W piatek wieczorem mielismy burze stulecia

Woda lala sie z nieba chwilami strumieniami, grzmialo i blyskalo przez kilka godzin, choc bardziej po drugiej stronie Andow.
Wywalilo nam prad tak skutecznie, ze szlag trafil dwa kompy

trza wymienic w jednym zasilacz a drugim plyte glowna (chyba). Takiej jazdy nie pamietaja najstarsi indianie. Zostalismy z jednym notbukiem i tabletem. Do poniedzialku-wtorku.
Na szczescie lodowka sprawila sie dobrze i szalenstwa pradowe jej nie zaszkodzily i nic nie trzebabylo przetwarzac i na sile zjadac.
Kicia cala sprawe przespala na kanapie, podnosza od czasu do czasu lepek jak za mocno deszcz o dach halasowal.