Waluś siedzi na parapecie i myje mordkę po jedzeniu.
Przestał się już upierać na chrupki i je mokre.
Poziom glukozy we krwi ma bardzo dobry, w moczu nie ma jej wcale, ani ketonów, na szczęście.
Za to wydaje mi się, że chłopak ma problem ze wzrokiem. Mruży je przez większość czasu, posługuje się bardziej węchem niż oczami, długo przymierza się do zeskoczenia z parapetu, wskakując raz nie wycelował i spadł... Nie jest to żaden stan zapalny, bo oczy ma czyste bez wydzieliny ani nie są załzawione.
Leoś próbuje się z nim zaprzyjaźniać, ale na razie wspólnego spędzania czasu nie ma. Smilce jest wszystko jedno a Dora jest obrażona. Posunęła się nawet do skoczenia na niego z góry, gdy zauważyła go pod kołdrą

A Waluś zachowuje się trochę jak pies: nigdy nie widziałam, by jakikolwiek kot kładł się na odpoczynek pośrodku pokoju, na najbardziej uczęszczanym szlaku. Otrzepuje się tez jak niekot: od głowy poprzez szyję, brzuch, poopke i ogon, niesamowite!