Dziś był kolejny eksperyment.
Wyniosłam Filipa w transporterku na mieszkanie i przez kilka minut Emil siedział przed nim i patrzył z ciekawością, ale bez emocji, potem się wąchali, a Filip łapką z transporterka próbował dotknąć Emila. Po kilku minutach nastąpiła zmiana miejsc. Emil zamkniety w swoim, a Filip wypuszczony na mieszkanie. Poznawał je na nowo w tempie ekspresowym, głośno komentujac swoje wrażenia. Po jakims czasie przypomniał sobie o Emilu i po swojemu próbował go sięgnąć łapką. Emil wyraził swoje niezadowolenie kilkakrotnym sykiem, który chyba spowodował powstanie irokeza na Filipie i wiewiórzy ogon. Zainteresowanie mieszkaniem było jednak silniejsze. Wchodził w każdy kąt, tarzał się po dywanie, skakał na meble, ale na odgłosy, nawet jak ja chodziłam, reagował strachem - nie czuł się tak, jak w swoim pokoju. Nie omieszkał jednak skorzystać z kuwety Emila i zaznaczyć kanapę.
Szybka kastracja jest konieczna, a możliwa najwcześniej dopiero za dwa tygodnie (wczoraj zakończył kurację antybiotykową) - obawiam się, że wcześniej nie pozwolę na znaczenie reszty mieszkania i Filip będzie musiał być nadal w jednym pokoju.
Ostatnio miałczy tak inaczej, gardłowo (godowo), a po tej wizycie szczególnie.
To tyle z atrakcji dzisiejszego dnia. Jutro zamierzam to powtórzyć, zeby poznał i przyzwyczaił się do reszty mieszkania. A może macie jakieś jeszcze pomysły?
Pozdrawiam
Fraszka