowania z naszej strony w porównaniu z tą dezorganizacją życia która -nie da się ukryć -ma teraz u nas miejsce..
jakie są za i przeciw?-bo ja sama nie mam na tyle jasnego umysłu w tej chwili aby sobie na to pytanie rzetelnie odpowiedzieć.
widzę więcej przeciw niż za ale może czegoś nie dostrzegam ?
czy ktoś mi doradzi?
dzwoniła też Duża Funia/Fizia i Zoziego-z kotkami jak najlepiej-wszystkie czynności zyciowe w normie-kotki coraz bardziej u siebie,coraz bardziej miziaste i śmiałe-będzie dobrze !!