Ekhmmm... Oto coś, w co nie mogłam uwierzyć, choć patrzyłam na to własnymi oczyma: podczas trzydniowego pobytu u moich rodziców Delta uczyniła kolejny ważny
krok naprzód - weszła do transporterka, w którym leżała sobie Kicia i położyła się koło niej! Po raz pierwszy znalazły się tak blisko siebie. Co więcej, Kicia przystąpiła wtedy do trwającego kilka długich minut lizania Delty
Delta tej czynności nie odwzajemniła, ale z wyraźnym zadowoleniem pozwalała się łaskawie lizać

i wyglądała na bardzo usatysfakcjonowaną...

Aby uwiecznić z bliska tę wiekopomną chwilę, wczołgałam się z aparatem, w świątecznym przyodziewku, pod krzesło!
Doceńcie moje poświęcenie!
A jak już skończyła się faza lizania, twarze dziewczyn mówiły wszystko za siebie:
Kicia:
No, alem się nalizała...Delta:
Ja??? Dałam się lizać???
Nic takiego! Przywidziało wam się!