Święta, święta - nie dla wszystkich…
4 kwietnia, środa rano - znaleziony przy Al.Włókniarzy starszawy ratlerkowaty psiak - trafił do Bordo. Nie chory, ale przegląd lekarski, szczepienie, odrobaczenie….
środa wieczór - tel z lecznicy w Konstantynowie, pani przywiozła kota w strasznym stanie, dzwoniła w różne miejsca o pomoc, nie dodzwoniła się.. Cytuję maila od niej wysłanego późnym wieczorem - kot oczywiście został w lecznicy, a my szukamy pieniędzy…..
Kociak nie posiada imienia, jest kotem bezdomnym, którego dokarmiam raz dziennie. Jestem na etapie szukania dla niego w domu. Ma już zbudowaną budkę, w której może mieszkać w miejscu gdzie przebywa. Budka jest ustawiona tak aby jej nie było widać wśród choinek, tam tez ma miseczki. Jest to wieś (…)koło Konstantynowa Łódzkiego.
W dniu wczorajszym jadąc po pracy prosto do kociaka aby go nakarmić, kot leżał w bezruchu i bardzo głośno miauczał z cierpienia. Z okolic odbytu leciała mu krew z dziwną wydzieliną. Zawiozłam go do kliniki Braci Mniejszych w Konstantynowie Łódzkim. Tam lekarze po prześwietleniu i badaniu krwi stwierdzili iż kot jest cały, niepołamany najprawdopodobniej. Wątpliwości dotyczą jednego odcinka miednicy. Najprawdopodobniej został otruty bądź tez sam coś pożarł. Jest w kiepskim stanie ponieważ jest odwodniony, brak możliwości chodzenia na tylnych łapach wynika z bólu okolic podbrzusza, ma biegunkę krwotoczną, wymioty. W klinice podali mu duże ilości leków z kroplówkami. Kot wymaga leczenia w klinice ok 5-7 dni. W innym razie musiałabym go ok 3 razy dziennie dowozić do kliniki. Niestety nie jest to możliwe iż pracuje, a poza tym między podawaniem leków kot dalej pozostawiony był by na otwartym terenie. Lekarz określił rokowanie jako pozytywne, kot nie kwalifikuje się do uśpienia. Nie mogłam go tak zostawić leżącego, krwawiącego i bez pomocy. Potrzebuje sfinansowania leczenia kota i pobytu go w klinice. Ja ze swojej strony zapewnię mu jedzenie i mam nadzieje skutecznie i szybko znajdę mu dom. Lekarz w dniu wczorajszym określił ogólnie koszt leczenia i pobytu kota na ok: 350zł bez kastracji (80zł). Zaznaczył że, jest to wersja jeśli pójdzie wszystko dobrze. Pani wczoraj mówiła aby zrobić mu również porządek z zębami. Oczywiście mogę przekazać lekarzom taką informację, kot ma jeszcze świerzbowca w uszach i jest cały zapchlony, lekarz powiedział że jest bardzo zarobaczony wewnątrz w narządach. Chętnie bym go wzięła do siebie, natomiast sama posiadam pięć psów i dwa koty. Mam jeszcze króliki, kury i jaszczurkę. Do tego wszystkiego choruję (…), i moja odporność …... Dziś już wiemy, że koszt leczenia tego kotka – roboczo Konstanty - przekroczy 500zł…. Bo jeszcze przy kastracji trzeba amputować martwą końcówkę ogonka, zrobić porządek z ząbkami, oczywiście odpchlić, odrobaczyć, wyleczyć świerzbowca.. a potem zaszczepić…
A potem pomóc w szukaniu domu….
Oto Konstanty
Sobota 7 kwietnia - Jolabuk5 i Dorcia w końcu łapią szpitalnego poranionego kota - od kilku dni ma wielką ranę sączącą na plecach, ale nie daje się złapać… Łapią go, bo jest już tak osłabiony, że nie może uciekać. Trafia do lecznicy całodobowej - ciągle jeszcze jest na antybiotykach i kroplówkach, grzecznie pozwala sobie czyścić ranę z ropy, a jest jej mnóstwo… Czeka go co najmniej tydzień w lecznicy, potem rekonwalescencja… Dom też przydałby się….
Oto Szaruś
Wtorek 10 kwietnia - pan mieszka na Retkini, pracuje na Lodowej, działkę ma na Konstantynowskiej. A żeby leczy na Lubeckiego. No i kiedyś pomogliśmy „kocio” na Retkini, potem na Konstantynowskiej, potem na Lodowej….. Została Lubeckiego - pan zobaczył tam chorego kota, ciężarną kotkę, inne koty… no to zadzwonił… Wczoraj ewa_mrau robiła rozeznanie, akcja w toku… Kciuki potrzebne. I znów kasa - na leczienie. Bo sterylki zrobimy na talony UMŁ. Zdjęcia pewnie będą….
U p.Łucji - nadal leczymy młodziutką szylkretkę, dla Almonda z poranionymi łapkami (już ok) szukamy domu. Burasia wyrzucona z domu przez osiedlowego dziada je i śpi na zmianę. I śni o własnej kanapie…
U mnie biedne kotki nie mieszczą się na kanapie – El Gato choruje, ale przyjemniej mu w towarzystwie Niteczki, też zasmarkanej
Księciunio i Burczek wygryźli Szarotkę z jej poduszki – biedulka gniecie się na telewizorze, a chłoakom dupki z półki zwisają. Srebrny Burczuś miał dziś amputowana łapkę, do jutra zostanie w leczniczy… ..
Nie tylko koty i psy ludzie wyrzucają - takie „cós” - chyba legwan? – podrzucono w pudle do lecznicy… Wychłodzone przerażone zwierzątko dopiero po tygodniu zaczęło jeść.. Spójrzcie na jego paluszki – chyba wszystkie uszkodzone..
