Dawno nie pisałam o moich rezydentach, ale w sumie to nie ma o czym.One są takie przewidywalne, mają swój rytm dnia, są bardzo grzeczne, miziaste.Czaruś kipi energią, skąd jej tyle bierze? Wystarczy jednak, że usiądę na chwilę, a już jest na kolanach.Nigdy nie ma dość mizianek.W sierpniu skończy dwa lata, a wciąż jest z niego koci dzieciak.Jest przeuroczy i taki śliczny

W ogóle mam zadbane, zdrowe koty. Dzięki Czarusiowi Gucia i Mela więcej biegają, Melcia troszkę schudła, co mnie cieszy, bo przez kilka lat martwiłam się jej tuszą.Teraz jest zgrabną kotką.Mają piękne, lśniące futerka, aż miło je głaskać, naprawdę.Przestały wreszcie tak straszliwie się lenić, więcej przebywają na świeżym powietrzu, to też na pewno wpływa na ich wygląd.
Moje koty jedzą bardzo mało.Trzy dorosłe koty dostają pół saszetki mokrej karmy dziennie, zamiennie z surowym mięsem.Gotowanego mięsa nie tkną, Gucia w ogóle mięsa nie jada, cieszę się, kiedy skubnie odrobinę jakiegoś puszkowego jedzenia.Dunia jadła więcej niż one trzy razem wzięte, te w lecznicy też wsuwają, aż miło.Chyba jest tak, że koty, które wcześniej nie dojadały, chcą jeść niejako na zapas.W przypadku moich kotów mam z głowy odchudzanie.
Oto moi rezydenci
