wróciłam na ostatnią stronę wątku i co czytam? Marzenia się spełniają. Na Dzień Kobitek otrzymałam od teścia zamiast kwiatka stelaż na ścianę żeby tv zamocować - oczywiście to dlatego, że on uwielbia wszystko co się wiąże z elektroniką - w poniedziałek będziemy montować bo do tej pory jakoś nie było czasu - wszystko za sprawą tego, że wystaraliśmy się kotylionowo o lokal pod kociarnię. Tv wisieć musi bo już kilka razy był na pograniczu rypnięcia (oczywiście za sprawa Denisa).
Zwierzakowo - spokojnie - Cyryl zatkał się wczoraj, pomogła no-spa i puścił na kapcie. Wyniki krwi mówią, że mam całkiem zdrowego kota.
Denis, Taurus i Gracjan zmówili się by spać mi na głowie. Nie pomaga ich wypraszanie - wracają jak bumerangi.
Satynka żyje własnym życiem.
Zielona przybrała barwy ciążowe, czekamy aż złoży jaja.
A ja - miesiąc po ostatniej chemii doszłam już do siebie tylko strasznie szybko się meczę - czekam wciąż na badanie PET i ocenę remisji choroby. Włosów jak nie było tak nie ma, po mału za to zaczynają wracać brwi. Fajnie by było mieć tam już coś na tym łbie - ostatnio w pośpiechu zakładałam perukę bo kurier już wchodził po schodach i założyłam tył na przód. Nie było czasu odwracać

No i tak to u nas, po mału.
edit: 3Psy biegają, jedzą, pierdzą, bekają, Lolka regularnie ulewa czyli norma toteż zapomniałam nawet, że je mam i nie umieściłam w wykazie
