Rudi i Pysia III :)

ja cię kręcę
weź tu nie jątrz kobito, bo nalot zrobim na uć i ci skarba podpierniczym :twisted:

A dwie desperatki w niebezpiecznym wieku, to nie są żarty :mrgreen:

Ale to młody chłopak jeszcze

Sam smak, takie młode mięsko :mrgreen:

A ja swoją pracę lubię ale i tak (np przedwczoraj) budzę się w środku nocy, oczki szeroko rozwarte i gorąco jakoś, bo wydajność zerowa a ocena pracownika za pasem.

u nas jest zarąbiście
samemu trzeba się ocenić procentowo i wysłać to do przełożonego
wtedy on wystawia własna ocenę, a pracownik ma ją kliknąć, że zaakceptował
buk strzegł, że od dwóch lat jestem pracownikiem budowy, chociaz budowę widziałam tylko na obrazku w elementarzu Falskich :roll:

nienawidzę tej procedury
jak zresztą wszystkiego, co się wiąże z korporacyjnym stylem wałkowania człowieka

U nas ocenia na szczęście przełożony, więc poczucia matrixa nie ma. Babajago - wiosenny spadek formy? Czego TY sie możesz obawiać przez litość?

Chyba, że to żarcik był :roll:

za mało grubych książek napisała na temat Rumosza, Żwirka i Wigurka
bo jak nie pisze, to znaczy że jej nie ma
ot co
to już lepiej szewcem być chyba

Pozytywka prawdę rzecze. W moim fachu obowiązuje zasada: publish or die. Jak rekin, w zasadzie. A ja płotka jestem.

ja to się nie znam, ale uważam, że szkoda lasów na te wszystkie publikacje
i tak czytają to tylko koledzy po fachu i i tak służy to wyłącznie do tego, żeby się wykazać dorobkiem :roll:

ja bardzo przepraszam za takie spostponowanie kariery naukowej, babajago
zresztą twoje publikacje mogłabym czytać dla samej radości obcowania z myślą tak uroczego autora :1luvu:

raczej tak sobie zgeneralizowałam, profan i ignorant przeklęty

No tak.
Pamiętam sprzed lat batalię mojej znajomej, bardzo dobrego nauczyciela akademickiego, o utrzymaniu się w katedrze, przy jednoczesnej rezygnacji z doktoratu, którego termin już mijał. To nie zupełnie to samo ale z tej samej bajki :roll:

Poruszacie tematy, które dręczą mój prawie absolwencki mózg i nie dają spać... Z pełną świadomością brnę w ten idealizm i snuję nadzieję, że mi się jednak uda, przygotowując się do tego co mnie pasjonuje, ale nie daje pieniędzy, trwając przy biednym, niezbyt zaradnym i leniwym męskim osobniku, z "miłości" i dla idei :roll:

zaraz zacznę walić głową w ścianę :roll:

A ja tam lubię swoją pracę,za to zaczynam nie lubiec ludzi z którymi pracuję

Lubię te trzy zmiany(szczególnie nocki

),lubię popatrzec na półki z wydzieloną pocztą-wtedy widac kawał dobrej roboty i nic to że,kręgosłup trzeszczy a nogi bolą

Za to ten wyścig szczurów ,te kopanie dołków jeden pod drugim,te wytykanie błędów cudzych przed kierownictwem,ta drwina w głosie kiedy mówi się o kimś-to mi się nie podoba

W rezultacie z coraz większą niechęcią myślę o pracy z ludżmi ,z którymi kiedyś pracowało się całkiem fajnie :roll:

Ho ho ho.... Jaka tu się dyskusja rozpętała

A ja powiem tak. Część swojej pracy bardzo lubię (konkrety) - części nie cierpię (papierologia) :roll:

Zawsze mówiłam, ze mam pracę, w której się dobrze bawię i jeszcze mi za to płacą. Dałam się namówić na stołek, do którego nie mam ani talentu ani serca. Miało być na rok. A zanosi się na więcej, choć nadal mam jeszcze nadzieję, że nie, niedługo się rozstrzygnie :roll:

I a propos pracy, to jutro pracuje ze mną Ruduś :mrgreen:

Co do drugiego.

pozytywka pisze:a potem patrzeć jak więdnie, usycha, umiera w konwulsjach
a kasy z tego ani chu chu

Pozytywko, tak bywa tylko czasem, jak się ma na prawdę wielkiego pecha. Raczej bywa tak...

sunshine pisze:Ale ostatnio po miłym, leniwym popołudniu, wspólnym obejrzeniu bajki, przytuleniu w czasie snu, pomyślałam, że jest mi tak niesamowicie dobrze i bezpiecznie z tym Człowiekiem.

No właśnie :ok:

i ma to swój urok

Rudi i Pysia III :)

Kto przegląda forum