» Nie kwi 15, 2012 13:23
Re: Moja gromadka. Sreberek [*];Zdziś pojechał.Gapcio,Gapule
Chciałam dziś napisać, że jest fajnie i wesoło, bo Gucio ma urodziny, 8 lat. Rudy, mądry, kochany i taki już dojrzały.
Tymczasem pojechaliśmy z Malutkim do Bielska na badania, bo dziwny jakiś ostatnio jest. I w drodze natknęliśmy się na horror. Potrącony kotek, a obok kotka, która usiłuje ściągnąć go z drogi. Myślałam, że to sen, koszmarny jakiś, niemożliwy. Zabraliśmy go do lecznicy, był cały mokry, nieprzytomny, trząsł się, no koszmar. Nie mieliśmy żadnego zapasowego transporterka, nic... Musiał tam sporo czasu leżeć, bo wtedy już nie padało. W środku wsi, widziało go na pewno mnóstwo osób...
Jest w inkubatorze, dostał leki, kroplówkę, ma niestety marne szanse... Temperaturę miał niemierzalną. Taki kocurek, a może kotka, z pół roku ma może...
Wracaliśmy tą samą drogą, kotki nie było. Jak odjeżdżaliśmy, zawołałam do niej (wiem, ze to głupie), ale zawołałam, że bierzemy malca do weterynarza... Może zrozumiała... Nie mam pojęcia, czy dzika, czy oswojona, wiem, że mogłaby zawstydzić swoją odwagą niejednego człowieka.
Poza tym - chce mi się tylko ryczeć.
Gdybyśmy mieli co zrobić z ta kotką...
To jest tak koszmarnie smutne, tak okropne, że trudno to w ogóle określić.
I dziwne to było bardzo, ponieważ myśmy pierwszy raz jechali tą trasą do Bielska. A wczoraj tamtędy jechałam, bo miałam szkolenie w Bielsku, i jechałam z koleżanką. Droga okazała się krótsza, i dlatego tamtędy jechaliśmy dziś.
Dziwne to wszystko i smutne bardzo.
