CzArNaM, mocznik od wizyty w Krakowie się nie podniósł, a kreatynina spadła. Podczas badania w Krakowie był 161. Jednak to, że mocznik się utrzymuje bardzo nas martwi. Tak jak Ada pisała, po świętach powtórzymy badania. Nasz wet zaryzykował i teraz próbnie leczymy lekami na chorobę Addisona. Co prawda występuje rzadko u kotów, ale dużo objawów u Karola mu pasuje. Jeżeli wyniki się poprawią, to może być to. Zachowanie Karola na pewno się zmieniło. Jest weselszy, biegnie do miski z jedzeniem i chociaż je małymi porcjami, to coś tam zawsze skubnie. Z pewnością nie smakuje mu dieta nerkowa

. Wydaję mase kasy, a połowa się marnuje

. Postawiłam już klatkę i na czas posiłku go zamykam, żeby spokojnie zjadł, inaczej koty mu wpierdzielają jego żarcie

. Musiała bym jednak być cały czas w domu co by go kilka razy za dnia tam wsadzać, bo on lubi po troszeczkę i tak sobie dochodzić do miski.
Sytuacja skomplikowała mi się totalnie, bo ktoś albo coś przywlokło mi do domu wirusa kk. Nie wiem skąd się ta zaraz wzięła, bo nawet moje podwórkowce nie chorują, żebym to ja przywlokła

. Jak już pisałam zaczęło się od Liona, potem był Fąfel, teraz są wszystkie oprócz Lali i Brzózki. Obawiam się, że Brzózka jeżeli zachoruje to tego nie przeżyje. Po tym jak choruje mój Milo, Azja, Zuzia to czarno to widzę. O dziwo młodsze koty przechodzą to łagodniej. No może nie Fąfel, bo on był bardzo chory. Jednak nie u każdego tak samo się objawia. Mam chyba wszystkie postacie kk w domu. Lion - gorączka, łzawienie z oczu, Fąfel, kaszel, gorączka, Maciek - kulawizna, potem kaszel, Milo, Azja i Zuzia ropny katar, trudności w oddychaniu, zaropiałe oczy, owrzodzenia w pyszczku. Milo miał podawane kroplówki. Pozostałe koty kichają, łzawią, trochę kaszlą. Wszystkie są na antybiotykach. Różnych antybiotykach, bo Unidox mi nie podziałał na te najgorsze przypadki. Jutro ma być u mnie wet i będziemy podawać wszystkim leki na odporność na trzy sposoby. Nie wiem jak sobie sama poradzę z wyłapaniem całego stada. One mają mnie już dość. Najgorzej będzie oczywiście z Atheną i Brzózką, a jej mimo, że nie choruje też muszę wzmocnić jeszcze odporność.
Muszę też kupić preparat z lisyną. Na tyle kotów to masa kasy. Dobrze by było sprowadzić, z USA, ale na razie nie mam pomysłu przez kogo go ściągnąć. Lisyna też jest w karmie weterynaryjnej dla maluchów z royala. Wydaje mi się, że Brzózka na razie trzyma się właśnie dzięki temu, że je weaninga. Jeżeli ktoś mógł by pomóc w zakupie karmy lub preparatu z lisyną to była bym bardzo wdzięczna. Przez to choróbsko jestem uziemiona. Boję się, że wywlokę do do innych kotów. Do kocięstwa na strych już nie chodzę, bo jak by się jeszcze nasze dziki zaraziły to ja nie wiem jak im pomóc. Nie powinnam też chodzić do kotów na podwórka, ale niestety nie ma kto

.